Dla rozwoju, przyjemności i pamięci – warto czytać na głos
W australijskiej edycji badania „Kids & Family Reading Report” (2014) odpowiedzi na temat czytania na głos udzielali zarówno rodzice, jak i dzieci. Według wyników 47 proc. opiekunów uważa, że dzieciom należy czytać od urodzenia, ale tylko 26 proc. zaczęło robić to przed 3 miesiącem życia dziecka. Więcej, bo 59 proc. rodziców czytało najmłodszym przed osiągnięciem przez nich pierwszego roku życia. O tym, dlaczego w ogóle warto to robić najlepiej świadczą odpowiedzi najmłodszych. Aż 76 proc. spośród dzieci w wieku od 6 do 17 lat przyznało, że czytanie na głos w domu sprawiało im radość, ponieważ był to wyjątkowy czas spędzony z rodzicami. 63 proc. z nich dodało, że wspólne czytanie to także świetna zabawa, z kolei dla 56 proc. młodych ankietowanych był to również relaks przed pójściem spać. – Dzieci nie podchodzą do tego tematu, tak jak my, dorośli, licząc przede wszystkim na edukacyjne benefity płynące ze wspólnego czytania na głos. Dla najmłodszych ważne są aspekty emocjonalne, to, że wspólne czytanie jest po prostu elementem czasu dla rodziny, chwil pełnych ciepła i rozrywki. To ważne, żeby już od najmłodszych lat budować w młodym człowieku skojarzanie czytania z przyjemnością, dlatego pozwólmy dzieciom podejmować decyzje, co chcą czytać. Australijskie badanie potwierdza słuszność tego postępowania – ponad 90 proc. przebadanych dzieci zadeklarowało, że te pozycje, które sami wybrali są ich ulubionymi – mówi Maria Deskur, szefowa wydawnictwa Słowne.
Wartości z głośnego czytania mogą czerpać także dorośli, np. w procesie uczenia się. Świadczą o tym wyniki badań naukowców z Uniwersytetu Waterloo, którzy postanowili sprawdzić, która metoda czytania pozwoli na najefektywniejsze zapamiętanie treści. Okazało się, że najwięcej informacji zostaje w głowach osób, które czytały na głos dla… siebie samych. Mówienie i jednoczesne skupienie na słuchaniu własnego głosu przyniosło bowiem najlepszy rezultat w utrwalaniu przeczytanych wiadomości.
Wsparcie zwierząt: sposób na stres i nieśmiałość w czytaniu
Na pomoc dzieciom, które mają problemy z płynnym czytaniem lub zmagają się z nieśmiałością w tej materii przychodzą… psy. W USA od 2007 roku swoją działalność prowadzi fundacja K-9 Reading Buddies, która programowo zajmuje się motywowaniem dzieci do trenowania czytania w towarzystwie psów terapeutycznych. Dzięki nietypowym słuchaczom, którzy nie oceniają i cieszą się z każdej interakcji z człowiekiem, dzieci mają szansę w sprzyjających warunkach przezwyciężyć stres przed głośnym czytaniem. – W Polsce ten pomysł nie jest jeszcze stosowany na szeroką skalę, ale sam trend już do nas dotarł. Co jakiś czas słychać w mediach o inicjatywach polegających np. na tym, że dzieci czytają książki na głos zwierzętom przebywającym w schroniskach. Przynosi to obopólną korzyść: najmłodsi trenują czytanie, a zwierzęta oswajają się z człowiekiem i czują się mniej samotne. Warto próbować! – podkreśla Maria Deskur.
Dawajmy dobry przykład
Australijskie badanie „Kids & Family Reading Report” mówi o tym, co najmocniej wpływa na to, że dzieci stają się regularnymi czytelnikami. Zachęty i działania popychające dzieci w stronę książek są różne, w zależności od wieku. Na przykład najmłodsi sięgają po książki, w których mogą odnajdować bohaterów takich, jak oni sami. Z kolei nastolatków do czytania zachęca umożliwienie im przez nauczycieli wymiany informacji o książkach przeczytanych dla przyjemności z klasowymi kolegami, podczas zajęć szkolnych. – Najważniejszym wnioskiem płynącym z tego badania jest jednak to, że niezależnie od wieku dzieci, na ich regularne czytanie ma wpływ postępowanie rodziców. To dorośli powinni umożliwiać dziecku czytanie dla przyjemności, a także samemu dawać przykład i regularnie sięgać po książki. To samo zresztą potwierdzają badania Biblioteki Narodowej. Chcąc wychować czytające i odnajdujące w czytaniu przyjemność dziecko, sami powinniśmy próbować być takimi dorosłymi – tłumaczy Maria Deskur.
Warsztaty pierrnikowe z fundacją Gryfne Bajtle
Czym różni się kariera zawodowa osób neuroatypowych od pozostałych?
Jak budować zespoły IT otwarte na zmiany
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Farmacja
Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi
Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.