Newsy

Paulla: Egzotyczne wakacje na Dominikanie pomogły mi naładować akumulatory. W trakcie lotu i na miejscu ściśle stosowaliśmy się do obostrzeń

2021-05-06  |  06:17

Wokalistka cieszy się, że w marcu, kiedy w Polsce panowały jeszcze dość niskie temperatury, udało jej się wyjechać na Dominikanę i nacieszyć się słońcem. Choć na miejscu nie obyło się bez przykrego incydentu, to i tak niezwykle miło wspomina ten czas. Wróciła do domu pełna nowej energii i w dużo lepszym nastroju. Artystka przyznaje, że zupełnie nie rozumie tych, którzy krytykują osoby wyjeżdżające na wczasy w trakcie lockdownu. Ona sama nie widzi w tym nic złego ani zakazanego, bo przecież mimo trudnej sytuacji epidemiologicznej loty nadal są organizowane i to zgodnie ze wszystkimi przepisami, a najczęściej odbywają się do krajów, w których są luźniejsze restrykcje.

Paulla podkreśla, że zdecydowała się na zagraniczne wakacje, ponieważ potrzebowała odpoczynku, chwili wytchnienia i spojrzenia na wszystko z nieco innej perspektywy. Chciała też uciec od brzydkiej, zimowej aury, dlatego też wybór padł na słoneczną Dominikanę.

– Tutaj w Polsce był śnieg, a tam zupełnie nowa, inna energia. Oczywiście tam też są obostrzenia, na ulicy chodzi się w maseczkach, wszystko w hotelu jest w najwyższym reżimie sanitarnym, ale samo to, że można zmienić otoczenie, że jest słońce i że po prostu można delektować się latem, było dla mnie bardzo istotne. Aczkolwiek trochę się tam pochorowałam, bo się okazało, że dostałam uczulenia od słońca, więc zawsze trochę dziegciu musi być. A i tak wróciliśmy z nową energią, z nowymi bateriami – mówi agencji Newseria Lifestyle Paulla.

I choć pod adresem osób z pierwszych stron gazet, które chwalą się egzotycznymi wczasami podczas pandemii, padają liczne słowa krytyki, to Paulla zupełnie nie rozumie tego oburzenia. Nie widzi bowiem nic złego w tym, że ktoś gdzieś wyjeżdża, skoro jest taka możliwość, nie łamie się przepisów i stosuje do wytycznych sanitarnych.

– Jeżeli robilibyśmy to wbrew przepisom, to można krytykować. Ale przecież, jeżeli jest samolot i ludzie lecą, to znaczy, że ten samolot może wylecieć, że jest taki, a nie inny przykaz czy rozporządzenie od strony rządu. Przecież na pokładzie samolotu siedzi się w maseczkach, przed wylotem i po powrocie robiliśmy testy, więc wszystko było zgodnie z przepisami. Ale zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie miał coś do powiedzenia – mówi.

Wokalistka podkreśla, że przyzwyczaiła się już do hejtu i krzywdzących opinii osób, które zawsze znajdą powód do tego, by kogoś oczernić, wyśmiać i skrytykować. Choć nie jest to miłe, to stara się nie przejmować tym, co mówią o niej inni. Żyje po swojemu i według swoich zasad.

– Nie mam wpływu na to, co myślą i mówią o mnie inni i z racji swojego zawodu jestem już pogodzona z tym, że będę poddawana różnym opiniom i że ludzie mogą o mnie mówić, pisać, co im się podoba i mają do tego prawo. Nie każdy musi mnie lubić i nie każdy musi się ze mną zgadzać. Dla mnie najważniejsze jest to, żebym ja robiła tak, żeby się czuć dobrze sama z sobą, w zgodzie ze sobą. Nie mam wpływu na to, co mówią i myślą o mnie inni, ale mam już wpływ na to, co ja z tym zrobię i jak ja do tego będę podchodziła. I na tym się skupiam – mówi Paulla.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Partner Serwisu Zdrowie

Viatris

Media

Styl życia

Maria Sadowska: Niektórym się nie chce i zamiast malowania pisanek używają gotowych barwników albo naklejek. Dla mnie to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych

Reżyserka podkreśla, że w kultywowaniu tradycji przygotowywania pisanek nigdy nie wybiera drogi na skróty. Nie dla niej więc gotowanie jajek w łupinach cebuli czy ozdabianie naklejkami. Maria Sadowska preferuje ręcznie malowane pisanki i tuż przed Wielkanocą angażuje do tego swoich bliskich. Jej zdaniem to doskonała okazja do pogłębienia relacji rodzinnych, a także do uruchomienia czasem uśpionych pokładów wyobraźni i kreatywności.

Handel

Polacy jedzą coraz mniej jaj. Częściej sięgają po te z chowu alternatywnego, za które są skłonni zapłacić więcej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu kur niosek. Pochodzi z nich już co trzecie opakowanie jaj, choć nadal w klatkach żyje ponad 37 mln kur. Stopniowe zmiany w hodowli to skutek większej świadomości konsumentów, za którymi podąża branża HoReCa. Są oni gotowi nawet zapłacić więcej za jajka, które pochodzą z chowu nieklatkowego.