Wywiad z artystką Anną Zalewską
OKK! PR
ul. Świętojesrska5/7
00-236 Warszawa
biuro|okkpr.pl| |biuro|okkpr.pl
882444811
www.okkpr.pl
W warszawskiej siedzibie Fundacji im. Bolesława Biegasa zorganizowano wystawę malarstwa poznańskiej artystki Anny Zalewskiej (ur. 1985). Kilkanaście najnowszych prac artystki można było oglądać do 12 maja. Wystawa nosiła tytuł „Pozorów horyzonty” i zawierała kilkanaście nigdy wcześniej nie pokazywanych obrazów.
Na wystawie „Pozorów horyzonty” w Fundacji im. Bolesława Biegasa pokazanych było kilkanaście prac Pani autorstwa. Co je łączy?
Myślę, że przede wszystkim łączy je to, jak widzę świat, i w jaki sposób chcę przekazać go innym. Ten świat, który dzieje się między nami, na płaszczyźnie emocji i myśli. Dopiero później łączy je technika, temat, kolorystyka. Staram się skłaniać ku naturze, dlatego paleta, której używam – mimo, że mocno różnorodna – zdominowana jest jednak przez kolory ziemi. Z tego też powodu stosuję płótna lniane, czasami celowo zostawiając niezamalowaną fakturę surowego materiału. Inspiruję się naturą, w niej odnajduję harmonię i tym właśnie chcę napełnić swoje obrazy.
Dlaczego wystawa nosiła tytuł „Pozorów horyzonty”?
Użyłam słowa „horyzonty” jako określenie granicy, schyłku, czegoś, co można rozumieć jako zakończenie. Pozory towarzyszą nam codziennie, są pewnego rodzaju płaszczem nakładanym na nas samych, rozpinanym lub zapinanym, gdy pada lub wieje. W swoich obrazach staram się pokazać przekrój uczuć i emocji – zazwyczaj tych trudnych – jak samotność, poczucie braku, przemijanie, tęsknota. Tych uczuć, których zazwyczaj nie lubimy. Staram się pokazać je w sposób piękny – są w końcu częścią nas – i w ten sposób zdjąć płaszcz pozorów.
Styl wszystkich prac jest bardzo spójny, ale gdy przyjrzymy się bliżej, widzimy ogromną różnorodność. Czy mogłaby Pani zdradzić, skąd pochodzą inspiracje?
Pewnie otrę się tu o banał, ale… z życia. Inspiracją może być wszystko. To może być to zapach, faktura materiału, kamienia, plakat teatralny zauważony kątem oka na ulicy. Wtedy jest łatwo. Rusza lawina. Myśli galopują ku oczyszczeniu z nadmiaru obrazów kreowanych przez wyobraźnię aż do syntezy, która ma tę pierwotną inspirację przekształcić w symbol zamknięty na płótnie.
Ale nie zawsze tak jest. Jestem zwolennikiem twierdzenia Picassa, że „wena musi zastać nas przy pracy”. Więc czasami obraz powstaje bez natchnienia. Męczę się wtedy okrutnie i próbuję z nim walczyć. Na szczęście prędzej lub później zawsze nadchodzi ten moment, w którym obraz „zaczyna żyć”. Od tego momentu „maluje się już sam” ja jestem tylko narzędziem. I zazwyczaj są to moje najlepsze prace.
Jest Pani jedną z nielicznych młodych artystek, które idą jak burza przez rynek sztuki. Pani prace są podziwiane i kupowane przez kolekcjonerów z całego świata. Ich ceny na aukcjach są coraz wyższe. Gdzie Pani sama upatruje źródeł tego sukcesu?
Moim zdaniem recepta na sukces jest prosta: ciężka praca i prawda. Podjęcie decyzji, że chcę malować i właśnie z tego chcę żyć, wiązało się z wieloma wyrzeczeniami i poświęceniem się temu w stu procentach. Do dzisiaj tworzę w oparciu o wypracowany schemat: wstaję codziennie rano i jadę do pracowni. Moim zdaniem sztywne godziny pracy przy sztaludze w moim przypadku bardzo się sprawdzają :)
Drugim czynnikiem jest to, że nigdy nie starałam się tworzyć w oparciu o trendy i aktualne „mody”. Jestem zafascynowana sztuką początku XX wieku i jej korzenie próbuję zapuszczać w moich obrazach, kreując znane już tematy na nowy sposób, łącząc klasykę przestawienia z nową, współczesną i abstrakcyjną formą. Staram się przy tym zachować pokorę. Myślę, że to właśnie jest ta recepta.
Co to znaczy, że obrazy wykonane są „unikalną techniką autorską”?
