Newsy

Grażyna Wolszczak: Nie miałam problemu, żeby w „Ameryce Express” wbić się komuś do domu. Jednak było mi przykro, gdy ludzie nie chcieli nas podwieźć

2020-03-24  |  05:50

Uczestnicy show TVN „Ameryka Express” podczas programu muszą się zmierzyć ze swoimi słabościami. Dla niektórych największym problemem jest brak bieżącej wody i możliwości kąpieli. Inni z kolei narzekają na wyczerpujący fizycznie wyścig i towarzyszący mu głód. Grażyna Wolszczak tłumaczy, że najtrudniejsze były dla niej szukanie transportu i codzienna jazda autostopem. Gdy ze strony kierowców pojawiała się odmowa, aktorka odczuwała smutek i żal, który znacznie utrudniał dalszą rywalizację i powodował wewnętrzny niepokój.

– Nie miałam żadnego problemu, żeby wbić się komuś do domu i poprosić o nocleg. Bardzo natomiast przeżywałam, gdy ktoś nie chciał zabrać nas do samochodu, to było przykre – mówi w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle aktorka.

Grażyna Wolszczak była pod wrażeniem tego, jak w sytuacjach kryzysowych radziły sobie inne pary. Na początku show myślała, że największe trudności ze znalezieniem transportu i noclegu będzie miał Marcin Różalski. Okazało się jednak, że zawodnik MMA, ze względu na swój groźny wygląd, wzbudzał w miejscowej ludności szacunek – niektórzy zwyczajnie bali się mu odmówić.

– Nie rozumiałam, dlaczego inni uczestnicy łapią stopa błyskawicznie, a my musimy czekać. Zagadką było dla mnie, jak robi to Różal. Dopiero gdy połączyli nas w parę, zrozumiałam, że po prostu wychodził na drogę i nie przyjmował odmowy – tłumaczy.

Synowi Grażyny Wolszczak towarzyszyły podobne odczucia. Tłumaczy, że gdy długo nie udawało im się otrzymać pomocy, zaczynali wątpić w swoje możliwości. Mobilizacja ustępowała miejsca załamaniu.

– Czasami udawało nam się bardzo szybko zatrzymać jakiś pojazd. Innym razem musieliśmy czekać aż dwie godziny – dodaje do wypowiedzi mamy Filip Sikora.

Zwątpienie narastało z biegiem czasu. Sikora wyznaje, że idąc do programu, myślał o nim jako o zabawie i grze, dzięki której będzie mógł zwiedzić odległe państwa i poznać ich kulturę. Szybko jednak okazało się, że uczestnictwo w „Ameryce Express” nie ma wiele wspólnego z wakacyjnym wypoczynkiem. Ciągła rywalizacja przyczyniała się do zmęczenia psychicznego, z kolei nieustanny wyścig powodował wyczerpanie fizyczne.

– Pierwsze dni programu były dla mnie najfajniejsze, bo wtedy jeszcze wszystko było przygodą. Szybko się przemieszczaliśmy i znajdowaliśmy nocleg. Później podróżowaliśmy już głównie na przyczepie i zatłoczonymi autobusami. Zaczęliśmy wstawać rano z myślą, że idziemy do pracy – wspomina.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Sebastian Karpiel-Bułecka: Jurorowanie to nie jest proste zadanie, ale bardzo mnie to rajcuje. Staram się być sprawiedliwy, szczery i rzetelny

Nowy juror w programie „Must Be the Music” podkreśla, że ta rola jest dla niego niezwykłą przygodą, bo dzięki niej nie tylko może odkrywać młode talenty, ale także nieznane dotąd aspekty swojej kariery artystycznej. Ocenianie uczestników nie jest prostą sprawą, ale Sebastian Karpiel-Bułecka nie chce nikomu dawać złudnych nadziei i chwalić kogoś tylko po to, żeby nie zrobić mu przykrości. Wokalista wychodzi z założenia, że jeśli ktoś decyduje się na udział w tym programie, to musi być przygotowany na każdą ocenę, nawet tę najbardziej surową.

Prawo

Nałóg nikotynowy wśród nieletnich zaczyna się najczęściej od e-papierosów. Przyciągają ich słodkie, owocowe smaki tych produktów

Co czwarty uczeń ma za sobą inicjację nikotynową, a dla większości z nich pierwszym produktem, po jaki sięgnęli, był e-papieros. Zdecydowana większość uczniów używających nikotyny korzysta właśnie z e-papierosów, a prawie połowa nie ma problemu z ich zakupem – wskazują nowe badania przeprowadzone z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. Eksperci podkreślają, że niebezpiecznym produktem, z uwagi na ryzyko uzależnienia behawioralnego, są także e-papierosy beznikotynowe. Trwają prace nad przepisami, które m.in. zakażą ich sprzedaży nieletnim.

Ochrona środowiska

Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru

Biznes futrzarski ma negatywny wpływ na środowisko naturalne – podkreślają eksperci Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Hodowle powodują zatrucie wód i gleb oraz są zagrożeniem dla bioróżnorodności. Z kolei produkcja futra z norek, lisów i jenotów generuje znacznie większe niż bawełna czy poliester emisje gazów cieplarnianych, zużycie wody i zanieczyszczenie wody. 25 listopada obchodzimy Dzień bez Futra, który ma zwrócić uwagę na cierpienie zwierząt hodowanych na potrzeby przemysłu futrzarskiego oraz promować etyczne i ekologiczne wybory w modzie.