Newsy

Katarzyna Dowbor: Kiedy odchodziłam z TVP, to była to taka rodzinna telewizja. Teraz to już jest porządna fabryka, ale ja się szybko przestawiłam

2024-05-29  |  06:17

Prezenterka nie ukrywa, że telefon z propozycją prowadzenia „Pytania na śniadanie” bardzo ją ucieszył, bo ma do tego programu duży sentyment i zna go od podszewki. Pamięta, jak powstawał, jak wyglądały pierwsze wydania, miała też przyjemność być już jego gospodynią razem z Jolantą Fajkowską. Teraz więc z przyjemnością ponownie zasiadła na kanapie w studiu TVP i jak zaznacza, bardzo brakowało jej formatu realizowanego na żywo, który jest dla prowadzących prawdziwym sprawdzianem i wyzwaniem, zwłaszcza gdy trwa cztery godziny. Katarzyna Dowbor chwali organizację pracy w redakcji, bo z doświadczenia wie, że ze zgranym zespołem można tworzyć nawet najbardziej wymagające projekty.

– Mam ogromny sentyment do programu „Pytanie na śniadanie”, ponieważ byłam przy tym, jak on powstawał, jak został wymyślony. Pamiętam koleżankę naszą z redakcji, Bernadettę Bieszczanin, która wpadła na ten pomysł i która przy tym pracowała. Było bardzo, bardzo ciężko, żeby to stworzyć, bo wtedy w telewizji był program „Kawa czy herbata?” i nagle Dwójka postanowiła też mieć swój poranny program, choć trochę późniejszy niż „Kawa”. Na początku ten program trwał półtorej czy dwie godziny. Ja miałam też tę przyjemność prowadzić go razem z Jolą Fajkowską. Byłyśmy pierwszą jednopłciową parą, która ten program prowadziła – mówi agencji Newseria Lifestyle Katarzyna Dowbor.

Kiedy więc padła propozycja powrotu do tego śniadaniowego formatu, prezenterka nie zastanawiała się zbyt długo.

– Jakiś czas temu, pamiętam, że to była zima, zadzwonił telefon i okazało się, że zaproponowano mi prowadzenie „Pytania na śniadanie”. Powrót do tego formatu był więc dla mnie powrotem sentymentalnym, bardzo fajnym i myślę, że dał mi też coś, czego mi przez te ostatnie 10 lat brakowało. Ja uwielbiam programy na żywo, uważam, że kiedy człowiek już trochę w życiu zawodowym zrobił, to fajnie, kiedy może występować na żywo, kiedy nie można już niczego zmontować, poprawić, naprawić, kiedy musisz się wykazać szybkością, wiedzą i musisz wiedzieć, co, kiedy powiedzieć i jak z tego wybrnąć, jeżeli zdarzy się wpadka – mówi.

W programach na żywo wpadki czy przejęzyczenia językowe są nieuniknione. Nie zawsze wszystko idzie tak, jak powinno, czasem konieczna jest ingerencja w scenariusz i prezenter musi być na tyle elokwentny, by błyskawicznie zareagować na każdą nieplanowaną zmianę czy nieprzewidzianą sytuację.

– Dużo takich sytuacji utknęło mi w pamięci. Kiedy jeszcze byłam spikerką, to pamiętam, że pogubiłam kartki z programem i to była moja największa wpadka. Byłam przekonana, że mnie zwolnią, ale się okazało, że bardzo im się to spodobało, bo wybrnęłam, przeprosiłam i zostałam. Ale jest dużo takich wpadek, chociaż ja się staram pamiętać tylko te najmilsze momenty i chwile, a zapominam o tych, które były trudne – mówi.

Katarzyna Dowbor wróciła do TVP po ponad dziesięcioletniej przerwie. Jak zauważa, przez ten czas zaszło dużo zmian w strukturze i funkcjonowaniu stacji, w ofercie programowej, a także w sposobie przygotowywania i realizacji programów.

