Newsy

Dorota Goldpoint: Dojrzałe Polki korzystają z medycyny estetycznej z dużym wyczuciem, natomiast młode dziewczyny tracą nad sobą kontrolę. Efektem są chociażby monstrualne, przeskalowane usta

2022-11-21  |  06:00

Projektantka zauważa, że młode Polki są bardzo podatne na zagraniczne trendy i z dużą przesadą korzystają z zabiegów medycyny estetycznej. Szczególnie popularne jest powiększanie ust, niestety bardzo często efekt wygląda mało naturalnie. Dorota Goldpoint ma świadomość tego, że w pewnym wieku trzeba bardziej o siebie zadbać i oczywiście można skorzystać z bogatej oferty profesjonalnych gabinetów, natomiast ważny jest umiar. Wszystko jest bowiem dla ludzi, byle było dopasowane do konkretnych potrzeb i stosowane z rozsądkiem. Przestrzega więc przed nadużywaniem inwazyjnych rozwiązań tak, by twarz z czasem nie zmieniła się w maskę.

Ci, którzy często korzystają z dobrodziejstw medycyny estetycznej, wiedzą, że od „poprawek” łatwo się uzależnić. Jeden zabieg ciągnie za sobą następny, a chwilę później dostrzega się inne defekty i konieczna jest kolejna ingerencja. Dorota Goldpoint podkreśla, że docenia możliwości, jakie daje rozwój tej gałęzi medycyny, jednak według niej nie można popadać w skrajności – za wszelką cenę próbować wygładzać każdą nową zmarszczkę czy znacząco zmieniać rysy twarzy.

– To jest dość kontrowersyjny temat, bo każdy ma własne zdanie na temat różnych mniejszych lub większych poprawek. Ja uważam, że po to medycyna się rozwija, czy to medycyna estetyczna, czy chirurgia plastyczna, żebyśmy mogli z tego korzystać, ale w umiejętny sposób. Przesada bowiem nie jest dobra – mówi agencji Newseria Lifestyle Dorota Goldpoint.

Projektantka obserwuje, że w krajach arabskich czy też w Stanach Zjednoczonych kobiety są „mocno zrobione”, aż do tego stopnia, że mają wręcz karykaturalne rysy twarzy. Ten trend przyjmuje się także u młodych Polek.

– W Polsce młode dziewczyny bardzo mocno się zmieniają. Myślę, że dojrzała kobieta już trochę z większym wyczuciem korzysta z dobrodziejstwa medycyny estetycznej czy nawet chirurgii plastycznej. Stara się to jednak robić po to, żeby te zmiany, których się spodziewamy, były nieznaczne i żebyśmy dobrze wyglądały, a nie miały monstrualne, przeskalowane usta. Nie róbmy z siebie lalki Barbie, bo to po prostu wygląda moim zdaniem nieciekawie – mówi.

Dorota Goldpoint przyznaje, że z przyjemnością patrzy na zadbane kobiety i dobrze wie, że taki efekt wymaga stosowanie dobrych kosmetyków i regularnej pielęgnacji ciała, zarówno w domu, jak i w profesjonalnych gabinetach.

– Wiadomo, że z czasem pojawiają się nam zmarszczki, działa siła grawitacji, skóra różnie wygląda i oczywiście nikt z tego powodu nie jest zadowolony. Aby zniwelować te efekty, kobiety podejmują wiele działań, czy to fizycznych, jak m.in. zdrowy tryb życia, czy też jakieś zabiegi – mówi projektantka.

W stosowaniu medycyny estetycznej jej zdaniem warto stawiać przede wszystkim na zabiegi ujędrniające, nawilżające, poprawiające elastyczność skóry i opóźniające efekty starzenia, nie takie, które zniekształcają rysy twarzy.

– Myślę, że ważne jest zrównoważone dbanie o skórę i korzystanie z zabiegów medycyny estetycznej. Ja zawsze jestem za takim środkiem pomiędzy ekstremami, czyli siwe włosy i pozwalanie na starzenie się – takie z godnością, jak się o tym mówi, a pomiędzy diametralną zmianą swojego wizerunku, pozbywaniem się totalnie zmarszczek czy wręcz liftingami, dzięki którym 70-letnia kobieta wygląda na 40 lat, bo trzeba pomyśleć, co się z tą twarzą i z tą skórą stanie za 10–20 lat – mówi Dorota Goldpoint.

Podczas pobytu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich projektantka zaobserwowała też pewien trend, który niezbyt przypadł jej do gustu, ale dał sporo do myślenia.

– Zobaczyłam tam, że młode dziewczyny robią sobie olbrzymie pupy. W efekcie sylwetka nie porusza się w sposób naturalny, tylko z tą monstrualnie wielką pupą dzieje się coś dziwnego. Nie wiem, po co dziewczyny robią sobie takie rzeczy. Sądzę, że są dwa aspekty, które warto rozważyć. Pierwszy – kilka lat temu Kim Kardashian czy Jennifer Lopez mocno zauważyły swoje kobiece krągłości i zaczęły nadawać temu znaczenie. I to jest pewien trend, pewna moda. A druga kwestia jest taka, że kobiety chcą pokazać siebie jako seksualny obiekt pożądania, czyli ma być zauważony obfity biust, wąska talia, pełne biodra, piękne nogi i duża pupa – mówi.

Dorota Goldpoint widzi tutaj jednak pewien zgrzyt, bo z jednej strony kobiety walczą o równouprawnienie, a z drugiej strony – cały czas stawiają się w pozycji obiektu pożądania.

– Tak, jakbyśmy nie mogły pokazać, że możemy wyglądać pięknie i atrakcyjnie, a oprócz tego że mamy jeszcze coś do powiedzenia i coś do zaoferowania światu. Pokażmy więc całą naszą sferę intelektualną, która często jest niedoceniana w ogóle w społeczeństwie, a nie tylko piękne ciało, zmienione czasami w sposób niekontrolowany – dodaje projektantka.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Uroda

Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem

W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest  jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.

Gwiazdy

Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu

Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.

Media

Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu

Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.