Dobre projekty zawsze się bronią? To się okazuje dopiero po czasie
PR Expert
Przestrzenna 48/3
50-533 Wrocław
akondratowicz|prexpert.com.pl| |akondratowicz|prexpert.com.pl
+48 502 332 358
www.prexpert.com.pl
Czy architekci powinni słuchać, co mówią inni, czy projektować tak, jak lubią? W architekturze, również polskiej, dużo się dzieje. Jaka będzie jej przyszłość?
W popkulturze przyszłość architektury to często przedziwne, „kosmiczne” formy i bryły. Takie futurystyczne pomysły można zobaczyć choćby w „Gwiezdnych wojnach”. Graficy tworzący na potrzeby tej sagi nie musieli się ograniczać, mogli narysować wszystko, co pozostawało w zgodzie z konwencją filmu. Nawiasem mówiąc, nie są to pomysły całkowicie oderwane od rzeczywistości. Budynki o niezwykłych formach są przecież realizowane na świecie, wystarczy wspomnieć o dziełach słynnej Zahy Hadid, m.in.: pływalni Aquatics Centre w Londynie czy skoczni narciarskiej Bergisel w Innsbrucku.
Jednak dziś najważniejszym trendem w budownictwie wydaje się być energooszczędność, a forma budynków coraz częściej jest jej podporządkowana. Czy przyszłość architektury, wbrew popkulturowym fantazjom, to minimalizm w najbardziej surowej postaci?
– Jako architekci mamy oczywiście określone ograniczenia technologiczne, tak było zresztą w każdej epoce. Różnica polega na tym, że współczesna architektura dysponuje tak wyrafinowanymi narzędziami, że z bryłą potrafi zrobić wszystko. Dawniej architekci nie mieli takiego pola do popisu, choć nie wszystko, co da się teraz zaprojektować, da się również teraz zbudować. Za 20 lat technologie i materiały będą jednak inne. Zobaczymy, dokąd dojdziemy. Jest to na pewno ekscytująca kwestia – podkreśla Artur Szczepaniak z wrocławskiej pracowni AP Szczepaniak.
Emocje w formie
Każda epoka miała swój styl w architekturze, charakterystyczną dla swojego czasu konwencję. Współczesna architektura wyróżnia się natomiast różnorodnością. Krajobraz naszych miast jest na pewno bardziej urozmaicony niż kiedykolwiek w historii, a nowe realizacje wprowadzają do niego stale nowe akcenty. Nieraz budzi to żywe emocje. Trudno się temu dziwić: architekci to artyści w pewnym sensie uprzywilejowani, ponieważ tworzą dzieła, które nie są schowane w galeriach sztuki, lecz są bardzo widoczne w przestrzeni publicznej i pozostają w niej zwykle na wiele lat.
– Wielu architektów dąży dziś do niekonwencjonalności i bywa to z różnych powodów niebezpieczne. Czasami ociera się ona o kicz. Jestem pewien, że każdy z twórców nagrodzonych Makabryłą starał się o jakiś nietypowy pomysł, ale może nie wyczuł, że poszedł w stronę złego smaku? A może zwyczajnie został niezrozumiany? – mówi Artur Szczepaniak. – Ktoś, kto pokazuje, że można zrobić coś nowego i wymyśla nowy trend, na początku najczęściej jest przez opinię publiczną mocno krytykowany. Z drugiej strony, nie wiadomo, jak czas przyjmie budynek, który dzisiaj się podoba. Za 10 czy 15 lat może się nie obronić. Dlatego wychodzę z założenia, że powinniśmy robić to, co lubimy, a ocenę pozostawić innym – dodaje.
Akurat pracownia AP Szczepaniak jest znana z przywiązania do rytmu i powtarzalnych wzorów na elewacjach. Same wzory, które wybiera, są często postrzegane jako bardzo niekonwencjonalne i nieraz wywołują kontrowersje. – Faktycznie, jeśli inwestor pozwala nam zrealizować nasz autorski pomysł, to spotykamy się z różnymi reakcjami. Cieszymy się z tego, bo otwieramy dyskusję, w jakim kierunku można rozwijać architekturę, a gwizdów w naszej pracowni nie słychać. Pod tym względem jesteśmy w lepszej sytuacji niż aktor na scenie. To trochę niebezpieczne, co powiem, ale chciałbym robić to, co mi się podoba, a nie to, co się podoba publiczności – zaznacza architekt.
Architektura na znanych i nieznanych ścieżkach
A może jest tak, że Polacy są bardzo konserwatywni w odbiorze architektury? – Coś w tym jest. Sposób myślenia i oceniania architektury w naszym kraju w znacznej mierze został ukształtowany przez okres PRL, kiedy nieraz ładne budynki były niewłaściwie wykonane, zwykle zaniedbane, a poza tym było monotonnie, brakowało nam wtedy różnorodności – dodaje Artur Szczepaniak.
W latach 90. nastąpiła eksplozja kolorów i nietypowych form, określana dziś zbiorczo jako postmodernizm. W ocenach wielu mocno ocierająca się o kicz. Budynki z tamtych czasów są do dziś przedmiotem gorących sporów, a najlepszym przykładem jest wrocławski Solpol.
– Teraz weszliśmy już jednak w kolejny etap. Sposób odbioru architektury zaczyna się zmieniać. Po pierwsze, z powodu nowych realizacji, a po drugie dlatego, że dużo podróżujemy, mamy okazję oglądać inną stylistykę, poszerzamy horyzonty. Coraz częściej doceniamy np. wysmakowany minimalizm. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku – zaznacza Artur Szczepaniak.
Wydaje się, że niezależnie od niekonwencjonalnych trendów, które pojawiają się i pewnie nadal będą się pojawiać, pewne sposoby myślenia o przestrzeni i projektowaniu budynków pozostaną z nami na dłużej. Przykładem może być modernizm, kierunek funkcjonujący z powodzeniem już od ponad 100 lat. – Ci architekci, którzy nie poszli w wyszukane formy, a dalej szukają prostoty w rozwiązaniach, obronią się zawsze. Natomiast architekt wybitny wytycza nowe ścieżki i w tym sensie musi być niekonwencjonalny, ale to okazuje się dopiero po jakimś czasie. Ja sam mam naturę obserwatora. Jeśli oglądam dużo architektury, w różnych miejscach, to wtedy przychodzą mi do głowy nowe pomysły – opowiada Artur Szczepaniak.
Jest miejsce na nowe potrzeby
Nasze miasta będą się zmieniać pod względem urbanistycznym. W przyszłości coraz więcej będzie w nich stref mieszanych i rozwiązań ograniczających konieczność podróżowania, zwłaszcza samochodem. Czy w przypadku projektowania poszczególnych budynków lub osiedli również jest miejsce na nowe, przynajmniej z dzisiejszego punktu widzenia, rozwiązania funkcjonalne?
– Zaczynamy dążyć do pomieszczenia różnych funkcji w jednym budynku. To nie jest całkowicie nowy pomysł, opiera się na idei jednostki marsylskiej Le Corbussiera. W pewnym momencie od tego odeszliśmy, teraz wracamy. Np. w budynku z mieszkaniami na wynajem projektujemy przestrzenie coworkingowe. Myślę, że nie tylko jest miejsce na nowe funkcjonalne rozwiązania, ale wręcz ich potrzebujemy – podsumowuje Artur Szczepaniak.
http://www.apsz.com.pl/

