Newsy

Marika: Czuję się zintegrowana z moją fryzurą. Jest łobuzem, a ja taka jestem

2016-07-04  |  06:55

Wokalistka jest zadowolona z nowego wizerunku. Twierdzi, że nowa fryzura znacznie lepiej niż romantyczny bob podkreśla jej energetyczną osobowość. Metamorfozie uległ nie tylko wygląd wokalistki, lecz także jej twórczość i zachowanie na scenie. Gwiazda nie chce już tworzyć starannie zaplanowanego show, lecz dawać koncerty, które poruszą jej słuchaczy.

W ciągu kilkunastu lat kariery scenicznej Marika zdążyła przyzwyczaić swoich fanów do częstej zmiany wizerunku. Szczególnie chętnie wokalistka eksperymentuje z fryzurami – nosiła już afro, włosy związane w wiele cienkich warkoczyków w kolorze jasnego brązu, platynowy warkocz, wreszcie luźno rozpuszczone włosy o długości do ramion. Wiosną tego roku pokazała się natomiast w bardzo krótkiej fryzurze z podgolonym tyłem i dłuższymi pasmami na górze. Wokalistka twierdzi, że nowa fryzura była jej potrzebna, lekko pofalowany bob nie pasował bowiem do jej zadziornego charakteru.

Chciałam, żeby wszystko było spójne. W tej chwili czuję się zintegrowana z moją fryzurą, szczególnie teraz, kiedy już można ją jakoś bardziej układać i w ogóle. A jednocześnie jest łobuzem, a ja taka jestem – mówi Marika agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Wokalistka zmieniła także styl ubierania. Twierdzi, że znacznie go uprościła – mniej w nim dekoracyjności, a więcej minimalizmu. Dzięki temu stał się bardziej kompatybilny z jej szczerą, otwartą i prostolinijną osobowością. Zmiany zewnętrzne to w dużej mierze efekt przemian wewnętrznych, jakie w ciągu ostatnich miesięcy przeszła Marika. Metamorfozie uległ także styl jej muzyki – energetyczne reggae zostało zastąpione przez dojrzały, liryczny pop. W efekcie także koncerty wokalistki wyglądają inaczej niż dawniej.

Wydaje mi się, że bardziej świadomie mówię do publiczności, że nie potrzebuję już między piosenkami krzyczeć haseł, które wszyscy krzyczą, czyli „jesteście tu”, „podnieście ręce” i takie tam – mówi Marika.

Uważa, że do publiczności można po prostu mówić – ten sposób przekazywania ważnych treści wokalistka uważa za znacznie bardziej wartościowy. Nie zamierza też już dłużej włączać publiczności w idealnie zaplanowane show, lecz komunikować się z nią poprzez swoją muzykę.

– Już nie mam zamiaru dawać show, chciałabym dawać koncerty, na których coś się takiego wydarza, że ci, co stoją na scenie, i ci, co stoją przed nią, wychodzą z koncertu z poczuciem, że coś w nich się poruszyło – mówi Marika.

Wokalistka twierdzi, że nie tylko ona zmieniła się w ciągu piętnastu lat obecności na polskiej scenie muzycznej, lecz także zmieniła się jej publiczność. Dziś słuchają jej zupełnie inni ludzi niż jeszcze kilka lat temu. Część fanów pozostała z nią, lecz podobnie jak ona wydoroślała i dojrzała, inni znaleźli nowych idoli. Pojawiło się także wielu nowych słuchaczy.

Bogu dzięki wszystko się toczy takim torem, jakim nawet nie śmiałam przypuszczać, że się potoczy, czyli jest dużo bardziej adekwatnie, tak świadomiej i naturalniej niż wcześniej, a jednocześnie ludzie ode mnie sobie nie poszli. I nie jest wcale mniej energetycznie, po prostu jest inaczej, innymi środkami osiąga się tę energię, o którą wszystkim nam chodzi – mówi Marika.

Ostatnia płyta Mariki zatytułowana „Marta Kosakowska” ukazała się w październiku 2015 roku. Znalazło się na niej dwanaście utworów, a promowały ją dwa single: „Tabletki” oraz „A jeśli to ja”.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Nowe technologie

Gwiazdy

Tomasz Tylicki: Moje psy raz mieszkają u mnie, raz u moich rodziców. Tak sobie po prostu wędrują i jest im dobrze

Prezenter podkreśla, że szczególne miejsce w jego sercu zajmują dwa pupile: Lola i Kiko, ale teraz więcej czasu psiaki spędzają u jego rodziców, bo liczne obowiązki rodzinne i zawodowe nie pozwalają mu na to, by poświęcił im tyle uwagi, ile potrzebują. Tomasz Tylicki zapewnia jednak, że gdy synek trochę podrośnie, a on zrealizuje pewien życiowy plan, to w przyszłości znajdzie sposób na to, aby czworonogi były z nimi na stałe.

Handel

Lekarze apelują o uregulowanie rynku saszetek z nikotyną. Na ich szkodliwe działanie narażona jest głównie młodzież

Saszetki z nikotyną są dostępne na rynku od kilku lat, ale nadal nie ma żadnych unijnych ani krajowych regulacji dotyczących ich oznakowania, reklamy czy sprzedaży. To powoduje, że tzw. pouches są bardzo łatwo dostępne, bez większych problemów można je kupić nawet przez internet, co przekłada się na ich rosnącą popularność, także wśród dzieci i młodzieży. Eksperci apelują o pilne uregulowanie tego rynku.