Mówi: | Igor Rotberg |
Funkcja: | psycholog, psychoterapeuta |
5 proc. Polaków ma objawy pracoholizmu. Często zaburzenie to jest mylone z pracowitością i zaangażowaniem w obowiązki
Psychologowie szacują, że 5 proc. pracowników może być pracoholikami. Ponieważ nie jest to duży odsetek, często problem jest bagatelizowany – podkreśla psycholog Igor Rotberg. Pracoholizm często mylony jest z pracowitością, nie ma jednak wiele wspólnego z liczbą godzin spędzanych w pracy. Pracoholik to osoba patologicznie skoncentrowana na pracy, o niskiej samoocenie, dlatego bierze na siebie kolejne obowiązki tylko po to, by spełnić oczekiwania szefa.
– Szacuje się, że pracoholicy stanowią mniej więcej 5 proc. populacji. W jednej firmie odsetek ten może być większy, w drugiej mniejszy – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Igor Rotberg, psycholog i psychoterapeuta. – Może się wydawać, że to niewiele. Dlatego jest to dana, która może być zignorowana. Skoro jest ich tylko 5 proc., to nie warto się nimi zajmować, tymczasem problem istnieje.
Zdaniem Igora Rotberga, waga problemu może być pomniejszana, zwłaszcza że poświęcanie się pracy i bycie pochłoniętym sprawami zawodowymi przez otoczenie często postrzegane są jako oznaka zaangażowania i poważnego traktowania swoich obowiązków. Z najnowszego rankingu OECD wynika, że statystyczny Polak w ciągu roku poświęca na pracę aż 1918 godzin, co daje nam 5. miejsce na świecie wśród państw tej organizacji i 2. miejsce w UE.
– Choć z badań społecznych wynika, że Polska jest krajem dosyć zapracowanym, to trzeba pamiętać o tym, że pracoholizm nie wiąże się z liczbą godzin spędzanych w pracy. Nie jest to ten czynnik, który nam mówi o tym, że ktoś jest pracoholikiem lub nie. W związku z tym badania mówiące o tym, że Polacy bardzo długo pracują, nie są wiążące dla kwestii pracoholizmu – mówi Igor Rotberg.
Granica oddzielająca rzetelne wypełnianie zadań powierzonych przez szefa od pracoholizmu jest bardzo cienka. Jak podkreśla Rotberg, tym, co powoduje zjawisko pracoholizmu, jest przede wszystkim niska samoocena pracownika.
– Wpływ na nią mają czynniki zewnętrzne, opinie innych osób, dlatego pracoholik bardzo przeżywa każdą porażkę i trudno mu zaakceptować własne niedoskonałości. Drugim czynnikiem jest fakt, że pracoholik ma motywację zewnętrzną i wykonuje daną pracę przede wszystkim po to, żeby spełnić oczekiwania innych osób. Brakuje mu ciekawości dotyczącej pracy, zainteresowania, bardziej jest to spełnianie standardów związanych z wymaganiami pracodawcy lub współpracowników – tłumaczy Igor Rotberg.
Psychologowie wskazują, że dążenie do nierealistycznie wysokich standardów i stres zawodowy mogą być przyczyną głębokiej frustracji. Choć przez otoczenie pracoholik postrzegany jest jako wzorowy pracownik, to on sam ma niskie poczucie własnej wartości i nie wierzy w swoje możliwości. Niemniej jednak podejmuje każde wyzwanie, za wszelką cenę stara się mu sprostać i pracuje jeszcze bardziej intensywnie, nakręcając tym samym błędną spiralę.
– Często wydaje się, że pracoholik jest bardzo dobrym pracownikiem, wiąże się to z odpowiedzialnością, sumiennością i pracowitością. Nie dostrzega się negatywnych skutków pracoholizmu dla osoby doświadczającej tego zaburzenia takich jak np. frustracja czy negatywnego wpływu na bliskie relacje z rodziną czy ze znajomymi – wyjaśnia Igor Rotberg.
Dla pracoholików życie rodzinne może być z jednej strony przeszkodą w pracy, ale jednocześnie pewnym punktem odniesienia, źródłem motywacji. Igor Rotberg podkreśla, że problemu nie można jednak bagatelizować i pracoholizm – tak, jak każde inne uzależnienie – powinien być leczony.
