Newsy

Maksim „Maks” Chmerkovskiy: Dziękuję Polakom za ich niesamowitą pracę. Na własne oczy widziałem, jak są tu traktowani uchodźcy

2022-03-29  |  06:07

Tancerz ukraińskiego pochodzenia od wielu lat mieszka za oceanem, stąd też jego pierwotna decyzja o opuszczeniu w tym trudnym momencie ojczyzny i powrocie do swoich bliskich, do domu w Los Angeles. Wiadomość o wybuchu wojny spadła na niego jak grom z jasnego nieba, kiedy pracował w Kijowie. Do tej pory jest wstrząśnięty tym, co zobaczył. Najpierw pomagał swoim rodakom, będąc wiele tysięcy kilometrów od nich. Dręczyły go jednak wyrzuty sumienia, postanowił więc przylecieć do Warszawy i owocnie działać tutaj na miejscu, blisko uchodźców.

Maksim „Maks” Chmerkovskiy podkreśla, że nadal nie może się otrząsnąć po traumatycznych przeżyciach, jakich doświadczył w Ukrainie.

– Jestem profesjonalnym tancerzem i dużo pracuję w telewizji, na scenie. Akurat w dniu, kiedy wybuchła wojna, byłem w trakcie nagrywania. Kręciłem film w Kijowie i utknąłem tam na pewien czas. Naprawdę przywykłem już do wielu scen na całym świecie, ale to, w czym się znalazłem, to była scena, na której nie chciałem się znaleźć, nie chciałem być – mówi agencji Newseria Lifestyle Maksim „Maks” Chmerkovskiy, tancerz i choreograf.

Pierwsze dni rosyjskiej agresji na Ukrainę Chmerkovskiy spędził w schronie bombowym. Po kilku dobach wraz z setkami innych uchodźców udało mu się jednak opuścić pogrążoną w wojnie ojczyznę. Najpierw przekroczył polską granicę, a później wrócił do domu w Kalifornii. Sytuacja jego rodaków nie była mu jednak obojętna. Szybko zaangażował się więc w pomoc finansową dla walczących na miejscu o wolność i niepodległość.

– W przeszłości działałem w wielu organizacjach charytatywnych, brałem udział w różnych akcjach pomocy. Na początku wojny moja rodzina założyła fundację nazwaną Baranova 27 – to jest adres w Odessie, gdzie mieszkaliśmy: mój ojciec, ja i moi bracia. Przez pierwsze dwa tygodnie ta fundacja dzięki wsparciu lokalnej społeczności zdołała zebrać ponad 100 ton darów. Jak dotąd byliśmy w stanie wysłać ponad 70 ton – mówi tancerz.

Chmerkovskiy przekonuje, że nie odciął się od Ukraińców i nie zostawił ich w potrzebie. Pamięta o swoich korzeniach i ma do Ukrainy olbrzymi sentyment. Zapewnia też, że ci, którzy pozostali na miejscu, walcząc o każdy kolejny dzień życia, mogą na niego liczyć.

– Urodziłem się w Odessie w Ukrainie, a w latach 90. moja rodzina i ja wyemigrowaliśmy do Stanów. Natomiast mam mnóstwo przyjaciół w Ukrainie, z którymi ponownie nawiązałem kontakt. I jako osoba fizycznie związana z tą wojną, z tą sytuacją, nie byłem w stanie usiedzieć w Stanach, musiałem znaleźć organizację, która jest w stanie zrobić dużo więcej. Tu zdałem sobie sprawę z tego, że potrzeby są ogromne – zaznacza.

Tancerz podkreśla też, że jest pod ogromnym wrażeniem polskiej serdeczności, uczynności i gościnności. O tym, że Polacy potrafią współczuć i pomagać, przekonał się w momencie, kiedy wraz z innymi uchodźcami przekroczył naszą granicę. Podziwia ich za odwagę i gesty solidarności z sąsiadami zza wschodniej granicy.

