Newsy

Tamara Arciuch: Bliższa jest mi medycyna estetyczna niż chirurgia plastyczna. Bałabym się, że nie poznam się w lustrze

2017-09-05  |  06:47

W dbaniu o siebie najważniejszy jest umiar – uważa aktorka. Gwiazda lubi wyglądać dobrze, dlatego poddaje się delikatnym zabiegom medycyny estetycznej, jest jednak zdania, że nadmierna ingerencja w wygląd prowadzi do zatracenia indywidualności. To natomiast może zamknąć aktorce drogę do ciekawych ról.

Tamara Arciuch jest zwolenniczką naturalnego piękna, bez względu na wiek. Aktorka zapewnia, że nie zamierza obsesyjnie walczyć z oznakami upływającego czasu.

– Widzi pani zmarszczki na moim czole? Mam 42 lata, mogłabym ich nie mieć – mówi Tamara Arciuch agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Gwiazda nie należy do przeciwników chirurgii plastycznej ani medycyny estetycznej. Docenia możliwości, jakie dają te dziedziny medycyny, sama nie poddała się jednak żadnym inwazyjnym zabiegom. Twierdzi, że jest zanadto przywiązana do swojej twarzy, operacje plastyczne mogłyby natomiast zmienić jej wygląd.

– Bliższa jest mi medycyna estetyczna niż chirurgia plastyczna. Jest we mnie jakiś wewnętrzny strach, że mogłabym tę twarz zmienić tak, że sama bym siebie nie poznała w lustrze – mówi Tamara Arciuch.

Aktorka uważa ponadto, że zbytnio odmłodzona twarz mogłaby negatywnie wpłynąć na jej karierę zawodową. Gwiazda podkreśla, że atutem aktora jest jego indywidualność, a tę nadają m.in. rysy twarzy. Operacje plastyczne i mocno inwazyjne zabiegi medycyny estetycznej mogą natomiast sprawić, że wyjątkowość ta ulegnie zatarciu. Zdaniem Tamary Arciuch wystarczy przejrzeć profile na Instagramie niektórych gwiazd korzystających z zabiegów dermatologii estetycznej lub chirurgii, by przekonać się, jak bardzo są do siebie podobne.

– Dla aktora utrata twarzy, zatracenie indywidualnych cech wydaje się, że zamyka drogę do ciekawych ról, natomiast dobrze jest wyglądać dobrze, trzeba znaleźć złoty środek – dbać o siebie, ale nie zapominać, że mamy 40 lat i zmarszczki po prostu muszą przyjść – mówi Tamara Arciuch.

Obawa przed skalpelem nie oznacza jednak, że aktorka nie dba o wygląd. Przyznaje, że korzysta z delikatnych zabiegów medycyny estetycznej, których celem jest utrzymanie skóry w dobrej kondycji.

– Może za 10 lat, gdy wszystko mi opadnie, być może zmienię zdanie i stwierdzę, że muszę to wszystko z powrotem podnieść do góry, ale na razie z umiarem – mówi Tamara Arciuch.

W nowym serialu „Lifting” aktorka wciela się w postać będącą jej całkowitym przeciwieństwem, gra bowiem kobietę uzależnioną od operacji plastycznych. Partnerują jej takie gwiazdy jak Joanna Moro, Monika Mariotti i Olga Kalicka. Premiera serialu planowana jest na 2 września na platformie Eska Go.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Beata Tadla: Ludziom się wydaje, że na wizji wkładamy jakąś maskę, żeby nie pokazywać swojego stosunku do tego, o czym mówimy

Gospodyni „Pytania na śniadanie” bardzo ceni sobie to, że w porannym formacie nie trzeba przyjmować sztywnej pozy i karmić widza sztucznym uśmiechem, tylko można zachowywać się spontanicznie i naturalnie. Jak zapewnia, ona sama przed kamerami nie ukrywa emocji, czasem się wzrusza, a innym razem śmieje do łez. Zdaniem Beaty Tadli widzowie wyczują każdy fałsz, dlatego nie warto udawać i posługiwać się maskami. Trzeba być szczerym i otwartym. Ważna jest przy tym nić porozumienia ze swoim partnerem ekranowym, bo wtedy można sobie pozwolić na więcej.

Uroda

Wiktor Dyduła: W listopadzie wąsy są szczególnym symbolem dbania o zdrowie. Ale na nowy rok może je już zgolę

Co prawda charakterystyczny wąs od dłuższego czasu jest jego znakiem rozpoznawczym, ale wokalista nie chce się przywiązywać do takiego image’u. Już nawet był bliski zmiany, jednak postanowił jeszcze się wstrzymać, chociażby ze względu na to, że trwa listopad, który jest miesiącem solidarności z mężczyznami walczącymi z rakiem prostaty i rakiem jąder. Artyści, dziennikarze i sportowcy zapuszczają w tym czasie wąsy i tym samym zachęcają do badań profilaktycznych.

IT i technologie

Sztuczna inteligencja nie zastąpi pisarzy. Nie tworzy literatury, tylko książki dla zabicia czasu

Kwestia wykorzystania dzieł pisarzy do trenowania algorytmów sztucznej inteligencji budzi coraz większe kontrowersje. Część autorów kategorycznie zabrania takiego używania swoich prac, inni godzą się na to w zamian za proponowane przez niektóre wydawnictwa honoraria. Literaci są jednak zgodni co do tego, że teksty pisane przez SI nigdy nie wejdą do kanonu literatury pięknej. Technologia nie stworzy bowiem nowej wartości artystycznej, lecz powieli już istniejące schematy.