Newsy

Helena Norowicz: Nie mam żalu o to, że nie dostaję już propozycji z teatru, bo rozumiem, że sytuacja jest trudna. Ale liczę na to, że jeszcze kiedyś stanę na scenie

2023-05-11  |  06:26

Aktorka zapewnia, że bez problemu mogłaby znów stanąć na teatralnej scenie i zagrać w jakimś ciekawym spektaklu, ale nie chce odbierać pracy ani gaży młodszym aktorkom. Jeśli pojawi się jakaś propozycja, to oczywiście ją rozważy, natomiast nie wchodzi w grę żadna rywalizacja. Helena Norowicz przyznaje, że na emeryturze wiedzie niezwykle ciekawe życie – bierze udział w sesjach zdjęciowych, dużo ćwiczy i czyta ulubioną poezję.

Helena Norowicz przez wiele lat związana była ze stołecznym Teatrem Klasycznym, a następnie z Teatrem Studio. Można ją było podziwiać na deskach teatru i w spektaklach telewizyjnych, a także na szklanym ekranie. Grała w popularnych serialach, m.in. w „Barwach szczęścia”, „Na Wspólnej”, w „Na dobre i na złe”, a także miała swój udział w takich filmach jak „Matka Teresa od kotów” czy „Boże Ciało”. Jak przekonuje, aktorstwo ma we krwi i z przyjemnością sięgnęłaby po kolejny scenariusz, ale niestety w obecnych, trudnych dla kultury i sztuki czasach propozycji zawodowych jest jak na lekarstwo.

– Teraz, po pandemii, zrobił się bardzo trudny czas dla aktorów. I przede wszystkim kwestia pieniędzy, bo ja już jestem na emeryturze, w związku z tym cała gaża musiałaby być w jakiś sposób odebrana komuś, kto jest w teatrze na etacie, więc już nie mam nawet żalu o to, bo rozumiem, że sytuacja jest trudna. Ale może komuś jeszcze jakiś pomysł przyjdzie do głowy ku mojemu szczęściu – mówi agencji Newseria Lifestyle Helena Norowicz.

Jak podkreśla, czuje się spełniona zawodowo. W teatrze spędziła bowiem wiele lat, zagrała setki ról i zmierzyła się z różnymi bohaterkami.

– Ja właściwie tak zwanych planów zawodowych nie powinnam już mieć, dlatego że w teatrze pracowałam prawie 60 lat. Ale teatr i poezja nadal istnieją we mnie, wciąż czytam dużo wierszy – mówi aktorka.

Na emeryturze jednak Helena Norowicz nie odpoczywała, a wręcz przeciwnie – zaangażowała się w nowy życiowy projekt, który bardzo ją pochłonął. W wieku 80 lat została bowiem modelką. Wzięła udział w wielu pokazach mody i z powodzeniem stawała przed obiektywem aparatu na sesjach zdjęciowych.

– Po teatrze nagle pojawiła się zupełnie inna propozycja, której ani nie przewidziałam, ani nawet nie starałam się o nią. Przyszło to samo do mnie, wyciągnęło do mnie rękę i powiedziało: „chodź”, więc zostałam modelką. Do tej pory jeszcze mogę być aktywna i czasem zdarzają mi się jakieś sesje raczej modowe – mówi.

Aktorka przyznaje, że dobrą kondycję i szczupłą sylwetkę udaje jej się utrzymać dzięki regularnej aktywności fizycznej. Jest na tyle wysportowana i rozciągnięta, że w każdej chwili z dumą może zaprezentować swoje umiejętności.

– Nawet teraz mogę rozjechać się w szpagacie – podkreśla.

Helena Norowicz wspomina, że jako nastolatka miała wiele pomysłów na swoje dorosłe życie. Widziała siebie chociażby na parkiecie tanecznym.

– Od dziecka marzyłam, żeby być tancerką, ale potem się okazało, że za bardzo wyrosłam i wszyscy chłopcy, z którymi miałam tańczyć, byli mi do ramienia. Absolutnie nikt nie chciał ze mną tańczyć, więc moje marzenie musiało odejść na dalszy plan. Potem myślałam, że będę na uczelni sportowej, na Akademii Wychowania Fizycznego, i też los pokręcił tak, że się nie udało – mówi.

