Mówi: | Małgorzata Ohme |
Funkcja: | psycholog, prezenterka |
Małgorzata Ohme: W Warszawie nikt już nie zwraca na nas uwagi. Ale jak jedziemy z kamerą do takiej Kościerzyny, to ludzie się tym cieszą
Prezenterka w duecie z Filipem Chajzerem mieli okazję zainaugurować nowy wyjazdowy cykl „Dzień Dobry TVN” – „Widzimy się”. Niezwykle miłe spotkanie z widzami w Kościerzynie pobudziło apetyt na więcej i prezenterka wręcz już nie może się doczekać kolejnych wydań. Jak udało jej się zaobserwować, taka formuła programu sprawia też ogromną frajdę mieszkańcom tych miejscowości, które odwiedzają za kamerą. Dla nich to często jedyna okazja, by zobaczyć na żywo kulisy powstawania popularnego projektu telewizyjnego i spotkać się z osobami znanymi tylko ze szklanego ekranu.
Poza pokazywaniem mało znanych, ale jakże atrakcyjnych wizualnie i bogatych kulturowo zakątków Polski cykl „Widzimy się” ma jeszcze jedną wartość dodaną – budowanie więzi między gospodarzami programu i widzami. Dla mieszkańców niewielkich miejscowości wizyta ekipy telewizyjnej to bowiem ważne wydarzenie.
– My z Filipem uwielbiamy cykl „Widzimy się”, bo jesteśmy wtedy bardzo blisko ludzi. Uwielbiamy, żeby nas wypuścić w tłum i nie mówić nam, co mamy robić. Czasami z tego się rodzi pewien chaos, ale myśmy pierwsi prowadzili „Widzimy się” w Kościerzynie i to jest czaderskie, że spotykasz tylu nieznanych nam wcześniej ludzi. Bo tutaj w Warszawie jesteśmy już trochę rozleniwieni, tu idzie Wojewódzki, tu idzie Gessler, nikt na nas nie zwraca uwagi. Ale jak jedziesz sobie do takiej Kościerzyny, to ludzie się tym cieszą, robią sobie z nami zdjęcia, to dodaje nam siły i motywacji – mówi agencji Newseria Lifestyle Małgorzata Ohme.
Wspomina też, jak niezwykle entuzjastycznie ekipa programu została przyjęta właśnie na pierwszym przystanku nowego cyklu, w Kościerzynie. Ją samą również spotkała miła niespodzianka.
– Pewna pani mi powiedziała: pani jest spełnieniem mojego marzenia, bo ja ma dwa marzenia – chciałam poznać „Dzień Dobry TVN” i chciałam pojechać na Majorkę. No weź to przenieś do Warszawy, czy ktoś tutaj ma dwa podobne marzenia? I to są te cuda, które się dzieją. My żyjemy w takim warszawskim Disneylandzie, wszystko mamy i nam się wydaje, że wszyscy ludzie tak żyją. Nie, ludzie żyją inaczej. Zderzenie się z tym i doświadczenie tego uczy też pokory i wizualizuje ci, do kogo de facto mówisz – tłumaczy.
Małgorzata Ohme żałuje natomiast, że brak czasu i napięty grafik nie pozwala im na dłużej zagościć w danym miejscu. Po zakończeniu emisji programu jest zaledwie chwila na odpoczynek i trzeba wracać do stolicy.
– Najczęściej niestety szybko wsiadamy do samochodu i jedziemy do domu, bo każdy się spieszy do swoich rodzin albo też czekają na nas kolejne projekty. Ale na przykład w Kościerzynie jedliśmy fantastyczny obiad. Filip powiedział, że zjadłam za 12 osób, ale ja po prostu takich mielonych to jak żyję, nie jadłam – mówi.
Prezenterka zapewnia, że zarówno nowy cykl „Widzimy się”, jak i cały program śniadaniowy, który dane jest jej prowadzić, to dla niej fascynujące doświadczenie i cenna życiowa lekcja.
– W „Dzień Dobry TVN” cudowne jest to, że wiele rzeczy możesz podejrzeć, poznać, powąchać, zapoznać, zapisać. Poznajesz najlepszych ludzi w różnych dziedzinach, masz możliwość rozmawiania z najlepszym profesorem, który zrobił skomplikowaną operację, z największym reżyserem, z największym kucharzem. Dla mnie to jest zaszczyt – dodaje Małgorzata Ohme.
Czytaj także
- 2025-05-09: Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty
- 2025-05-06: Dla większości Polaków praca to obowiązek. Tylko niewielka część czuje satysfakcję z wykonywanych zadań
- 2025-04-15: Cykl życia smartfona jest coraz dłuższy. Mimo to większość Polaków chciałaby go wymieniać maksymalnie co dwa lata
- 2025-05-09: Wiktor Dyduła: Praca w charakterze kelnera jest bardzo ciężka fizycznie i psychicznie. Dlatego trzeba dawać napiwki, bo nawet 5 zł może zrobić komuś dzień
- 2025-04-11: Klaudia Zioberczyk: Święta wiążą się z tym, że się kupuje masę ubrań i jedzenia. Ja w tym roku postawię na minimalizm
- 2025-04-16: Krzysztof Skórzyński: Dla mnie Wielkanoc ma wymiar symboliczny i duchowy. Podczas przygotowań w kuchni ja jestem od wykonywania poleceń córki
- 2025-03-20: Co roku ubywa na świecie około 10 mln hektarów lasów. Walka z wylesianiem i degradacją lasów jest koniecznością
- 2025-03-26: Patricia Kazadi: To będzie bardzo pracowita wiosna. Pracuję nad własną muzyką
- 2025-03-06: Joanna Liszowska: Kobiety powinno się doceniać na co dzień. Ale 8 marca można szczególnie wyrazić swoją sympatię
- 2025-03-05: Małgorzata Potocka: Wydaje mi się, że ja wczoraj otworzyłam Teatr Sabat. Te 25 lat to była chwila moment
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Moda