Na początku był pomysł na przedstawienie sceny. Później pojawiły się ograniczenia i plan w jaki sposób je pokonać, aby uzyskać efekt wyświetlany przez wyobraźnię. Wytrwałość i chyba właśnie pokora pozwoliły na lata eksperymentów, które zaprowadziły mnie do wypracowania techniki, którą posługuję się do dzisiaj. Ale ten czas, który poświęcam na doskonalenie warsztatu traktuję jak drogę, na której nie ma znaków zakazu, ustąp i stop :)
„Zagraj ze swoim przeznaczeniem, zanim rzeczywistość pokona iluzję”, „Byliśmy rozsypani a w duszy wiatr nam świat rozbijał”, „Szepty śpiewane echem”… Jak powstają te tytuły? Czy są wskazówką do zrozumienia głębszego sensu każdego z Pani dzieł?
Zwracam uwagę na to, żeby każdy z obrazów był „pełny” i skończony. Każdy z aspektów jego kreowania jest dla mnie tak samo istotny. Dlatego nie powstanie dobry obraz, gdy nie ma solidnego projektu, albo gdy barwy źle ze sobą rozmawiają, gdy są nieprzemyślane. Tak samo jest z tytułem. Często jest on elementem wyjściowym, od którego zaczynam planowanie obrazu, ale zdarza się też tak, że nadany na sam koniec potrafi zmienić jakość obrazu i przenieść go w zupełnie inny wymiar. Widz może czuć się wtedy zdezorientowany. Ale o to chodzi, żeby wymusić pytania, wątpliwości, zmusić do zastanowienia. Tytuł pozwala obnażyć emocje, które zamknięte w pozornie pięknej estetyce pracy, zmieniają jej wydźwięk nadając pewnej goryczy całemu przedstawieniu.
Tematem przewodnim obrazów jest postać kobieca. Dlaczego?
W moich obrazach pojawiają się przedstawiciele obu płci. To prawda, zazwyczaj jest to kobieta, ale jest ona tylko pretekstem, spersonifikowaną emocją, historią, którą ma za zadanie „opowiedzieć” obraz. Dlatego są one z reguły pozbawione detalu, aby widz mógł, a nawet musiał użyć swojej wyobraźni, aby go dokończyć i spróbować zrozumieć na płaszczyźnie emocjonalnej. Zmierzam do tego, że każdy obraz to tysiąc subiektywnych historii opowiadanych w umyśle każdego widza.
Wszystkie prace z wystawy Anny Zalewskiej „Pozorów horyzonty” można obejrzeć pod linkiem: http://ewamierzejewska.com/?page_id=1465
lub wejść na stronę
http://ewamierzejewska.com/ do zakładki „Wystawa Anny Zalewskiej”
Jubileusz 10-lecia siedziby NOSPR
Święto sztuki i designu w Krakowie
Gala 5. edycji Warszawskiego Maratonu Fotograficznego
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Media
Katarzyna Dowbor: Telewizja ma ogromną siłę i dzięki temu mogę zrobić coś dla innych. Nieważne, pod jakimi barwami – ważne, że się pomaga
Szefowa Fundacji TVP z pełnym przekonaniem przyznaje, że jej nowa rola to zarówno ogromne wyzwanie, jak i spełnienie marzeń o niesieniu pomocy innym. Katarzyna Dowbor cieszy się, że znów może pomagać ludziom w różnych kryzysach i w pewnym sensie jest to kontynuacja jej misji z programu „Nasz nowy dom”. Na razie Fundacja TVP wspiera osoby, które ucierpiały podczas niedawnej powodzi, ale pod jej skrzydła mogą też trafić inni potrzebujący.
Gwiazdy
Piotr Zelt: Od dawna weryfikuję swoje nawyki. Gonię też wszystkich z mojego otoczenia, żeby oszczędzali wodę i porządnie segregowali śmieci
Aktor zauważa, że w dzisiejszych czasach ekologiczny styl życia powinien być nie tylko modą, ale wręcz koniecznością. Zwraca bowiem uwagę na przyspieszającą degradację naszego środowiska i konieczność weryfikacji własnych przyzwyczajeń. Dobitnie tłumaczy to również swoim bliskim i mobilizuje ich do odpowiedzialnego postępowania. Zdaniem Piotra Zelta kluczowe jest przede wszystkim oszczędzanie wody, bo za jakiś czas może jej zabraknąć w naszych kranach, a także segregowanie śmieci i ograniczenie zakupów nowych ubrań oraz urządzeń elektronicznych.
Handel
Polski rynek odzieży sportowej i outdoorowej notuje stabilne wzrosty. Kupujący szukają technologicznych nowinek
Niemal połowa Polaków kupujących artykuły sportowe ćwiczy kilka razy w tygodniu, a 13 proc. robi to codziennie. Większa aktywność powoduje, że rośnie krajowy rynek artykułów sportowych. W latach 2023–2028 ma to być średnio 6 proc. rocznie – wynika z danych PMR. Polscy konsumenci w coraz większym stopniu zwracają uwagę na technologiczne aspekty i rozwiązania w produktach outdoorowych. Producenci tacy jak Columbia Sportswear inwestują więc coraz więcej w patenty i innowacje. W centrum handlowym Westfield Mokotów w Warszawie został właśnie otwarty drugi w Polsce monobrandowy sklep tej marki.