Newsy

Polacy spożywają ponad dwa razy więcej soli niż zaleca WHO

2014-04-09  |  06:20

Jednym z głównych problemów żywieniowych w naszym kraju jest wysokie spożycie soli. Nadmiar sodu zwiększa ryzyko wielu chorób cywilizacyjnych, w tym problemów krążeniowych. Specjaliści zalecają, by zastępować sól mieszankami ziołowymi oraz ograniczyć udział w diecie żywności przetworzonej, która również jest istotnym źródłem sodu. 

Sód jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowanie organizmu. Bierze udział w przewodzeniu impulsów nerwowych, kontroli skurczów mięśni, a także transporcie składników odżywczych do komórek. Niedobór tego pierwiastka zdarza się niezwykle rzadko, ponieważ główne jego źródło w diecie stanowi sól kuchenna. Dużym problemem natomiast jest nadmiar sodu, powszechny u Polaków.

Badania budżetów gospodarstw domowych pokazują, że Polacy przeciętnie spożywają blisko 11 gramów soli dziennie. Światowa Organizacja Zdrowia obecnie zaleca, żeby w naszej diecie było nie więcej niż 5 gramów soli w ciągu dnia – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle dr Ewa Rychlik z Instytutu Żywności i Żywienia.   

Wysokie spożycie soli podwyższa ciśnienie krwi, przez co zwiększa ryzyko chorób układu krążenia, które są główną przyczyną zgonów w naszym kraju. Może również przyczynić się do rozwoju raka żołądka, otyłości, osteoporozy oraz kamicy nerkowej.

Około 39-47 proc. sodu w diecie przeciętnego Polaka pochodzi z gotowych produktów, takich jak: wędliny, żółte sery, pieczywo i przetwory warzywne. Pozostała część jest dodawana w trakcie przyrządzania posiłków w domu.

Powinniśmy nasze zwyczaje żywieniowe kształtować w tym kierunku, żeby w czasie przygotowania potraw dodawać niewiele soli oraz zupełnie unikać dosalania przy stole. Solniczka powinna zniknąć z naszego stołu i nie być w zasięgu wzroku i w zasięgu dłoni – dodaje Ewa Rychlik.

Sól w kuchni można zastąpić mieszankami ziołowymi, sokiem z cytryny, czosnkiem lub octem balsamicznym. Należy pamiętać, że sól morska nie różni się od soli kuchennej pod względem zawartości sodu i w tym samym stopniu podwyższa ciśnienie krwi.

Aby obniżyć spożycie sodu, warto również ograniczyć udział żywności przetworzonej w diecie oraz zwracać uwagę na etykiety produktów spożywczych i wybierać te bez zawartości soli.  

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Uroda

Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem

W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest  jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.

Gwiazdy

Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu

Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.

Media

Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu

Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.