Klaudia Zioberczyk: Doszłam już do takiego momentu, że jak wchodzę do sklepu, to mówię: wcale tego nie potrzebuję. Teraz stawiam na jakość, a nie na ilość
Modelka zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba być bardzo ostrożnym, by nie dać się nabrać na różne sztuczki marketingowe, nie ulegać czarowi wyprzedaży i promocji, a zamiast tego kompletować swoją garderobę z ponadczasowych zestawów, które będzie można wykorzystać na różne okazje. Klaudia Zioberczyk uważa, że greenwashing, czyli wywoływanie u konsumentów poszukujących towarów eko mylnego wrażenia, że oferowany produkt taki właśnie jest, to nieuczciwa praktyka. Temu zjawisku postanowiła więc dokładnie się przyjrzeć w swojej pracy magisterskiej.
Konsument
Możliwość zakupu online może zachęcić kolejne grupy Polaków do ubezpieczeń zdrowotnych. Dziś korzysta z nich już prawie 5,5 mln osób

Polska jest jednym z liderów Europy w obszarze cyfryzacji sektora usług medycznych. Świadczą o tym m.in. popularność elektronicznych narzędzi zapewniających dostęp do danych zdrowotnych, e-recept czy wirtualna diagnostyka. Polacy są też otwarci na innowacje w zakresie ubezpieczeń zdrowotnych, z których korzysta już blisko 5,5 mln osób. Za pomocą nowej cyfrowej platformy Medicover chce zachęcić klientów do samodzielnej konfiguracji i zakupu polis online.
Żywienie
Wiktor Dyduła: Praca w charakterze kelnera jest bardzo ciężka fizycznie i psychicznie. Dlatego trzeba dawać napiwki, bo nawet 5 zł może zrobić komuś dzień

Zanim usłyszała o nim cała Polska, Wiktor Dyduła zarabiał między innymi jako animator zabaw dla dzieci, kelner i uliczny grajek. Każde zajęcie miało swoje plusy i minusy, ale jego najbardziej cieszyło to, że dzięki nim może poznawać ciekawych ludzi. Wokalista podkreśla, że ma duży szacunek do pieniądza i prawie zawsze daje też napiwki, bo wie, że to najlepsza forma docenienia pracy tych, którzy nas obsługują w kawiarni czy restauracji.