– Chcę skorzystać z okazji, by podziękować każdemu Polakowi, bo mogłem na własne oczy zobaczyć, jak traktowani są ukraińscy uchodźcy. Dwa tygodnie temu, w trakcie mojej podróży z Kijowa do Warszawy, byłem w pociągu ze wszystkimi ludźmi, którzy chcieli pomóc, i oprócz kierowania ich wysiłków, ich pomocy do właściwych organizacji, chcę również zwrócić uwagę na to, że Polska i Polacy wykonali niesamowitą pracę. Ogromne dzięki za to i ja też po prostu chcę dalej wnosić mój wkład – mówi Maksim „Maks” Chmerkovskiy.

Kiedy był już w USA, myśli o sytuacji w Ukrainie nie dawały mu spokoju. W programie „Good Morning America” tancerz wyznał, że czuje się winny z powodu tego, że opuścił ojczyznę. Jest mu wstyd i czuje smutek. Wspominał też podróż pociągiem do Polski, gdzie wśród wielu kobiet i dzieci był jedynym mężczyzną. Czuł się z tym fatalnie. Dlatego postanowił przylecieć do Warszawy i pomagać uchodźcom ze swojej ojczyzny.

Tancerz w ubiegłym tygodniu był obecny na konferencji prasowej amerykańskiej organizacji pomocowej Global Empowerment Mission, która wynajęła w Warszawie, Rzeszowie i Tatabányi w Węgrzech magazyny, z których każdego dnia do Ukrainy wyjeżdżają tiry załadowane sprzętem i najpotrzebniejszymi towarami. Organizacja dzięki sieci darczyńców i możliwościom Fulfillment Hub USA, dostawcy usług magazynowych i logistycznych, jest w stanie każdego dnia dostarczyć dziesiątki ton najpotrzebniejszej pomocy bezpośrednio do miejsc wskazanych przez lokalne i centralne władze Ukrainy. To kompletny łańcuch dostaw, który pozwala dotrzeć do wielu miejscowości w Ukrainie – tam, gdzie pomoc jest najbardziej potrzebna.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Patrzenie na zieleń może zwiększyć komfort życia mieszkańców miast. Najbardziej kojąco działał widok drzew

Zmniejszenie odczucia lęku i zwiększenie odprężenia to główne korzyści wynikające z nawet wzrokowego kontaktu z zielenią – dowiedli brytyjscy i izraelscy naukowcy. Okazało się, że największe korzyści czerpiemy z patrzenia na drzewa, a wyraźny dobroczynny wpływ natury na dobrostan psychiczny można zauważyć nawet po krótkim spacerze. To ważne wskazówki dla urbanistów, które mogą być pomocne w optymalnym planowaniu przestrzeni miejskiej. Kontakt wzrokowy z zielenią nie wpływa natomiast na zdolności poznawcze.

Gwiazdy

Edyta Herbuś: Joga pozwala mi zadbać o systematyczny przepływ dobrej energii i harmonię. Mam bardzo dobry kontakt ze swoim ciałem

Tancerka kompleksowo dba o swoje zdrowie i o ciało. Nie daje sobie taryfy ulgowej i zawsze, niezależnie od ilości obowiązków zawodowych, stara się znaleźć czas, by wykonać pakiet ulubionych ćwiczeń. Edyta Herbuś zdążyła się już przekonać, że niezwykle korzystny wpływ na jej kondycję i dobre samopoczucie ma także joga. Systematyczne jej praktykowanie umożliwia bowiem swobodny przepływ energii i pozwala utrzymać życiową równowagę. Nie ukrywa więc, że jest wielką miłośniczką tej aktywności i poleca ją także innym.

Handel

E-konsumenci wybierają jak najszybsze i najprostsze opcje płatności online. Coraz bardziej interesują się płatnościami odroczonymi i ratalnymi

Szybkie płatności, a w szczególności Blik, to metody najchętniej wybierane przez klientów podczas zakupów internetowych. W ostatnim czasie rośnie jednak popularność płatności odroczonych oraz rozłożenia płatności na raty – twierdzą przedstawiciele e-commerce. Niezmiennie ktoś, kto chce osiągnąć sukces w handlu w sieci, musi oferować wszystkie możliwe metody płatności. Jeśli klient nie znajdzie na stronie swojej ulubionej, zwykle rezygnuje z zakupu.