Los jednak sam zdecydował i zupełnie przypadkowo trafiła na casting do szkoły teatralnej. Jej talent i nietuzinkowa osobowość zostały szybko dostrzeżone.

– Gdzieś w głębi istniała tęsknota utajona i myśl o tym, żeby pracować w teatrze, tylko nie miałam wtedy wiary w siebie. Patrzyłam na te piękne Marleny Dietrich, na Grety Garbo i na siebie i mówiłam: no gdzie ty się pchasz. Ale byłam kiedyś na spektaklu we Wrocławiu i zobaczyłam afisz, anons, że jest nabór do szkoły teatralnej. I ja myślę tak: nie muszę nigdzie jechać, przyszło to tu, do mnie, więc jak mam nie spróbować? I spróbowałam. A najśmieszniejsze, że potem prorektorka naszej szkoły, pani Janina Mieczyńska, która była nie tyle aktorką, ile  tancerką, baletnicą w stylu Isadory Duncan, powiedziała mi: „A czy wiesz, że ja cię cały czas w teatrze obserwowałam i myślałam, że właśnie takie dziewczyny powinny zdawać do szkoły teatralnej”. Więc jak zobaczyła, że ja przyszłam, to już się od razu zakwalifikowałam – wspomina aktorka.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Teatr

Eliza Rycembel: Sztukę „Czułe słówka” zrobiliśmy na podstawie znanego filmu. Udało się uwspółcześnić tę historię i przenieść ją na nasze realia

Już po pierwszych przedstawieniach Eliza Rycembel i Krzysztof Dracz widzą, że bardziej współczesna teatralna wersja obsypanego Oscarami kinowego hitu sprzed 40 lat również przypadła do gustu widzom. „Czułe słówka” w reżyserii Pawła Paszta to historia wzruszająca, ale nie ckliwa, z odpowiednią dozą akcentów dramatycznych i komediowych. Spektakl opowiada o trudnej relacji nadopiekuńczej matki i córki, która czując się przytłoczona jej miłością i oczekiwaniami, decyduje się na szybkie małżeństwo i opuszczenie domu.

Inwestycje

Polskie wybrzeże przyciąga coraz więcej turystów z zagranicy. Apartamenty nad morzem wracają do łask inwestorów

Polskie wybrzeże z każdym rokiem cieszy się rosnącym zainteresowaniem krajowych, ale i zagranicznych turystów – głównie z Niemiec, Czech, Szwecji i Norwegii. Tym, co przyciąga ich nad Bałtyk, są m.in. ceny, które wciąż pozostają konkurencyjne w stosunku do cen innych, popularnych destynacji wakacyjnych, jak i dobra baza noclegowa. Nadmorskie hotele i apartamenty w sezonie notują nawet ponad 90-proc. obłożenie, a zainteresowanie inwestowaniem w takie obiekty nie słabnie. Apartamenty typowo pod wynajem – wykończone pod klucz, w dobrej lokalizacji, z operatorem i gwarancją comiesięcznego zysku – są popularne wśród osób, którym zależy na zabezpieczeniu i pomnożeniu swoich oszczędności, które jednocześnie oczekują, by formalności związane obsługą lokalu były dla nich jak najmniej angażujące.

Media

Katarzyna Dowbor: Niektórym bohaterom programu „Nasz nowy dom” pomagam do dziś. A moje nazwisko otwiera drzwi, których inaczej nie można otworzyć

Prezenterka przyznaje, że historia wielu bohaterów programu „Nasz nowy dom” poruszyła ją do tego stopnia, że postanowiła im pomagać także na własną rękę, już poza kamerami. I mimo że teraz nie jest już związana z tym formatem Polsatu, to nadal ma kontakt z niektórymi uczestnikami i wspiera ich, jak tylko może. Katarzyna Dowbor podkreśla, że dużą satysfakcje daje jej to, że ktoś chętnie korzysta z jej rad i życiowego doświadczenia. Ma też żal do władz Polsatu, że nadal nie poznała powodów ich decyzji dotyczącej zmiany gospodyni programu, który tworzyła od podszewki.