Newsy

Osoby szczupłe mogą cierpieć na metaboliczną otyłość. Im także grożą choroby układu krążenia lub cukrzyca typu 2

2015-12-07  |  06:40
Mówi:doc. dr hab. n. med. Lucyna Ostrowska
Funkcja:wiceprezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością, dietetyk kliniczny
  • MP4
  • Dla wielu osób wskaźnik na wadze jest wyznacznikiem zdrowia. Nic bardziej mylnego – przekonują eksperci. Z pozoru szczupłe osoby o prawidłowej masie ciała wewnątrz organizmu, między narządami, mięśniami, a nawet w samych organach, mogą mieć zmagazynowane spore pokłady tkanki tłuszczowej. Jeśli okaże się, że u mężczyzny zawartość tłuszczu wynosi ponad 20–25 proc., a u kobiety 30–37 proc., to mamy do czynienia z syndromem TOFI, który znacznie zwiększa ryzyko zachorowania na choroby układu krążenia czy cukrzycę typu 2.

    Niewłaściwa dieta, brak ruchu i stres sprawiają, że organizm kumuluje tłuszcz nie tylko w komórkach tkanki tłuszczowej, lecz także w tkankach zupełnie nietłuszczowych, takich jak wątroba, mięśnie, nerki czy serce. To poważnie upośledza działanie tych narządów i może prowadzić do ich niewydolności.

    – TOFI to skrót z języka angielskiego (thin outside–fat inside), czyli tłumacząc wprost – szczupły zewnętrznie, ale otyły wewnętrznie. Jest to osoba, która wizualnie ma właściwą masę ciała albo niewielką nadwagę, a tak naprawdę jest otyła. Taka osoba zbiera tkankę tłuszczową w jamie brzusznej, co oznacza, że jest chora metabolicznie – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle doc. dr hab. n. med. Lucyna Ostrowska, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością, lekarz i dietetyk kliniczny.

    Syndrom TOFI jest wynikiem niewłaściwego bilansu energetycznego organizmu. Aby nie dopuścić do jego rozwoju w organizmie, należy zastosować proste rozwiązanie, jakim jest właściwe zarządzanie kaloriami. Oznacza ono kontrolowanie energii dostarczanej z codziennych posiłków i umiejętne gospodarowanie nią oraz spalanie kalorii podczas wykonywania prac domowych czy wzmożonej aktywności fizycznej.

     Jeżeli bilansujemy się na zero, czyli dostarczamy tyle samo wartości energetycznej w diecie, ile wydatkujemy, to nie mamy problemu z syndromem TOFI. Natomiast, jeśli ta wartość energetyczna jest przekroczona na korzyść spożywanych pokarmów, to niestety zbieramy to w postaci energii, a ta energia kumuluje się w tkance tłuszczowej – tłumaczy doc. dr hab. n. med. Lucyna Ostrowska.

    Dietetycy kliniczni podkreślają, że nie ma jeszcze standardowych wytycznych odnośnie diagnozowania zespołu TOFI. By dowiedzieć się, ile tłuszczu kryje się w naszym organizmie, trzeba poddać się specjalnemu badaniu bioimpedancji, które można wykonać w większości gabinetów dietetycznych. Pełna diagnoza TOFI musi zostać jednak przeprowadzona przez lekarza na podstawie szeregu badań.

    Niestety, rozpoznanie zespołu TOFI nie jest łatwe. Podstawą jest wskaźnik BMI, a także stwierdzona insulinooporność. Kolejne kryterium to pomiar tkanki tłuszczowej w okolicach brzucha oraz tkanki tłuszczowej podskórnej. Nie jest to jednak to samo badanie, które może wykonać dietetyk najprostszym sprzętem, ale bardziej skomplikowane, wymagające specjalnych urządzeń. W dalszym etapie diagnozuje się następstwa zespołu metabolicznego, badając u pacjenta m.in. stężenie glukozy na czczo, cholesterol, ciśnienie krwi itp. Wydaje się, że na ten moment najwłaściwszą metodą diagnozy są skany tkanki tłuszczowej albo tomografia komputerowa – tłumaczy doc. dr hab. n. med. Lucyna Ostrowska.

    Paradoks szczupłego-otyłego ma poważne konsekwencje dla zdrowia, bo znacznie przyspiesza rozwój groźnych chorób.

    – Jest to syndrom, który można porównać do zespołu metabolicznego, ponieważ w konsekwencji tego zespołu notujemy nadciśnienie tętnicze, cukrzycę typu II i niewydolność układu sercowo-naczyniowego. Dalszymi rezultatami tego typu zaburzeń może być nawet zawał, udar czy niewydolność żylna – podkreśla  doc. dr hab. n. med. Lucyna Ostrowska.

    Z fenotypem TOFI jest trudniej walczyć niż z tradycyjną formą nadwagi czy otyłości, głównie ze względu na niską wykrywalność. Osoby szczupłe zazwyczaj nie badają się pod tym kątem. Dopiero osoby, którym przeszkadza zbyt duża ilość kilogramów, zaczynają dbać o siebie i odwiedzać dietetyków.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Partner Serwisu Zdrowie

    Viatris

    Żywienie

    Gwiazdy

    Enej: Wielkanoc musi być w rodzinnym gronie. Nie jesteśmy fanami wyjazdów do hoteli, żeby spędzać święta z obcymi ludźmi

    Muzycy zespołu Enej przyznają, że lubią i celebrują święta, dlatego cieszą się na nadchodzącą Wielkanoc. Zamierzają wtedy zwolnić tempo, odłożyć na bok pracę i poświęcić czas rodzinie. Mirosław Ortyński i Piotr Sołoducha zdradzają, że ich popisowym, a jednocześnie ulubionym świątecznym przysmakiem jest sałatka jarzynowa. Sami też z przyjemnością ją przygotowują.

    Konsument

    Poczucie bycia autentycznym w mediach społecznościowych wpływa pozytywnie na zdrowie psychiczne młodych ludzi. Autentyczność w prawdziwym życiu nie ma takiego znaczenia

    Studenci, którzy postrzegają siebie jako autentycznych w mediach społecznościowych, są mniej zestresowani i cieszą się lepszym zdrowiem psychicznym, niż ci, którzy na platformach posługują się wizerunkiem wykreowanym. Autentyczność w rzeczywistym świecie nie ma jednak takiego wpływu na dobrostan psychiczny. Takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez naukowców z USA we współpracy z polskimi i niemieckimi kolegami. Badacze przyjrzeli się też różnicom między tymi zależnościami badanymi u pokolenia Z i pokoleń wcześniejszych. Z ich obserwacji wynika, że „zetki” uważają siebie za bardziej autentycznych w mediach społecznościowych niż starsi uczestnicy badania.