Mówi: | Anna Dębicka |
Firma: | MSC |
Spada konsumpcja ryb morskich i owoców morza. Najczęściej wciąż wybieramy śledzie
Z raportu Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej „Rynek rolny – marzec 2018” wynika, że w 2017 roku w Polsce przeciętne spożycie ryb i owoców morza liczone na mieszkańca wyniosło 12,48 kg, podczas gdy rok wcześniej było to 13,11 kg. Spośród głównych gatunków ryb najbardziej ograniczono konsumpcję łososi oraz dorszy, a wyraźnie zwiększyło się spożycie makreli i morszczuków. Najpopularniejszą rybą pozostaje śledź.
W ubiegłym roku spożycie ryb morskich wśród Polaków spadło o prawie 8 proc., ale już spożycie słodkowodnych odmian wzrosło – o 6,7 proc., czyli do ok. 2,5 kg surowca na osobę – wynika z analizy Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. W dużych zakładach przemysłu rybnego o 16 proc. zmniejszono przede wszystkim produkcję ryb wędzonych, w tym wędzonych łososi (o 10,0 proc.). Nie zmieniła się natomiast produkcja ryb mrożonych, mrożonych filetów rybnych oraz mrożonego mięsa z ryb, a zwiększyła – filetów rybnych świeżych, chłodzonych oraz solonych. Jeśli chodzi o produkcję wyrobów wysokoprzetworzonych (konserw, marynat i wyrobów garmażeryjnych), to podstawowym gatunkiem w niej wykorzystywanym były tradycyjnie śledzie.
– Śledzia spożywamy zazwyczaj w trakcie świąt, z reguły jako przystawkę, na kolację, a na obiad najczęściej wybieramy rybę białą lub łososia. Jeśli chodzi o format ryb, chcemy wybierać ryby świeże. W naszych sklepach kupujemy głównie mrożone ryby i nie należy się ich bać. Są one bowiem odpowiednio przebadane i przetworzone, a w tej chwili technologie są tak zaawansowane, że zapewniają nam równie dużo cennych wartości odżywczych – mówi agencji Newseria Lifestyle Anna Dębicka z organizacji pozarządowej Marine Stewardship Council (MSC).
Na polskim rynku można już znaleźć ponad 600 produktów oznaczonych niebieskim certyfikatem zrównoważonego rybołówstwa MSC. To niezwykle ważne, bowiem na świecie blisko 90 proc. stad ryb jest przełowionych, nadmiernie eksploatowanych lub zagrożonych przełowieniem. Jest to obecnie jedno z największych wyzwań ekologicznych. Tzw. identyfikowalność, która jest jedną z głównych zasad standardów certyfikacji MSC, pozwala na monitorowanie łańcucha dostaw, dzięki czemu uniemożliwia wprowadzanie na rynek produktów zagrożonych. Gwarantuje więc, że ryby pochodzą tylko z legalnych, pewnych i stabilnych źródeł.
– Certyfikat dla hodowli ASC z zielonym znaczkiem gwarantuje, że dana hodowla ryby prowadzona jest w sposób odpowiedzialny dla środowiska, z zachowaniem najwyższych standardów jakościowych, natomiast certyfikat MSC – niebieski znaczek – gwarantuje, że dzikie ryby, które są poławiane w morzach, oceanach, ale też w jeziorach słodkowodnych, pochodzą z czystych, dobrze zarządzanych populacji ryb. Tutaj nie można dyskryminować żadnych gatunków, każdy gatunek może być dobrze i źle poławiany czy hodowany, najlepiej wybierać produkty certyfikowane – mówi Anna Dębicka.
Wybierając produkty z niebieskim znakiem MSC, w dużym stopniu chronimy zasoby wód i mórz. Zrównoważone połowy minimalizują bowiem przyłów, czyli niekontrolowane i przypadkowe połowy zwierząt morskich, które nie są celem połowu, sprzyjając tym samym nie tylko populacjom dziko żyjących ryb, lecz także ochronie ptaków i ssaków morskich oraz innych zagrożonych gatunków i siedlisk. Już ponad 320 rybołówstw z 35 krajów świata ma certyfikat MSC, a ponad 80 jest w trakcie procesu oceny.
– Organizacja MSC nie krytykuje żadnego produktu, tylko stara się go zmieniać. Najpierw prowadzimy projekty badawcze, uczymy, jak poławiać, następnie gwarantujemy całą drogę łańcucha dostaw do konsumenta, żeby konsument później wybierał produkt, który jest poławiany w sposób zrównoważony – mówi Anna Dębicka.
Obecnie na rynku dostępne są zarówno produkty certyfikowane i niecertyfikowane. W największych sklepach w Polsce dostępnych jest już 600 różnych produktów z niebieskim znaczkiem.
– Mamy nadzieję, że niedługo do tego grona odpowiedzialnych sprzedawców dołączą kolejne sieci. Jeszcze 5 lat temu tych produktów nie było prawie w ogóle, w tej chwili w Polsce mamy ponad 600 zarejestrowanych produktów. Tym samym udział w rynku certyfikowanych produktów w Polsce oceniamy na 6–7 proc. Rośnie on bardzo dynamicznie, w ciągu ostatniego 1,5 roku wzrósł o ponad 100 proc., więc mamy nadzieję, że konsumenci, wybierając produkty certyfikowane, spowodują, że sprzedawcy będą ich coraz więcej sprzedawać – mówi Anna Dębicka.