– Kiedy odchodziłam z TVP, to była to bardziej telewizja rodzinna, to znaczy my się wszyscy znaliśmy, nas było mało, była to telewizja, w której ja wiedziałam, kto jest operatorem, kto się zajmuje kablami, kto dźwiękiem, a w tej chwili to jest ogromna instytucja i rzeczywiście dużo się tu dzieje. W tej chwili to już jest porządna fabryka, która produkuje długi poranny program na żywo. Kiedy ja odchodziłam, to była to trochę manufaktura, nasza ręczna robota, no więc pozmieniało się. Ale ja jestem osobą, która się szybko przestawia, więc mnie ta fabryka w tej chwili bardzo cieszy – mówi.

Prezenterka chwali dobrą organizację pracy w redakcji porannego programu TVP2, dzięki czemu wszystko realizowane jest bardzo sprawnie. Ceni sobie również współpracę z Filipem Antonowiczem.

– W tej chwili jesteśmy na wizji ponad cztery godziny. To jest duże wyzwanie, cztery godziny na żywo, zmieniające się tematy, naprawdę trzeba mieć dosyć sporą wprawę. Natomiast jest bardzo dobra ekipa researcherów, jest bardzo dużo wydawców, którzy zajmują się poszczególnymi tematami – dodaje.

We wrześniu „Pytanie na śniadanie” czekają kolejne zmiany. Program będzie realizowany z nowego studia, powstaje także odświeżona oprawa oraz czołówka. Po wakacjach zostaną również zaprezentowane widzom nowe cykle.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Transport

W Amazon pracuje ponad 750 tys. robotów. Najnowszy jest wyposażony w „zmysł” dotyku

Pierwsze roboty wyposażone w „zmysł” dotyku wykorzystywane są przez Amazon do obsługi produktów w centrach realizacji zamówień w USA i Niemczech. Roboty potrafią precyzyjnie przeszukiwać nawet ciasne przestrzenie półek w poszukiwaniu konkretnych produktów i z wyczuciem przenosić je na taśmę. Dzięki nim pracownicy nie muszą się schylać ani wspinać po drabinie w poszukiwaniu towaru. Automatyzacja wspiera też pracę kurierów. Paczki, które mają być dostarczone pod wskazany adres, podświetlane są w furgonetce na zielono, co ułatwia znalezienie właściwej przesyłki i skraca czas dostawy.

Medycyna

Diagnostyka zaburzeń snu może być łatwiejsza. Inteligentna piżama monitoruje bruksizm i bezdech senny

Naukowcy z Uniwersytetu Cambridge opracowali inteligentną piżamę, której zadaniem jest monitorowanie w warunkach domowych wzorców oddechu podczas snu i wykrywanie jego zaburzeń takich jak bezdech senny, chrapanie czy bruksizm. Jest to możliwe dzięki znajdującym się w materiale zaawansowanym grafenowym czujnikom tensometrycznym. Urządzenie może stać się alternatywą dla często niekomfortowej dla pacjentów diagnostyki w warunkach szpitalnych lub z wykorzystaniem nieporęcznego sprzętu.

Gwiazdy

Julia Kamińska: Elektrośmieci to duży problem. Sama mam w piwnicy zepsutą pralkę i muszę zorganizować jej wywóz

Piotr Zelt, Julia Kamińska i Klaudia Zioberczyk zauważają, że mimo wielu akcji informacyjnych i edukacyjnych nadal nie wszyscy Polacy zdają sobie sprawę z tego, że elektrośmieci, które nie są w odpowiedni sposób zutylizowane, stanowią ogromne zagrożenie dla środowiska. I choć istnieją różne możliwości przekazania zużytych, nieużywanych lub uszkodzonych urządzeń elektrycznych i elektronicznych do punktów zbiórki czy firm zajmujących się recyklingiem, to nie brakuje osób, które lekceważą wszelkie wytyczne i idą na łatwiznę. Wyrzucają takie sprzęty do zwykłych śmietników albo wywożą na przykład do lasu.