Newsy

Robert Kupisz: Nigdy nie porównuję się z innymi projektantami, wolę się nimi inspirować. Zawsze wyciągam rękę do moich kolegów i mogą liczyć na moją pomoc

2024-01-11  |  06:21

Projektant przyznaje, że od lat jest pod wrażeniem kreatywności, talentu i potencjału Macieja Zienia. Każdą jego kolekcję ogląda więc z zaciekawieniem i uznaniem. Mimo że działają w tej samej branży, to nie ma między nimi zazdrości czy niezdrowej rywalizacji. Obaj panowie niejednokrotnie mieli okazję ze sobą współpracować, jeszcze w czasach, kiedy Robert Kupisz zajmował się przede wszystkim stylizacją fryzur, i jak przyznaje, Zień już wtedy był dla niego dużą inspiracją.

Robert Kupisz podkreśla, że Maciej Zień od lat imponuje mu pracowitością, determinacją i konsekwencją w realizacji swoich życiowych celów. W kwestiach zawodowych jest profesjonalistą w każdym calu, zachwyca oryginalnymi projektami, wciąż się rozwija i nie poddaje się, nawet pomimo drobnych trudności. Projektant uważa, że branża modowa jest niezwykle pojemna i każdy twórca może znaleźć w niej swoje miejsce. Nie ma więc sensu toczyć niepotrzebnych sporów, ścigać się ze sobą czy przepychać. Oni sami od lat żyją w zgodzie, przyjaźnią się, cenią i motywują do działania.

– Skoro Maciek zaprosił mnie na swój jubileusz, to znaczy, że między nami jest wszystko OK. Jak się spotykamy, to zawsze jest miła, serdeczna rozmowa. Ja się nigdy nie porównuję z innymi projektantami, bo każde porównanie działa na naszą szkodę, a jak się kimś inspirujemy, to napędza nas to do pracy, do działania. Uważam więc, że wszyscy powinniśmy się właśnie nawzajem inspirować i to będzie dla nas o wiele sympatyczniejsze. Ja zawsze wyciągam rękę do moich kolegów i zawsze mogą liczyć na moją pomoc – mówi agencji Newseria Lifestyle Robert Kupisz.

Projektant z przyjemnością uczestniczył w jubileuszu Macieja Zienia i nie kryje swojego zachwytu nad kolekcją „Black and White Symphony”. Jest też niezwykle wzruszony, bo doskonale pamięta jego początki w stolicy.

– Poznaliśmy się z Maćkiem, gdy ja byłem jeszcze stylistą fryzur i czesałem modelki do jego pokazów. On bardzo wcześnie przyjechał do Warszawy, jeszcze jako nastolatek, i najwcześniej z nas wszystkich robił karierę projektanta mody. Pamiętam, że miał chyba 18–19 lat, jak już ubierał wszystkie gwiazdy i był bardzo popularny. Wtedy właśnie zaprosił mnie do pierwszych pokazów, żebym czesał, a teraz spotykamy się już jako koledzy po fachu – mówi.

Robert Kupisz ma w pamięci wiele wspólnych wyjątkowych projektów, dzięki którym sam zdobył pewne doświadczenie w branży modowej.

– Bardzo mile wspominam współpracę z Maćkiem, ponieważ Maciek ma bardzo dużą kulturę osobistą i zawsze się przy nim dobrze czułem – i na sesjach zdjęciowych, i podczas jego pokazów. Pamiętam, byliśmy na takiej sesji wyjazdowej do Kambodży, robiliśmy jego suknie w tych pięknych świątyniach, no i dzięki niemu właśnie zwiedziłem wtedy Kambodżę i Tajlandię – dodaje.

Dziś projektant z całego serca kibicuje Zieniowi w dalszej karierze i wierzy, że przed nim jeszcze wiele znaczących sukcesów.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Uroda

Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem

W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest  jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.

Gwiazdy

Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu

Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.

Media

Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu

Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.