Newsy

Dom też może być dobrym miejscem do narodzin dziecka. Ważna jest jednak wnikliwa ocena ryzyka powikłań

2017-09-06  |  06:00

Porody domowe są coraz popularniejsze, ale nie powinny być one podyktowane jakąś modą czy trendem – mówi położna Jeannette Kalyta. Jej zdaniem w domu może rodzić kobieta, u której ciąża przebiegała fizjologicznie, która ma dobry kontakt ze swoim ciałem i ufa swoim instynktom. Poród w domu przebiega w intymnej atmosferze, bez pośpiechu i obcych osób. Trzeba jednak pamiętać o tym, że nieprzewidziane sytuacje mogą się przytrafić nawet w wypadku, gdy ciąża przebiegała prawidłowo.

Z badań wynika, że dzieci urodzone w domu są spokojniejsze, a ich mamy rzadziej cierpią na depresję poporodową.

– Myśl o porodzie w domu nie powstaje w trakcie ciąży, najczęściej taka myśl pojawia się już u kobiet myślących o macierzyństwie. W trakcie ciąży starają się one to pragnienie zrealizować. Poród w domu jest bezpieczny pod jednym warunkiem: kobieta jest odpowiednio zakwalifikowana do takiego porodu – mówi agencji Newseria  Jeannette Kalyta, położna, autorka książki „Położna. 3550 cudów narodzin”.

Plusów rodzenia w domu jest wiele. Przede wszystkim rodząca czuje się swobodnie i bezpiecznie, bo jest u siebie. Nie ma więc stresu spowodowanego samym już faktem bycia pacjentką i poddawania się szpitalnym procedurom. Przyszła mama ma też ogromny wpływ na to, co się dzieje. Położna pomaga jej, podpowiada, ale niczego nie narzuca. Ona sama decyduje o tym, np. jaka pozycja jest dla niej najwygodniejsza. W domu nie ma też pośpiechu, nie trzeba zwalniać miejsca dla następnej rodzącej czy przyspieszać porodu, żeby zdążyć przed końcem zmiany personelu. Dziecko powinno być zbadane przez pediatrę neonatologa w ciągu 12 godzin od przyjścia na świat.

– Lata 90. to czas, gdy kobiety zaczęły rodzić w domu. Wtedy szpitale nie miały nic do zaoferowania, było po prostu źle, dlatego chciały rodzić w zaciszu domowego ogniska, było to jak najbardziej zrozumiałe. Wtedy też grupa położnych w Polsce zaczęła takie porody w domu przyjmować, ja też należałam do tej grupy, przez wiele lat przyjmowałam porody w domu – mówi Jeannette Kalyta.

Takie rozwiązanie ma jeden zasadniczy minus – brak możliwości udzielenia szybkiej specjalistycznej pomocy w razie niespodziewanych komplikacji. Dlatego tak ważna jest wnikliwa ocena ryzyka powikłań. Rodzić w domu mogą tylko kobiety zdrowe, u których takie ryzyko jest minimalne. Ich ciąża musi być fizjologiczna. Położna nie podejmie się zadania, jeśli przyszła mama ma np. nadciśnienie, cukrzycę ciążową lub miała już kiedyś powikłany poród.

– Dzisiaj porody w domu zdecydowanie są bezpieczne. Lata 50. i 60. to był czas, kiedy kobiety rodziły w domu bez jakiejkolwiek kwalifikacji do takiego porodu, było dużo przypadków śmiertelnych zarówno dla kobiet, jak i dzieci. Utarło się więc, że poród w domu nie jest bezpieczny. W tej chwili kobieta przechodzi bardzo wiele badań – mówi Jeannette Kalyta.

Wiele osób wciąż jednak decyzję o porodzie w domu ocenia jako nieodpowiedzialną. Ich zdaniem kobiety, rodząc w domu, ryzykują zdrowie swoje i swojego dziecka.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Gwiazdy

Konsument

Problem wykorzystywania seksualnego dzieci online wymaga pilnych regulacji. To może wymagać rezygnacji w pewnym stopniu z szyfrowania korespondencji

Problem wykorzystywania seksualnego dzieci w internecie potrzebuje konkretnych regulacji – podkreślają eksperci Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. I liczą, że pojawią się one zarówno na forum krajowym, jak i unijnym. Dziś tymczasowe rozporządzenie, wprowadzając odstępstwo od przepisów UE dotyczących prywatności, daje platformom internetowym możliwość dobrowolnego wykrywania materiałów przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci. Nowe propozycje przepisów na forum zakładają jednak, że zmieni się to w obowiązek. To budzi szereg pytań o prywatność i potencjalne nadużycia.

Teatr

Eliza Rycembel: Sztukę „Czułe słówka” zrobiliśmy na podstawie znanego filmu. Udało się uwspółcześnić tę historię i przenieść ją na nasze realia

Już po pierwszych przedstawieniach Eliza Rycembel i Krzysztof Dracz widzą, że bardziej współczesna teatralna wersja obsypanego Oscarami kinowego hitu sprzed 40 lat również przypadła do gustu widzom. „Czułe słówka” w reżyserii Pawła Paszta to historia wzruszająca, ale nie ckliwa, z odpowiednią dozą akcentów dramatycznych i komediowych. Spektakl opowiada o trudnej relacji nadopiekuńczej matki i córki, która czując się przytłoczona jej miłością i oczekiwaniami, decyduje się na szybkie małżeństwo i opuszczenie domu.