Mówi: | Rafał Zawierucha |
Funkcja: | aktor |
Rafał Zawierucha: Remontuję teraz nowe, wreszcie duże mieszkanie. Do tego trzeba mieć anielską cierpliwość
Aktor zdążył się już przekonać, że remont mieszkania to nie jest prosta sprawa. I choć ma do dyspozycji wykwalifikowaną ekipę wykończeniową oraz korzysta z bogatej oferty firm, które podjęły z nim współpracę, jeśli chodzi o dostarczenie odpowiednich materiałów budowlanych i elementów wyposażenia wnętrz, to i tak zawsze coś staje na przeszkodzie i prace nie mogą się zakończyć w planowanym terminie. Rafał Zawierucha ma jednak nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych tygodni uda mu się wprowadzić do nowego lokum.
– Oprócz zawodowych rzeczy przede mną jeszcze jedna rola, ogromna sprawa, czyli remont pięknego, dużego w końcu mieszkania, w którym się wszyscy pomieścimy, więc to jest zupełnie nowy rozdział. Faktycznie spędza to trochę sen z powiek, a jednocześnie jest to fajna rzecz. Cieszę się, bo żona dużo wybiera, ona jest od tego, żeby wybrać styl, nie ja, bo ja to bym wszystko pomieszał ze wszystkim, to byłby mój miszmasz chaotyczny, artystyczny nieład – mówi agencji Newseria Lifestyle Rafał Zawierucha.
Aktor zaznacza, że on sam raczej nie jest „złotą rączką” i nie ma smykałki do remontów. Sprawdza się za to jako pomocnik fachowca.
– Ja mogę nosić, przynosić, aranżować przestrzennie, wizualnie, ale żeby technicznie położyć płytki czy coś pomalować, to mi zawsze kiepsko szło. W sensie, jak trzeba było dokończyć na przykład ściany, to zawsze był to jakiś artystyczny malunek – mówi.
Rafał Zawierucha zapewnia jednak, że żadnej pracy się nie boi i jeśli trzeba, to potrafi zakasać rękawy.
– Zdarzało się, że trzeba było popracować, żeby zarobić. Parę razy wyjeżdżałem za granicę, czy z tatą, czy do brata jeszcze dawno temu, kiedy on miał firmę remontową. Tam się robiło dużo, malowanie, szpachlowanie, noszenie różnych rzeczy na budowie czy koszenie trawników. Ja generalnie lubię pracować, nie wiem, czy jestem pracoholikiem, ale lubię pracować. Lubię utrzymywać dom, lubię też mieć coś swojego, gdzie działam, więc cieszę się, bo teraz będę też miał garaż, gdzie będzie mój świat majsterkowicza. Mamy też ogródek, mamy też taras – mówi.
Niektórymi etapami remontu aktor dzieli się ze swoimi obserwatorami na Instagramie.
– Remont to też wspaniałe spotkania z ludźmi, z firmami, z którymi chętnie zaczynamy wspólnie działać, i o tym też będzie troszeczkę na moich social mediach. Dopinanie spotkań, kosztów, realizacja, odpowiednie pokazanie tego później, jeżeli będzie trzeba, jeżeli będą wynikały jakieś umowy z partnerami, tak że tutaj jest absolutnie pełna współpraca – mówi Rafał Zawierucha.
I choć nie ukrywa, że chciałby to wszystko mieć już za sobą, to na finał musi jeszcze chwilę poczekać.
– Zakończenie remontu planowane było w marcu i wtedy mieliśmy się wprowadzić. Teraz termin przesunął się lekko na maj, z dopuszczalnym poślizgiem do czerwca. No jak przed wakacjami się nie uda, to będzie przed zimą. Robiąc cokolwiek, jakiekolwiek remonty, trzeba mieć anielską cierpliwość – podkreśla.
Jeśli natomiast chodzi o sprawy zawodowe, to Rafał Zawierucha szczególnie zaprasza swoich fanów do teatru.
– Wróciłem akurat do teatru, gram w Teatrze Komedia w spektaklu „Czego nie widać”. Jest to znakomita farsa, która jest sprawdzianem aktorstwa – dodaje.
Aktor obecnie bierze także udział w nowej kampanii wizerunkowo-produktowej Stopklatki, gdzie pełni rolę nieco przerysowanego prezentera serwisu informacyjnego i przedstawia wydarzenia z filmów. Całość utrzymana jest w żartobliwej konwencji. W zaaranżowanym na te potrzeby studiu programu informacyjnego jako prezenter zapowiada on wydarzenia, które nawiązują nie do obecnej sytuacji w kraju czy na świecie, ale do filmów z wiosennej ramówki kanału. Są wśród nich takie produkcje jak „Mumia”, „Igrzyska śmierci” czy „Mechanik: Prawo zemsty”.
Czytaj także
- 2024-11-14: Artur Barciś: Wystawy sklepowe są już świąteczne – to jest biznes. Jednak kolędy słuchane od listopada zaczynają się nudzić
- 2024-11-08: Samorządy inwestują w mieszkania dla studentów i absolwentów. Chcą w ten sposób zatrzymać odpływ młodych ludzi
- 2024-09-25: Piotr Zelt: Tygodniowo udaje mi się przejechać na rowerze 250–300 kilometrów. Bardzo fajnie to czyści głowę i jest to forma medytacji sportowej
- 2024-09-16: Piotr Zelt: Od października zaczynam wykłady w Warszawskiej Szkole Filmowej. Czasami trafiają się takie grupy, że zastanawiam się, po co oni chcą ten zawód uprawiać
- 2024-09-25: Barbara Kurdej-Szatan: Moda ekologiczna jest nam bardzo bliska. Kupuję ciuchy lepszej jakości, ale dużo rzadziej
- 2024-09-03: Złota alga i zasolenie niejedynym problemem polskich rzek. Poważne konsekwencje ma także zakwit innych glonów
- 2024-09-18: Właściciele mieszkań obawiają się nierzetelnych najemców. Rynek najmu profesjonalizuje się bardzo powoli
- 2024-11-08: Cezary Pazura: Jeżeli robię żart podczas kręcenia komedii i nikt na planie się nie śmieje, to trzeba go zmienić. Pierwsze wrażenie ekipy mówi mi najwięcej
- 2024-10-22: Cezary Pazura: Jako reżyser filmu „Weekend” dostałem manto od branży i spokorniałem. Ale chętnie bym jeszcze raz stanął za kamerą
- 2024-08-21: Rafał Zawierucha: Bardzo się ekscytuję udziałem w „Tańcu z gwiazdami” i już nie mogę się doczekać odcinków na żywo. Lubię tańce klasyczne, ale nieco obawiam się szybkich
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Farmacja
Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi
Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.