Newsy

Dieta powinna być bogata w superfoods. Można je dodawać w niewielkich ilościach nawet do lodów czy schabowego

2019-10-03  |  05:50

Dietetyk kliniczny Hanna Stolińska-Fiedorowicz tłumaczy, że superfoods to takie produkty, które w małej objętości zawierają dużo konkretnych witamin, składników mineralnych i dobrych tłuszczy, które mogą uzupełnić naszą standardową dietę. I choć trudno diametralnie zmienić swój sposób odżywiania i całkowicie wyeliminować z jadłospisu wszystkie niezdrowe potrawy czy produkty, to warto przynajmniej uzupełnić je o składniki superfoods.

– Superfoods to produkty, które w małej objętości zawierają dużo danego składnika odżywczego, tzn. albo witamin, albo białka, albo tłuszczu, albo węglowodanów i mają większy wpływ na nasze zdrowie niż zwykłe produkty, które spożywamy na co dzień. Tych superfoodów nie jada się w dużej ilości – mówi agencji Newseria Hanna Stolińska-Fiedorowicz, dietetyk kliniczny.

Jej zdaniem warto podkreślić, że superfoods mają nie jedną, lecz kilka unikatowych cech, które sprawiają, że wypadają znacznie lepiej na tle tzw. konwencjonalnej żywności.

 – Oczywiście chciałabym, żeby cała nasza dieta była superfoods, ale jesteśmy tylko ludźmi i tego nie da się zrobić, bo lubimy lody, lubimy tego przysłowiowego schabowego. Ale jeżeli do lodów dodamy miechunkę, a do schabowego np. macę, to też już zwiększymy jakość naszego pożywienia i dbajmy w ten sposób o nasze zdrowie – mówi Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Pojęcie „superfoods” czy też „superżywność” jest nam już dobrze znane, ponieważ ostatnio wykorzystuje się je bardzo często do opisu różnych produktów. Najczęściej możemy spotkać się z użyciem tego sformułowania w odniesieniu do takich składników, jak np. nasiona chia, komosa ryżowa, jagody goji, żeń-szeń czy awokado.

– Każdy superfood ma swoje właściwości, np. nasiona chia mają dużo kwasów omega-3, które wpływają na układ nerwowy, na układ krążenia, na nasz metabolizm. Białko konopne nie obciąża naszego organizmu tak jak białko zwierzęce, a dodatkowo zawiera dużo wapnia i żelaza. I tak naprawdę możemy o każdym superfoodzie powiedzieć co innego, co robi dla naszego organizmu, ale na pewno je odżywia, bo chodzi o to, żeby nie tylko jeść, lecz także się odżywiać – mówi Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Dietetycy zachęcają do tego, by spojrzeć na nasze rodzime podwórko, gdzie niemal w zasięgu ręki można również znaleźć wiele cennych polskich superfoods.

– Oczywiście my mamy polskie superfoody, nasze np. orzechy włoskie, siemię lniane czy jarmuż, który jest najzdrowszym warzywem na świecie. Ale niestety Polacy nie lubią tych wszystkich produktów. Siemię lniane kojarzy się tylko z takim naparem na żołądek, jarmuż z czymś po prostu niesmacznym. Dla mnie superfoodem np. są orzechy włoskie, które zawierają bardzo dużo kwasów omega-3. Poza tym kasza gryczana, która zawiera bardzo dużo magnezu, żelaza i błonnika, dlatego możemy ją jeść praktycznie na co dzień – mówi Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Problemy społeczne

Ukraińcy mają podobne problemy związane z ochroną zdrowia, co Polacy. Problemem jest długi czas oczekiwania na wizytę i wysokie koszty leków

Długi czas oczekiwania, wysokie koszty leczenia i zakupu leków – to największe bariery w dostępie do opieki zdrowotnej, z jakimi mierzą się uchodźcy z Ukrainy w Polsce – wynika z raportu GUS i WHO. – Problemy stają się coraz bardziej podobne do tych charakterystycznych dla całego systemu ochrony zdrowia. Mniej mają charakter nagły, który był charakterystyczny dla okresu tuż po wybuchu wojny – wskazuje dr Dominik Rozkrut, prezes Głównego Urzędu Statystycznego. Większość przypadków, z powodu których Ukraińcy potrzebują pomocy lekarza, to ostre schorzenia. Co czwarty leczy się z powodu choroby przewlekłej. Wyzwaniem pozostają szczepienia ukraińskich dzieci: wskaźnik wyszczepienia rośnie, ale jest poniżej poziomu wśród polskich dzieci.

Teatr

Mateusz Banasiuk: Podczas studiów uczyliśmy się żonglerki maczugami i popisów cyrkowych. Te umiejętności przydały mi się w zawodzie aktora

W pracy zawodowej kolejny raz przydały się Mateuszowi Banasiukowi umiejętności zdobyte w szkole aktorskiej. W spektaklu „Wypiór” wystawianym na scenie Teatru IMKA odtwórca roli Łukasza udowodnił, że potrafi perfekcyjnie żonglować, wzbudzając podziw widowni. W rozmowie z agencją Newseria Lifestyle artysta zdradza, że podczas studiów nauczył się jeszcze kilku innych sztuczek cyrkowych.