Jeśli chodzi o certyfikację produktów rybnych, to w tym przypadku nie ma tak dużej różnicy cenowej jak przy produktach ekologicznych.
– Produkty rybne, zwłaszcza jeśli chodzi o ryby białe czy śledzia, te ceny różnią się bardzo nieznacznie, staramy się, żeby koszty certyfikacji nie były bardzo obciążające dla producentów ryb – mówi Anna Dębicka.
Niebieski znaczek MSC na opakowaniach jest obecny na tysiącach produktów w ponad stu krajach. Można znaleźć go zarówno na śledziach w puszce, jak i na luksusowym kawiorze.
– Są gatunki na tzw. czerwonych listach, często publikowane przez poradnik WWF „Jaka ryba na obiad”, jednakże one często są na czerwonym świetle w skali globalnej, a zdarzają się lokalne połowy, które już przeszły proces certyfikacji i mogą mieć certyfikat MSC. Takim przykładem jest choćby karmazyn, który w skali globalnej jest rybą zagrożoną, nie powinniśmy go spożywać, jednakże jest stado koło Islandii, które przeszło ogromną zmianę w swoich metodach połowowych i kilka lat temu otrzymało certyfikat MSC, więc jeśli znajdziemy karmazyna, ale tylko i wyłącznie z certyfikatem, wtedy możemy go spokojnie kupić – wyjaśnia Anna Dębicka.
Czytaj także
- 2024-12-19: Przed świętami Polacy wydają na ryby nawet dwa razy więcej niż w innych miesiącach. Konsumenci powinni sprawdzać, czy pochodzą one ze zrównoważonych połowów
- 2025-01-16: Rośnie znaczenie zielonych certyfikatów w nieruchomościach. Przybywa ich również w mieszkaniówce
- 2024-12-02: M. Wąsik: Potrzeba twardej reakcji UE na uszkodzenie kabli na Bałtyku. To element wojny hybrydowej
- 2024-11-18: Polscy producenci żywności obawiają się utraty unijnych rynków zbytu. Wszystko przez umowę z krajami Ameryki Południowej
- 2024-09-16: Konsumenci coraz częściej sięgają po ryby ze zrównoważonych połowów. Sprzedaż certyfikowanych produktów sięga 18 tys. t
- 2024-11-14: Sieci handlowe oferują coraz więcej ryb ze zrównoważonych połowów. Lidl i Kaufland wśród liderów
- 2024-08-07: Odpowiednio skomponowany jadłospis zwiększa efektywność treningów. Sportowcy amatorzy zapominają o warzywach i owocach
- 2024-08-06: Przybywa konsumentów aronii. Mimo właściwości prozdrowotnych wciąż jest jednak za mało doceniana
- 2024-08-07: Całkowite wyeliminowanie mikroplastiku w oceanach do końca tego stulecia nie będzie niemożliwe. Nawet jego niewielka redukcja poprawi sytuację
- 2024-06-14: Coraz więcej światowych zasobów ryb jest przełowionych. Nadmierne połowy dotyczą już blisko 38 proc. stad ryb na świecie
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Media
Jakub Rzeźniczak: Z szacunku dla żony odmówiłem udziału w „Tańcu z gwiazdami”. Do programu „Mówię Wam” nie pójdę ze względu na prowadzącego
Nie tylko producenci TVN-u chcieli widzieć w swoim formacie Jakuba Rzeźniczaka. Walczył o niego również Polsat, proponując mu udział w nowej edycji „Tańca z gwiazdami”. Były piłkarz nie wystąpi jednak na parkiecie, bo jak podkreśla, w tym momencie nie czułby się komfortowo w tym programie. Nie chce bowiem prowokować dwuznacznych sytuacji i dostarczać swojej żonie powodów do niepokoju czy zazdrości.
Konsument
Będzie ubywać mięsa na stołach Polaków. Eksperci radzą ograniczyć spożycie nawet o dwie trzecie
Produkcja zwierzęca nie zniknie, ale będzie musiała zostać ograniczona – oceniają eksperci rynku żywności i podkreślają, że przemawiają za tym zarówno względy zdrowotne, jak i środowiskowe. Obecnie przeciętny Polak zjada ok. 75 kg mięsa rocznie, a wskazywana przez dietetyków zdrowa granica to ok. 20–25 kg.
Podróże
Radosław Majdan: W ferie jedziemy z chłopcami w góry. Nie umiem jeździć na nartach i nie ciągnie mnie na stok
W przerwie między nagraniami do różnych projektów telewizyjnych i internetowych były piłkarz, a obecnie komentator sportowy wybiera się na odpoczynek. W planach są dwa kierunki: najpierw zagraniczny kurort narciarski, a później jakieś egzotyczne miejsce. Radosław Majdan zaznacza jednak, że sam nie potrafi jeździć na nartach, bo jako zawodowy sportowiec miał zapisane w kontrakcie, że nie może ryzykować na stoku. Ten wyjazd organizuje jednak z myślą o synach i ma nadzieję, że najmłodszy Heniu też szybko połknie bakcyla jak jego bracia.