Sztuka współczesna w Muzeum Warszawy: ścieżka Sztuka wspierania

Koncert Świąteczny w zabytkowej Elektrowni

NOWY PROJEKT CYFROWY - DIGITALIZACJA DÓBR KULTURY WROCŁAWIA
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Nie żyje Jadwiga Jankowska-Cieślak

Jadwiga Jankowska-Cieślak: Zwykle Złota Palma otwiera ścieżkę do kariery, a mi zamknęła. W Polsce trwał wtedy stan wojenny i musiałam szybko wracać do kraju
Gwiazdy

Krzysztof Skórzyński: Dla mnie Wielkanoc ma wymiar symboliczny i duchowy. Podczas przygotowań w kuchni ja jestem od wykonywania poleceń córki
Gospodarz programu „Dzień Dobry TVN” lubi celebrować Wielkanoc w dużym, rodzinnym gronie. Z ekscytacją czeka więc na te świąteczne dni i zapowiada, że w tym czasie nie stroni również od obowiązków w kuchni. Co prawda szefują w niej panie, ale on dwoi się i troi, by pomóc jak najwięcej. Krzysztof Skórzyński zapewnia, że w menu oczywiście nie zabraknie „królowej” świątecznego stołu – tradycyjnej sałatki jarzynowej, a on będzie miał duży udział w jej przygotowaniu.
Medycyna
Polscy naukowcy rozwijają technologię hodowania bionicznej trzustki. Może ona rozwiązać problem cukrzycy insulinozależnej

Zespół polskich naukowców rozwija technologię hodowania bionicznej trzustki, którą będzie można wszczepiać pacjentom kwalifikowanym obecnie do przeszczepu od zmarłego dawcy. Taka procedura jest stosowana w najcięższych przypadkach cukrzycy typu 1, a niekiedy również w cukrzycy typu 2. Badacze, tworząc innowacyjną metodę leczenia dołożyli starań, by rozwiązać ryzyko najgroźniejszego powikłania, jakim jest odrzucenie wszczepianego narządu poprzez wykrzepianie. Do zbudowania narządu będą wykorzystywane komórki pacjenta, więc układ immunologiczny nie powinien odczytywać go jako obcy.
Prawo
400 gmin w Polsce nie ma na swoim terenie apteki i sytuacja co roku się pogarsza. Samorządowcy apelują o zmiany w prawie

W ciągu ostatnich kilku lat, od wejścia w życie przepisów Apteka dla Aptekarza, zamknięto ponad 2,2 tys. aptek w Polsce, a około 400 gmin nie posiada na swoim terenie apteki. Trzech na pięciu Polaków, aby kupić leki, musi się udać po nie do innej miejscowości. Sygnatariusze listu otwartego do minister zdrowia przygotowanego przez Koalicję „Na pomoc niesamodzielnym” apelują o zmianę priorytetów w legislacji dotyczącej rynku aptek. Wzywają też do podjęcia systemowych działań przeciwdziałających wykluczeniu zdrowotnemu ze względu na miejsce zamieszkania.