Newsy

Napar z kory drzewa lapacho działa jak naturalny antybiotyk

2014-02-28  |  06:20

Południowoamerykańscy Indianie od wieków znali antybakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybiczne działanie kory drzewa lapacho. Specyfik ten jest obecnie wykorzystywany również na Zachodzie we wspomaganiu leczenia niektórych zakażeń i wrzodów żołądka. Przed zastosowaniem lapacho warto jednak skonsultować się z lekarzem. Substancje czynne zawarte w korze drzewa mogą wywołać skutki uboczne, m.in. zmniejszyć krzepliwość krwi i zwiększyć ryzyko poronienia.

Napar z suszonej kory drzewa lapacho jest od wieków wykorzystywany przez rdzenne plemiona Ameryki Południowej i Środkowej m.in. w leczeniu zakażeń oraz problemów trawiennych. Ogromna popularność oraz potencjalne właściwości zdrowotne specyfiku zainteresowały zachodnich naukowców, którzy przeanalizowali wpływ substancji zawartych w lapacho na ludzki organizm.

Badania wykazały, że lapacho zawiera wapń, żelazo, magnez, mangan oraz potas. Dwoma głównymi składnikami aktywnymi jest lapachol i beta-lapachon. Herbatę tę można stosować przy chorobach wywołanych przez wirusy, bakterie i grzyby. Trzeba podkreślić, że jest skuteczna wobec bakterii Helicobacter pylori, która wywołuje wrzody żołądka mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle inż. Ewelina Plewicka, specjalista ds. żywienia w przychodni MdMed.

Wyniki eksperymentów na zwierzętach z wykorzystaniem ekstraktu z lapacho sugerowały również, że ten naturalny środek leczniczy działa antynowotworowo. Badania na ludziach nie potwierdziły jednak tych przypuszczeń. Zauważono natomiast, że substancje zawarte w lapacho mogą wywołać nudności i biegunkę, zmniejszają krzepliwość krwi oraz negatywnie wpływać na rozwój płodu. Z tego względu stosowanie naparu z lapacho warto skonsultować z lekarzem prowadzącym.

Nie powinno się przekraczać dawki 8 szklanek lapacho dziennie. Przeciwwskazaniem jest ciąża i okres karmienia. Małym dzieciom również bym nie polecała podawania tej herbaty. Osoby przyjmujące leki przeciwzakrzepowe także powinny bardzo uważać i raczej nie stosować lapacho – dodaje Ewelina Plewicka.

Suszoną korę drzewa można nabyć w sklepach zielarskich oraz herbacianych. Wyciąg z lapacho jest dostępny również w formie tabletek oraz nalewki. 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Uroda

Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem

W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest  jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.

Gwiazdy

Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu

Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.

Media

Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu

Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.