Zatrzymać pandemię niewydolności serca
Mateusz Konwerski
Institute for Health
gen. Józefa Zajączka 11/lok. C5
01-510 Warszawa
mateusz.konwerski|instituteforhealth.pl| |mateusz.konwerski|instituteforhealth.pl
+48 883 555 368
instituteforhealth.pl
Duszność, na początku związana z wysiłkiem, później odczuwana także w spoczynku, łatwe męczenie się czy obrzęki – to typowe objawy niewydolności serca, która co roku zamyka w domach setki tysięcy Polaków. O epidemii niewydolności serca eksperci mówią od kilku lat - wg danych Ministerstwa Zdrowia problem ten dotyczy ok. 1,2 mln Polaków borykających się z tym schorzeniem w różnych stadiach zaawansowania. Jednak jak dotąd nie zostały poczynione żadne widoczne działania, aby zatrzymać ten przejmujący trend. W świetle danych z Raportu „Niewydolność Serca w Polsce” sytuacja chorych jest dramatyczna, a COVID-19 jeszcze pogorszył ten stan. W związku z tym skonsolidowane środowisko ekspertów i pacjentów zaapelowało do ministra zdrowia, aby pilnie zajął się tematem niewydolności serca, bo zwlekanie z kluczowymi decyzjami spowoduje, że w Polsce większość pacjentów z tym schorzeniem umrze zbyt wcześnie.
W obliczu zmagań z koronawirusem tym bardziej, jak najszybciej należy zaopiekować się tą właśnie grupą - pacjenci z chorobami współistniejącymi są bardziej narażeni na ciężki przebieg zakażenia i zgon w związku z COVID-19.
Porażające dane z Raportu
Wg danych z 2018 roku, co 10 Polak który umarł, umarł z powodu niewydolnością serca, co plasuję te jednostkę chorobową na pierwszym miejscu wśród bezpośrednich przyczyn wszystkich zgonów w Polsce.
Co roku umiera 140 tys. osób z niewydolnością serca - oznacza to, że co godzinę umiera 16 osób dotkniętych tym schorzeniem!
Tak jak, choroby sercowo-naczyniowe są główną przyczyną zgonów w Polsce (ok.45%), tak niewydolność serca jest na niechlubnym pierwszym miejscu wśród tych chorób, stanowiąc najczęstszą bezpośrednią przyczynę zgonów w ogóle - przekonuje prof. dr hab. med. Jarosław Kaźmierczak, Konsultant Krajowy w dziedzinie kardiologii.
Od momentu zdiagnozowania choroby aż 40,6% pacjentów nie przeżywa 5 lat życia. Niewydolność serca gorzej rokuje niż zawał serca, rak prostaty czy jelita grubego. Z raportu wynika, że w ciągu ostatnich 5 lat w Polsce koszty świadczeń zdrowotnych ponoszone w związku z niewydolnością serca wzrosły o 125% i w 2019 r. wyniosły blisko 1,7 mld zł. z czego 1,6 mld pochłonęły hospitalizacje, których było ponad 300 tys.! Łączne całościowe koszty niewydolności serca w Polsce w 2018 r. wyniosły 6,2 mld zł, co przekłada się na 0,3% PKB. W tym koszty pośrednie 4,4 mld zł, koszty ZUS 0,3mld zł.
Wnioski wynikające z raportu są przygnębiające i świadczą o tym, jak bardzo nieskuteczny
i nienowoczesny jest system ochrony zdrowia w Polsce w walce z epidemią niewydolności serca – tak chyba należy określić tę jednostkę chorobową z uwagi na częstość jej występowania, szybko postępujący wzrost chorobowości i umieralności. Smutne jest też to, że mimo wzrostu nakładów na leczenie, pacjenci umierają w tak ogromnej skali – mówi prof. dr hab. med. Adam Witkowski, Prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
W przedmowie do Raportu, Bartłomiej Chmielowiec - Rzecznik Praw Pacjenta podkreśla, że problem niewydolności serca wymaga pilnej uwagi i działań ze strony decydentów. Deklaruje też swoje wsparcie w działaniach o lepsze jutro dla osób z niewydolnością serca. Z kolei prof. Jarosław Kaźmierczak twierdzi, że dokument - jest odpowiedzią na pilną potrzebę globalnej poprawy diagnostyki i leczenia niewydolności serca w naszym kraju, szczególnie z zastosowaniem najnowszych grup leków. Farmakoterapia bowiem jest podstawą leczenia tego schorzenia. Nie możemy czekać z udostępnieniem nowoczesnych terapii, aż leki stanieją, bo to oznacza zbyt wiele przedwczesnych zgonów pacjentów. Widząc pilną potrzebę wnioskowałem o objęcie refundacją flozyny na początku tego roku – jeszcze przed jej rejestracją w Europie do czego zachęcał mnie sam Pan Minister.
