Co z tymi szpilkami?
Nie jest tajemnicą, że damskie stopy to wyznacznik piękna i delikatności. Od zawsze panie dbały o nie w sposób szczególny, używając rozmaitych kosmetyków od kremów i balsamów, po specjalistyczne peelingi czy talki. Jednym z elementów dbania o stopy jest odpowiedni wybór obuwia. Wbrew pozorom nie jest to proste, a skutki źle dobranych butów mogą być opłakane.
– Każdego dnia narażamy stopy na urazy i dyskomfort, zapominając jednocześnie o ich –prawidłowej pielęgnacji. W efekcie przyczyniamy się do powstania haluksów, zwanych inaczej paluchem koślawym. Z początku schorzenie nie daje żadnych objawów, w miarę pogłębiania się dolegliwości odczuwa się jednak coraz większy ból, nie tylko w trakcie chodzenia. To znak, że problem jest już naprawdę poważny i wymaga pilnej konsultacji ortopedycznej – mówi Amanda Kostro, fizjoterapeuta z Centrum Ortopedyczno – Protetycznego w Białymstoku i dodaje, że najprostszym sposobem zapobiegania schorzeniom i zwyrodnieniom stóp jest dobór odpowiedniego obuwia.
Na wysokim obcasie
Badania opublikowane w „Journal of Experimental Biology” dowodzą, że nierównomiernie rozłożony ciężar ciała podczas chodzenia w butach na wysokich obcasach prowadzi do stanów zapalnych ścięgien, przykurczu i skrócenia ścięgna Achillesa.
- Codzienne noszenie butów na wysokim obcasie po kilku latach spowoduje, że kobieta nie będzie w stanie założyć żadnych innych, ponieważ ścięgna będą przykurczone, a chodzenie na płaskim obcasie będzie powodować ból – mówi specjalistka z COP.
Nosząc buty na wysokim obcasie, obciążamy śródstopie, nadwyrężamy kręgosłup i jego odcinki lędźwiowe. Balansując na 10-centymetrowych szpilach, czy jakichkolwiek innych obcasach, doprowadzamy do wad postawy, ponieważ nasze ciało przybiera nienaturalne pozy. Czy zatem panie mają zrezygnować całkowicie ze szpilek?
- W każdym przypadku najlepszy będzie kompromis. Oczywiście okazjonalnie i na wielkie wyjścia można pokusić się o wysoki obcas, pod warunkiem, że na co dzień będzie on umiarkowany. Tak więc do pracy najlepiej wybrać buty do 2 cm obcasa i z podeszwą o grubości 1 cm – dodaje Amanda Kostro.
Koturnowy kompromis?
Wybierając koturny mamy przede wszystkim pewność, że będą one stosunkowo wygodne. Oczywiście z wysokością koturna również nie można przesadzić. Warto zatem przed zakupem je przymierzyć i zrobić chociaż kilka kroków. Wówczas można zauważyć, jak obuwie jest wyprofilowane, czy stopa nie jest nienaturalnie wykrzywiona. Koturny mogą zatem być dla nas zdecydowanie wygodniejsze, jeśli są idealnie dopasowane.
Ale trzeba pamiętać o tym, że jeśli pięta jest dużo wyżej niż palce, to dodatkowo obciąża kości śródstopia, narażając je na zwyrodnienia.
Baleriny i japonki – wrogowie ortopedów
Baleriny ‒ wydawałoby się wygodne i bezpieczne ‒ też są na czarnej liście ortopedów. Deformują stopę i niszczą kolana. Nie dają oparcia wysklepieniu, mogą powodować bolesne stany zapalne rozcięgna podeszwowego, co objawia się m.in. bólami pięt. Cienkie podeszwy nie zapewniają żadnej amortyzacji. Stopy często się w nich ślizgają, a palce są przykurczone, co niestety kończy się stanami zapalnymi skóry i odciskami.
Kolejna zmora ortopedów to japonki. Utrzymanie butów podczas chodzenia gwarantuje przykurcz palców i przeciąża mięśnie stóp. Płaska, cienka podeszwa, podobnie jak w balerinach, może skończyć się zapaleniem rozcięgna podeszwowego. Poza tym chodząc w japonkach w mieście, narażamy się na kontuzje, otarcia. Ten rodzaj obuwia może być niebezpieczny.
Najważniejsza jest profilaktyka
Noszenie źle dobranych butów powoduje wady postawy, te zaś prowadzą do bólu nóg, kręgosłupa, a nawet głowy. Dlatego kluczowa jest tutaj profilaktyka, polegająca na inwestowaniu w dobrej jakości obuwie, o ok. 2 cm neutralnym obcasie, zapewniające swobodny ruch palców. Innym elementem zapobiegania dolegliwościom mogą być konsultacje z podologiem, który kompleksowo zadba o zdrowie naszych stóp.
Jeśli jednak czujemy, że te działania to za mało lub mamy za sobą wiele lat na szpilkach, warto zwrócić się o pomoc do fizjoterapeuty czy ortopedy. Specjaliści zdiagnozują nasz problem i zdecydują o dalszym leczeniu lub rehabilitacji.
Prezbiopia – zaburzenie widzenia, które dotyka niemal każdego
Podaruj zdrowy sen swoim bliskim – wybierz materac na prezent
Na zdrowe gardło – NOWOŚĆ w linii herbatek Zioła Mnicha
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Muzyka
Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem
Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.