Toksyczne schematy międzypokoleniowe, których nikt nie chce dziedziczyć
Społeczeństwo jest coraz bardziej świadome wzorców zachowań, jakie przekazują nam rodzice i poprzednie pokolenia. Zrywanie ze szkodliwymi schematami i wyzbywanie się traum, które utrudniają codzienne funkcjonowanie, rozwój i życie po swojemu. To wyzwania, które stawia sobie współczesne pokolenie. Uczęszczanie na terapię, czytanie książek o rozwoju duchowym i udział w warsztatach rozwojowych. Niektórzy to zjawisko nazywają wielkim przebudzeniem naszych czasów.
Impuls do osobistej rewolucji
Za zmianami i rozwojem zazwyczaj stoją przełomowe momenty, gdy dyskomfort rośnie do takiego stopnia, że dalsze życie wydaje się niemożliwe bez wprowadzenia w nim przewrotnej reorganizacji. Może to być kolejny, nieudany związek, toksyczna relacja, popadnięcie w długi czy inna, kolejna życiowa porażka. Pojawiają się wtedy pytania: „Kim jesteśmy?”, „Skąd wzięły się nasze szkodliwe nawyki?”, „Kim chcemy być?”.
- Wtedy często przychodzi moment olśnienia – jesteśmy ofiarami ofiar. Analizujemy życie nasze dziadków, rodziców i nasze. Jak zdumiewające jest to, że powielamy schematy, które silnie utrwaliły się w naszym drzewie genealogicznym – mówi Angelika Szczęśniak, trenerka mentalna, autorka książki „Widzę cię. Dotyk duszy. Z dziennika uległej anielicy”.
Na wszystko istnieje metoda
By ustalić toksyczne wzory postaw i zachowań w rodzinie, do dyspozycji pozostaje kilka narzędzi. Pierwsze z nich to przygotowanie linii życia. Polega ono na wypisaniu ważnych wydarzeń w naszej rodzinie. Nikogo nie powinien zdziwić ten sam scenariusz życia u dziadków, rodziców i w najmłodszym pokoleniu. Jest on niestety wpisany w podświadomość człowieka. Umysł jest tak zaprogramowany, by go powtarzać. Jeśli w rodzinie kilka pokoleń wstecz były zdrady czy ubóstwo, to te same problemy będą dotyczyły również najmłodszych członków rodziny. Na szczęście, sama świadomość powtarzających się schematów pozwala odciąć się od nich.
Warto również przyjrzeć się przekonaniom funkcjonującym w rodzinie. Mogą to być często powtarzane powiedzenia typu „Dzieci i ryby głosu nie mają”, „Kobiety do garów”, itp. W domu, w którym powtarzane są takie stwierdzenia, kobiety – matki i żony oraz najmłodsi nie są traktowani poważnie, nikt nie liczy się z ich zdaniem. W następstwie prowadzi to do poczucia niższej wartości i problemów ze stawianiem własnych granic.
- Polecam zrobić również tabelę z zachowaniami członków naszej rodziny, które nas denerwują i nie chcemy ich powielać. Uczymy się poprzez obserwację. Rodzina to pierwsza grupa społeczna, która uczy wzorców postaw na całe życie. Warto zdać sobie sprawę, że nie mieliśmy wpływu na to, czego nas nauczono. Jeśli czujemy, że to nie jest nasze, nie zgadzamy się na nie, warto nauczyć się kontroli i zerwać z toksycznymi nawykami – dodaje Angelika Szczęśniak.
Nawyki budują nową codzienność
Proces zerwania ze schematami jest bardzo złożony i nie ma prostej odpowiedzi ile może trwać. Z pewnością oprócz świadomości, jakie wzorce w rodzinie występowały i na które się nie zgadzamy, istotna jest nauka nowych nawyków. Ważną umiejętnością w zrywaniu rodzinnych schematów jest miłość do siebie i wyznaczanie własnych granic.
- Pozbycie się toksycznych postaw i zachowań, które wynieśliśmy z domu, bywa bardzo trudne. Tym bardziej, gdy mamy do czynienia z parentyfikacją. Nawet jako dorośli, wciąż jesteśmy dziećmi swoich rodziców. Unikajmy „matkowania” i odpowiedzialności za nasze matki i ojców. Sami postawmy granice i postępujmy zgodnie ze swoimi potrzebami. Ograniczenie czy zerwanie kontaktu z rodziną jest słuszne, gdy sami czujemy, że to właściwe. Nie warto się do niczego zmuszać – opowiada Angelika Szczęśniak.
Temat utartych w rodzinie toksycznych wzorów i zachować to długa droga, na której końcu czeka ta właściwa osoba z nowymi nawykami, z przepracowanymi traumami i rodzinnymi schematami. Warto w tym procesie wesprzeć się pomocą specjalisty, np. psychoterapeuty lub trenera mentalnego.
Warsztaty pierrnikowe z fundacją Gryfne Bajtle
Czym różni się kariera zawodowa osób neuroatypowych od pozostałych?
Jak budować zespoły IT otwarte na zmiany
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Farmacja
Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi
Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.