Skonsolidowane środowisko pacjentów i lekarzy apeluje!
Wnioski z raportu pokazują, że są dwa nierozłączne filary poprawy sytuacji osób z niewydolnością serca, które mogą poprawić rokowanie pacjentów, zmniejszyć liczbę hospitalizacji wynikających z zaostrzenia choroby i poprawić ich jakość życia. Mowa tu o wprowadzeniu Kompleksowej Opieki nad Pacjentem z Niewydolnością Serca (KONS) i refundacji innowacyjnego leczenia farmakologicznego – przekonuje Agnieszka Wołczenko, liderka Porozumienia Organizacji Kardiologicznych. W ostatnim czasie skonsolidowane środowisko lekarzy i pacjentów wystosowało apel do ministra zdrowia o zapewnienie kompleksowej, systemowej opieki nad pacjentami z niewydolnością serca w Polsce oraz dostępu do skutecznych terapii. W liście do ministra zostały zaproponowane konkretne priorytetowe zmiany: zapewnienie choremu koordynowanej, kompleksowej opieki (przekierowanie strumienia pacjentów do lecznictwa ambulatoryjnego, dostęp do rehabilitacji kardiologicznej, dostęp do rozwiązań telemedycyny, opieka lekarska na każdym etapie leczenia) oraz zapewnienie choremu optymalnej farmakoterapii spójnej z wytycznymi towarzystw naukowych i zgodnej z najnowszą wiedzą medyczną.
Debata z decydentami
9 grudnia 2020 odbyła się debata ekspertów i pacjentów z decydentami, na której przedstawione zostały rekomendacje rozwiązań. Wskazana została pilna potrzeba działań, aby zatrzymać pandemię niewydolności serca, również ze względu na obecną sytuację epidemiologiczną. Opublikowane dane GUS pokazują, że od połowy września do listopada (38-44 tydzień) 2020 roku vs ten sam okres, we wszystkich latach ostatniej dekady odnotowano 16 tysięcy więcej zgonów, a z kolei z danych resortu zdrowia wynika, że w tym samym okresie (tj. od 38. do 44. tygodnia) zmarło 3595 osób chorujących na COVID-19. Eksperci mają uzasadnione obawy, że pośród 12,5 tysiąca pozostałych zgonów jest duża grupa chorych z niewydolnością serca.
Minister Maciej Miłkowski potwierdził, że resort otrzymał już 13 listopada wniosek o refundację dapagiflozyny, który będzie procedowany. Lek ten ma 4x niższe koszty niż sacubitryl/walsartan przy podobnych efektach klinicznych. Wskazywał jednocześnie, że podejmowanie decyzji o refundacji, to nie jest łatwy proces.
Osoby z niewydolnością serca to jedna z tych grup chorych, która w przeciągu ostatnich 8 lat nie otrzymała szansy na ograniczenie częstości hospitalizacji i poprawy rokowania choroby. Teraz jest szansa na ograniczenie hospitalizacji o 30% i poprawy przeżyć 5-letnich chorych nawet o 20%. Z nadzieją patrzą w przyszłość. Dostęp do nowoczesnej farmakoterapii oraz kompleksowej opieki dla pacjentów z niewydolnością serca jest potrzebny już w tej chwili. Nie powinniśmy dłużej zwlekać, zwłaszcza, że istnieje nowoczesna farmakoterapia flozynami, która znacznie wydłuża życie, poprawiając jednocześnie jego jakość - przekonuje Marta Kałużna-Oleksy.
Czekamy na zmiany. Mamy nadzieję, że nasze wspólne działania, realizowane we współpracy ze środowiskiem eksperckim przyniosą wymierne efekty – obniżą śmiertelność związaną z niewydolnością serca, wpłyną pozytywnie na codzienne życie chorych. Zmiany muszą nastąpić szybko, bo liczy się czas. Dotyczy to zarówno sfery organizacji opieki, jak i dostępu do nowoczesnych leków. Tym bardziej, że Ministerstwo Zdrowia poinformowało mnie pisemnie, że po rejestracji flozyny w Europie na jesieni 2020 roku dołoży wszelkich starań, by refundacja miała miejsce w połowie 2021 roku. Trzymamy za słowo! – puentuje Agnieszka Wołczenko, liderka Porozumienia Organizacji Kardiologicznej.
Prezbiopia – zaburzenie widzenia, które dotyka niemal każdego
Podaruj zdrowy sen swoim bliskim – wybierz materac na prezent
Na zdrowe gardło – NOWOŚĆ w linii herbatek Zioła Mnicha
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Muzyka
Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem
Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.