Newsy

Problemy z integracją sensoryczną ma 15 proc. dzieci. Zaburzenia trzeba leczyć podczas specjalnych zajęć z terapeutą

2014-04-23  |  06:10
Rodzice nie powinni bagatelizować zaburzeń sensorycznych u dzieci. Nie znikną one wraz z upływem czasu, można je skorygować tylko pod okiem terapeuty. Terapia integracji sensorycznej działa na ośrodkowy układ nerwowy i rozwija prawidłowy odbiór różnorodnych bodźców.
 
Specjalne zajęcia z wykorzystaniem huśtawek, drabinek gimnastycznych, lin i deskorolek wpływają na poprawę pracy mózgu, zwiększenie koncentracji i koordynacji ruchowo-wzrokowej. Problem dotyczy 15 procent dzieci do ósmego roku życia.

Żeby funkcjonować prawidłowo w otoczeniu i w świecie nasze zmysły muszą być odpowiednio zharmonizowane. Nie może być tak, że jakikolwiek zmysł jest bardziej lub mniej wyczulony. One muszą być spójne. Szacuje się, że większość dzieci urodzonych przez cesarskie cięcie to dzieci, które będę miały trudności z zakresu integracji sensorycznej – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Maria Staszczuk-Krystew, psycholog dziecięcy.

Zaburzenia integracji sensorycznej mogą pojawić się już u niemowląt. Rodziców powinna zaniepokoić sytuacja, kiedy dziecko odpycha bliskich, nie lubi być przytulane, nie potrafi się uspokoić w trakcie ssania smoczka i irytuje się w trakcie przebierania. Objawy nasilają się w wieku przedszkolnym i szkolnym.

Zwykle objawia się to w postaci trudności z koncentracją, specyficznych przyruchów, krążenia dłońmi albo obracania się w kółko. Dzieci nie umieją utrzymać równowagi albo są zbyt mało skoordynowane, żeby na przykład jeździć na rowerku czy wspinać się po wysokich drabinkach na placu zabaw. To jest to, co widzą rodzice. A potem nauczyciele w szkole widzą, że dziecko nie jest w stanie wysiedzieć w ławce, podążać za grupą. Nie jest wystarczająco skupione – mówi Maria Staszczuk-Krystew.

Rodzice jednak często bagatelizują ten problem, bo uważają, że zaburzenia są chwilowe i że dziecko z czasem z nich wyrośnie. Jednak kiedy tylko pojawią się niepokojące sygnały, trzeba się udać na terapię. W trakcie specjalnych zajęć dziecku dostarczane są takie bodźce, jakich najbardziej potrzebuje jego układ nerwowy.

Terapia integracji sensorycznej pozwala zebrać wszystkie zmysły i rozwinąć je w taki sposób, aby funkcjonowały one prawidłowo i spójnie. Jest bardzo długotrwała i o tyle specyficzna, że jest to praca z ciałem, która ma przynieść efekty na poziomie funkcjonowania całego organizmu, a przede wszystkim mózgu – wyjaśnia Maria Staszczuk-Krystew.

Takie zajęcia odbywają się najczęściej raz w tygodniu przez 6-12 miesięcy. Dla każdego dziecka terapeuta przygotowuje indywidualny program dostosowany do jego potrzeb. To, co jednym maluchom pomaga, innym może okazać się zupełnie niepotrzebne. Aby zmotywować je do większego wysiłku, stosuje się zasadę stopniowania trudności.

To są zajęcia na dużych salach gimnastycznych, w trakcie których wykorzystuje się bardzo wiele różnych specjalistycznych sprzętów i zabawek. Są to zajęcia związane z rotowaniem ciałem, podrzucaniem, przełamywaniem bariery lęku, pracą nad poczuciem równowagi, kontroli ciała. Nadwrażliwości też dotyczą zmysłu węchu albo słuchu. Podczas takich zajęć oddziałuje się również na te zmysły – tłumaczy Maria Staszczuk-Krystew.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Farmacja

Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi

Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.