Mówi: | Grażyna Wolszczak, aktorka Filip Sikora, syn Grażyny Wolszczak |
Grażyna Wolszczak: Nie miałam problemu, żeby w „Ameryce Express” wbić się komuś do domu. Jednak było mi przykro, gdy ludzie nie chcieli nas podwieźć
Uczestnicy show TVN „Ameryka Express” podczas programu muszą się zmierzyć ze swoimi słabościami. Dla niektórych największym problemem jest brak bieżącej wody i możliwości kąpieli. Inni z kolei narzekają na wyczerpujący fizycznie wyścig i towarzyszący mu głód. Grażyna Wolszczak tłumaczy, że najtrudniejsze były dla niej szukanie transportu i codzienna jazda autostopem. Gdy ze strony kierowców pojawiała się odmowa, aktorka odczuwała smutek i żal, który znacznie utrudniał dalszą rywalizację i powodował wewnętrzny niepokój.
– Nie miałam żadnego problemu, żeby wbić się komuś do domu i poprosić o nocleg. Bardzo natomiast przeżywałam, gdy ktoś nie chciał zabrać nas do samochodu, to było przykre – mówi w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle aktorka.
Grażyna Wolszczak była pod wrażeniem tego, jak w sytuacjach kryzysowych radziły sobie inne pary. Na początku show myślała, że największe trudności ze znalezieniem transportu i noclegu będzie miał Marcin Różalski. Okazało się jednak, że zawodnik MMA, ze względu na swój groźny wygląd, wzbudzał w miejscowej ludności szacunek – niektórzy zwyczajnie bali się mu odmówić.
– Nie rozumiałam, dlaczego inni uczestnicy łapią stopa błyskawicznie, a my musimy czekać. Zagadką było dla mnie, jak robi to Różal. Dopiero gdy połączyli nas w parę, zrozumiałam, że po prostu wychodził na drogę i nie przyjmował odmowy – tłumaczy.
Synowi Grażyny Wolszczak towarzyszyły podobne odczucia. Tłumaczy, że gdy długo nie udawało im się otrzymać pomocy, zaczynali wątpić w swoje możliwości. Mobilizacja ustępowała miejsca załamaniu.
– Czasami udawało nam się bardzo szybko zatrzymać jakiś pojazd. Innym razem musieliśmy czekać aż dwie godziny – dodaje do wypowiedzi mamy Filip Sikora.
Zwątpienie narastało z biegiem czasu. Sikora wyznaje, że idąc do programu, myślał o nim jako o zabawie i grze, dzięki której będzie mógł zwiedzić odległe państwa i poznać ich kulturę. Szybko jednak okazało się, że uczestnictwo w „Ameryce Express” nie ma wiele wspólnego z wakacyjnym wypoczynkiem. Ciągła rywalizacja przyczyniała się do zmęczenia psychicznego, z kolei nieustanny wyścig powodował wyczerpanie fizyczne.
– Pierwsze dni programu były dla mnie najfajniejsze, bo wtedy jeszcze wszystko było przygodą. Szybko się przemieszczaliśmy i znajdowaliśmy nocleg. Później podróżowaliśmy już głównie na przyczepie i zatłoczonymi autobusami. Zaczęliśmy wstawać rano z myślą, że idziemy do pracy – wspomina.
Czytaj także
- 2025-01-21: Radosław Majdan: W ferie jedziemy z chłopcami w góry. Nie umiem jeździć na nartach i nie ciągnie mnie na stok
- 2025-01-13: Radosław Majdan: W Grecji zaginęła mi walizka. To jest kraj lekkoduchów, wszystko odkładają na jutro, a pracę traktują drugorzędnie
- 2025-01-22: Jakub Rzeźniczak: Z szacunku dla żony odmówiłem udziału w „Tańcu z gwiazdami”. Do programu „Mówię Wam” nie pójdę ze względu na prowadzącego
- 2025-01-15: Jakub Rzeźniczak: Z Radkiem Majdanem mamy dużo tematów do rozmowy. Jest świetnym współlokatorem, ale trochę ciężko się przy nim spało
- 2025-01-23: Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu
- 2025-01-17: Karolina Pilarczyk: W nowym programie każdy z nas potrzebował pomocy medycznej. Ja straciłam kawałeczek palca
- 2025-01-24: Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu
- 2025-01-07: Kupujący nieruchomości mogą jeszcze liczyć na rabaty. Zwłaszcza w przypadku nowych inwestycji deweloperskich
- 2024-12-16: Na przewlekłą chorobę nerek cierpi w Polsce 4,5 mln osób. Pacjenci apelują o szerszy dostęp do leczenia, które opóźnia dializy
- 2024-12-02: W ostatnich miesiącach coraz więcej Polaków sięga po jabłka. Konsumpcja tych owoców jednak z roku na rok spada [DEPESZA]
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Uroda
Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem
W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.
Gwiazdy
Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu
Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.
Media
Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu
Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.