Newsy

Stefano Terrazzino: Żałuję, że nie mogłem się bardziej rozkręcić w „Mask Singer”. Ten program trzeba oglądać z przymrużeniem oka

2022-03-16  |  06:11

Artysta zapewnia, że udział w „Mask Singer” był dla niego niezwykle ciekawym doświadczeniem i bardzo cieszy się z tego, że mógł zaprezentować się widzom w zupełnie nowym formacie. W stu procentach przypadł mu też do gustu kostium ośmiornicy. Nie dość, że spodobał mu się wizualnie, to jeszcze wywołał pozytywne emocje i dobre skojarzenia. Stefano Terrazzino przyznaje jednak, że pod ogromną maską nieco trudno mu się śpiewało, ale dostosował się do sytuacji najlepiej, jak tylko potrafił. Z kolei widzom, którzy krytykują show, radzi, by nabrali dystansu i spojrzeli na program z przymrużeniem oka.

Artysta przekonuje, że ośmiornica doskonale odzwierciedla jego charakter, osobowość i styl życia. Dużo radości dało mu więc chwilowe przeobrażenie się w nią właśnie na potrzeby programu „Mask Singer”.

– Ośmiornica to był pierwszy kostium, który mi zaproponowano, i od razu powiedziałem: „Tak, podoba mi się, trafiony". Czyli produkcja naprawdę dobrze zna mnie i moją historię. Od razu trafili w sedno. Kiedyś oglądałem taki dokument „Czego nauczyła mnie ośmiornica” i od tamtego momentu jestem jej wielkim fanem, nawet nie jem ośmiornicy. I dlatego teraz coś mnie rozczuliło i powiedziałem: to jest dobry znak, chcę być ośmiornicą. Jest zwinna, ma dużo nóg, ja też nie tylko tańczę, ale też śpiewam, jestem krawcem, różne rzeczy robię w życiu, stoję na różnych nogach i bardzo dobrze umiem się dopasować do różnych sytuacji – mówi agencji Newseria Lifestyle Stefano Terrazzino.

Tancerz był przekonany, że kostium ośmiornicy pozwoli mu na sceniczny rozmach i umożliwi stworzenie wyrazistej choreografii. Niemały kłopot sprawiała natomiast maska.

– Uważam też, że to jest jeden z najpiękniejszych kostiumów, jak patrzę na te wszystkie, oczywiście z całym szacunkiem do reszty. Ośmiornica od razu mnie zainspirowała, bo fajnie się rusza, więc ruchowo szybko się zaadaptowałem. Trochę trudniejsze było dla mnie natomiast śpiewanie, ponieważ w tej masce robi się taka mała aula i akustyka była dziwna. Choć technicy świetnie pomagali, to miałem takie wrażenie, jakbym śpiewał do ściany. Ale po paru próbach dopasowałem się i poradziłem sobie, na ile się dało – mówi Stefano Terrazzino.

Zapewnia jednak, że jest zadowolony z efektu końcowego i żałuje, że tak szybko odpadł z programu.

– I tak wyszło nieźle jak na te wszystkie warunki, na pierwszy raz, w miarę byłem zadowolony z występu, ale szkoda, że mogłem się jeszcze rozkręcić, bo aż się chciało. Miałem jeszcze tyle pomysłów, jak zmienić głos, jak tę piosenkę robić inaczej, chciałem różnych rzeczy – mówi.

Artysta jest pod wielkim wrażeniem tego formatu, który robi furorę w wielu innych krajach. „Mask Singer” spełnił jego oczekiwania i zaostrzył apetyt na więcej.

– Ten program łączy moje ulubione formy, a ja po prostu lubię być na scenie, lubię występować i płynąć trochę między śpiewaniem, grą aktorską i tańczeniem. Uwielbiam wyrażać się na scenie. A poza tym to jest coś nowego, nie to, co robisz 15 lat tak samo, znasz formułę, to jest nowe i tutaj musisz przekroczyć swoje granice. I pokazać dystans do samego siebie – mówi Stefano Terrazzino.

Po dwóch pierwszych odcinkach widzowie mają jednak mieszane uczucia co do tego programu. Nie wszystkich zachwyciła jego formuła, kostiumy, sposób realizacji, a także zachowanie i komentarze jurorów-detektywów. Zdaniem tancerza ta krytyka jest nieco na wyrost.

– Każdy to czuje inaczej i każdy ma do tego prawo. Myślę, że warto wrócić do swojego dzieciństwa, bo jak jesteśmy dziećmi, trochę mniej oceniamy, a po prostu pozwalamy rozumieć coś bardziej od serca i próbujemy widzieć coś pozytywnego: ładne kostiumy, ładne światło albo cokolwiek innego. A teraz w ostatnich czasach ludzie wszędzie widzą coś złego. Trzeba trochę odpuścić, trochę przymrużyć oko, no, a jeżeli nie rozśmiesza, to nic na siłę – dodaje Stefano Terrazzino.

Program „Mask Singer” można oglądać na antenie TVN-u w soboty o godz. 20.00.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem

Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.