Newsy

W Polsce zarejestrowanych jest już ponad milion niespokrewnionych potencjalnych dawców szpiku kostnego. Tylko 1 proc. z nich zostanie dawcami

2016-07-06  |  06:40
Mówi:Dorota Wójtowicz-Wielgopolan
Funkcja:rzeczniczka prasowa
Firma:Fundacja DKMS Polska
  • MP4
  • Każdego roku na świecie ponad 900 tys. osób słyszy diagnozę nowotwór krwi. Dla wielu chorych jedyną szansą na powrót do zdrowia, a nawet przeżycie jest przeszczepienie komórek macierzystych od niespokrewnionego dawcy. Znalezienie genetycznego bliźniaka nie jest jednak proste. Tylko 1 proc. potencjalnych dawców staje się dawcami realnymi. Dlatego ważne jest, by jak najwięcej osób rejestrowało się w bazach.

    – Szacuje się, że każdego roku na świecie ponad 900 tys. osób usłyszy diagnozę nowotwór krwi. Jedną z najczęstszych chorób nowotworowych krwi są białaczka, szpiczak i chłoniak. W Polsce co godzinę ktoś zapada na białaczkę. Ogólnie stanowią one 5,5 proc. wszystkich chorób nowotworowych. Najczęściej terapią ratującą życie przy chorobie nowotworowej krwi jest właśnie przeszczepienie krwiotwórczych komórek macierzystych krwi lub szpiku – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Dorota Wójtowicz-Wielgopolan, rzecznik prasowy Fundacji DKMS.

    Dlatego tek ważna jest idea dawstwa szpiku. Potencjalnym dawcą może zostać zdrowa osoba w wieku 18–55 lat. Nie każdy zarejestrowany ma jednak szansę pomóc jakiemuś choremu.

    – Tylko 1 proc. potencjalnych dawców staje się dawcą faktycznym. Wynika to z tego, że musi być potwierdzona zgodność tkankowa pomiędzy dawcą a biorcą, a nie jest to proste. Prawdopodobieństwo dopasowania takich dwóch bliźniaków genetycznych, pomiędzy którymi może dojść do przeszczepienia, jest w najlepszym wypadku jak 1:20 000. Tych cech tkankowych, które muszą być zgodne, jest ponad 9 tys. i występują w dziesiątkach milionów kombinacji – tłumaczy Dorota Wójtowicz-Wielgopolan.

    W latach 2006–2015 roku ponad 4 tys. pacjentów w naszym kraju otrzymało alogeniczny przeszczep komórek krwiotwórczych w ramach terapii nowotworów krwi i wielu innych schorzeń szpiku kostnego. 2457 transplantacji odbyło się dzięki dawcom niespokrewnionym. Przeszczepienie szpiku nie daje jednak pacjentowi stuprocentowej gwarancji na wyzdrowienie, ale często jest ostatnią szansą.

    – Przeszczepienie zwiększa szansę na wygranie z chorobą nawet do 70–80 proc. Oczywiście wszystko zależy też od pacjenta, od tego, jaka jest w nim siła walki, wiara w to, że zwycięży. I rzeczywiście tak, jak to się mówi potocznie, jest to terapia ratująca życie, którą lekarze stosują wtedy, kiedy już wiadomo jest, że żadna inna nie przyniesie efektów – podkreśla Dorota Wójtowicz-Wielgopolan.

    Wiele osób wciąż ma obawy przed zarejestrowaniem się w bazie dawców szpiku kostnego. Z badań TNS przeprowadzonych dla Fundacji DKMS Polska, które miały na celu sprawdzenie, jaka jest wiedza i świadomość Polaków dotycząca dawstwa komórek macierzystych, wynika, że aż ponad 1/3 Polaków myśli, że szpik pobiera się z kręgosłupa. Specjaliści obalają ten mit i podkreślają, że komórki macierzyste pobierane są albo z krwi obwodowej, albo z talerza kości biodrowej. Nie ma więc mowy o żadnym uszczerbku na zdrowiu dawcy. Do rejestracji zachęcają autorytety w dziedzinie transplantologii, znane osoby i ci, którzy pokonali chorobę właśnie dzięki przeszczepowi.

    – Możemy wejść na stronę www.dkms.pl i zamówić pakiet rejestracyjny do domu. W takim pakiecie znajduje się formularz rejestracyjny oraz specjalne pałeczki, którymi zrobimy sobie wymaz wewnętrznej strony policzka. Można się też zgłosić na jedną z wielu prowadzonych przez naszą fundację akcji rejestracyjnych, które odbywają się przez cały rok w różnych miejscach Polski – mówi Dorota Wójtowicz-Wielgopolan.

    W Polsce zarejestrowanych jest już ponad milion dawców niespokrewnionych.

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Muzyka

    Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem

    Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.