– Przyczyna pracoholizmu tkwi na ogół w wewnętrznych procesach psychicznych danej osoby i często są to procesy nieuświadomione. W związku z tym trudno jest namówić pracoholika do pójścia do terapeuty – dodaje Igor Rotberg. – Ważne jest, i dobrze byłoby to propagować wśród pracodawców, żeby środowisko pracy zwracało uwagę na to, czy zaangażowanie pracownika wynika z pracowitości i zainteresowania pracą, czy jest to raczej uzależnienie od pracy.
Psychologowie tłumaczą, że pracoholizm grozi wypaleniem zawodowym oraz poważnymi problemami ze zdrowiem.
Czytaj także
- 2024-11-19: Polacy wprowadzają na razie tylko drobne nawyki proekologiczne. Do większych zmian potrzebują wsparcia
- 2024-11-22: Artur Barciś: Od sztucznej inteligencji dowiedziałem się, że zmarłem na scenie. Dla niej jestem kompletnie nikim
- 2024-11-05: Polacy boją się obniżenia poziomu życia na emeryturze. 40 proc. na ten cel oszczędza
- 2024-11-08: Firmy czują rosnącą presję na inwestycje w dekarbonizację. Do zmian muszą się dostosować także małe przedsiębiorstwa
- 2024-11-04: Sztuczna inteligencja wzbudza w Polakach głównie ciekawość i obawy. Ponad połowa widzi w niej zagrożenie
- 2024-11-07: Nowe otwarcie unijnej polityki gospodarczej. Polska prezydencja w Unii szansą na korzystne zmiany dla przedsiębiorców
- 2024-11-13: Katarzyna Dowbor: Mamy z synem umowę, że nie rozmawiamy o pracy. Cieszę się, że został ciepło przyjęty przez widzów TVN i ma dobre wyniki oglądalności
- 2024-11-22: Tomasz Tylicki: Moje psy raz mieszkają u mnie, raz u moich rodziców. Tak sobie po prostu wędrują i jest im dobrze
- 2024-10-24: Pracownicy deklarują mocne zaangażowanie w swoją pracę. Rzadko czują wsparcie od pracodawców
- 2024-10-09: Qczaj: Siedem lat temu pod wpływem jesiennej chandry rozpocząłem swoją karierę. Teraz dostaję od życia dużo fajnych niespodzianek
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Nowe technologie
Artur Barciś: Od sztucznej inteligencji dowiedziałem się, że zmarłem na scenie. Dla niej jestem kompletnie nikim
Aktor nie ma wątpliwości, że sztuczna inteligencja będzie miała wpływ na zawody artystyczne, w tym aktorstwo, dubbing i lektorstwo. Zaznacza też, że może wprowadzać ludzi w błąd, bo na przykład kiedyś na jego temat wygenerowała nieprawdziwe informacje. Dlatego też podkreśla potrzebę stworzenia ram prawnych, aby chronić ludzi przed nieautoryzowanym używaniem ich wizerunku i tożsamości.
Gwiazdy
Tomasz Tylicki: Moje psy raz mieszkają u mnie, raz u moich rodziców. Tak sobie po prostu wędrują i jest im dobrze
Prezenter podkreśla, że szczególne miejsce w jego sercu zajmują dwa pupile: Lola i Kiko, ale teraz więcej czasu psiaki spędzają u jego rodziców, bo liczne obowiązki rodzinne i zawodowe nie pozwalają mu na to, by poświęcił im tyle uwagi, ile potrzebują. Tomasz Tylicki zapewnia jednak, że gdy synek trochę podrośnie, a on zrealizuje pewien życiowy plan, to w przyszłości znajdzie sposób na to, aby czworonogi były z nimi na stałe.
Handel
Lekarze apelują o uregulowanie rynku saszetek z nikotyną. Na ich szkodliwe działanie narażona jest głównie młodzież
Saszetki z nikotyną są dostępne na rynku od kilku lat, ale nadal nie ma żadnych unijnych ani krajowych regulacji dotyczących ich oznakowania, reklamy czy sprzedaży. To powoduje, że tzw. pouches są bardzo łatwo dostępne, bez większych problemów można je kupić nawet przez internet, co przekłada się na ich rosnącą popularność, także wśród dzieci i młodzieży. Eksperci apelują o pilne uregulowanie tego rynku.