Newsy

Polacy mają ograniczony dostęp do rehabilitacji. Czas oczekiwania to ponad pół roku

2015-09-07  |  06:35

Zbyt późne rozpoczęcie rehabilitacji może sprawić, że będzie ona nieskuteczna. Polscy pacjenci muszą jednak czekać na nią nawet 7-8 miesięcy, mimo że mają skierowania od lekarza ortopedy. Próbując samodzielnie znaleźć pomoc, często padają ofiarą niewykwalifikowanych fizjoterapeutów. Zdaniem specjalistów winę ponosi wadliwy system usług refundowanych przez NFZ w zakresie rehabilitacji oraz brak ustawy o zawodzie fizjoterapeuty.

Po przebytym urazie pacjent może skorzystać ze świadczeń rehabilitacji leczniczej refundowanej przez NFZ. Zgodnie z obecnym systemem nawet jeśli chory otrzyma skierowanie od lekarza ortopedy, musi dodatkowo udać się do lekarza ze specjalizacją rehabilitacja, który potwierdzi konieczność rehabilitacji. Takich lekarzy w Polsce jest tylko nieco ponad 2 tys., a ośrodków, które mają podpisaną umowę na rehabilitację w ramach NFZ – 5,1 tys. W efekcie średni czas oczekiwania na wizytę wynosi ponad pół roku.

Pan Kowalski zamiast rozpocząć rehabilitację niezwłocznie, musi czekać ok. 7 miesięcy na wizytę u lekarza rehabilitacji, a po tejże wizycie w ciągu najpóźniej 1-2 tygodni rozpoczyna rehabilitację. Ale to 7 miesięcy jest czasem determinującym o skuteczności rehabilitacji – mówi agencji informacyjnej Newseria Tomasz Marek, kierownik Centrum Kompleksowej Rehabilitacji.

Z medycznego punktu widzenia tak długi czas oczekiwania może zniweczyć szanse chorego na powrót do pełnej sprawności. Aby rehabilitacja miała sens, chory musi rozpocząć ją jak najszybciej po urazie, ewentualnie po zdjęciu gipsu. Podstawą jest fizjoterapia, który stanowi 90 proc. wszystkich działań rehabilitacyjnych.

W Polsce jest blisko 70 tys. fizjoterapeutów – jest to trzecia najliczniejsza grupa zawodowa w ramach służby zdrowia. Ze względu na regulacje prawne dotarcie do nich zajmuje jednak wiele miesięcy. Pacjenci szukają więc pomocy na własną rękę, poza Narodowym Funduszem Zdrowia, przez co natrafiają na kolejny problem, czyli osoby świadczące usługi fizjoterapeutyczne bez odpowiedniego wykształcenia medycznego.

Przez brak ustawy o zawodzie fizjoterapeuty każdy może otworzyć działalność fizjoterapeutyczną. Stolarz, mechanik, ale też oczywiście i fizjoterapeuta. Nasz system pozwala na to, żeby w ramach działalności gospodarczej każdy, nawet ktoś kto nie ma wykształcenia fizjoterapeutycznego, otworzył działalność gospodarczą pod tytułem działalność fizjoterapeutyczna – mówi Tomasz Marek.

Korzystanie z usług osoby, która nie ma właściwego przygotowania zawodowego, może prowadzić do poważnego uszczerbku na zdrowiu. Pacjenci mają jednak ograniczone możliwości sprawdzenia kompetencji osoby podającej się za fizjoterapeutę, zwłaszcza że w Polsce nie ma rejestru fizjoterapeutów i wykazu ich kwalifikacji zawodowych. Dlatego od wielu lat środowisko fizjoterapeutów próbuje doprowadzić do wprowadzenia w życie ustawy o zawodzie fizjoterapeuty.

Dopiero teraz, kiedy ustawa przeszła kolejną komisję i podkomisję zdrowia w Sejmie, wyszło szydło z worka i poznaliśmy prawdziwego hamulcowego tejże ustawy. Okazało się, że są to lekarze rehabilitacji, którzy – moim zdaniem błędnie – obawiali się, że ich pozycja jest zagrożona, że mogliby zostać pominięci jako pośrednicy w fizjoterapii. To, co w tej chwili jest usankcjonowane, pozwala im na funkcjonowanie jak pączek w maśle, bo jest ich około 2 tys., a ośrodków, które muszą wykazać, że zatrudniają te osoby, jest ponad 5 tys. – mówi Tomasz Marek.

Zdaniem specjalistów ustawa o zawodzie fizjoterapeuty miałaby też inne pozytywne skutki, zarówno dla fizjoterapeutów, jak i dla pacjentów. Pomogłaby bowiem wprowadzić nowoczesne metody postępowania w zakresie rehabilitacji.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Psychologia

Beata Pawlikowska: To wszystko, czego doświadczyłam w dżungli amazońskiej, wstrząsnęło mną i pokazało mi prawdę o sobie samej. To właśnie był początek zmian w moim życiu

Pisarka preferuje podróżowanie w pojedynkę. Lubi wyjeżdżać w trudne, niedostępne rejony świata, bo takie wyprawy są także podróżą w głąb siebie. Chociażby w dżungli amazońskiej przekonała się, że decyzje, jakie podejmujemy na różnych etapach naszego życia, wynikają właśnie z naszego postrzegania samych siebie i świata. A z kolei to postrzeganie zależy od podświadomych przekonań, które są naszym wewnętrznym programem wgranym w dzieciństwie. W swojej książce zatytułowanej „Kody podświadomości” podróżniczka tłumaczy, że jeśli ktoś podświadomie wierzy na przykład w to, że nie ma prawa do szczęścia i jest gorszy od innych, to jego życiowa droga będzie właśnie wiernym odbiciem tych przekonań.

Konsument

Coraz więcej Europejczyków ogranicza spożycie mięsa na rzecz produktów roślinnych. Większe wsparcie ze strony rządów i legislacji mogłoby zwiększyć ich popularność

Ponad połowa Europejczyków jedzących mięso aktywnie ogranicza jego roczne spożycie. Niemal 30 proc. co najmniej raz w tygodniu spożywa przynajmniej jedną roślinną alternatywę mięsa lub nabiału – wynika z badania ProVeg. Zmiana nawyków konsumenckich napędza branżę produktów roślinnych, ale wspomogłyby ją także zmiany systemowe, m.in. szersze dofinansowanie produkcji roślinnej kosztem mięsnej czy obniżenie podatku na żywność o niskim śladzie środowiskowym.