Dawno temu w Polsce, czyli rozmowa z autorem powieści Powrót Wilka
Tytułowy Wilk próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości – w kraju zupełnie innym od tego, przed którym musiał uciekać. Książka wygrała ostatnią edycję Gdańskiego Konkursu Literackiego.
Na początek zapytam o ten tytuł. Na pewno już w tym mocnym haśle „Powrót Wilka” kryje się jakaś historia?
Tytuł jest wypadkową procesu twórczego obejmującego dwie książki. Przed powstaniem Powrotu Wilka napisałem inną, jeszcze niewydaną powieść, która jest prequelem tej historii, a która najpierw nazywała się Dawno temu w Polsce, co stanowi hołd dla wybitnego filmu Sergio Leone – Dawno temu w Ameryce. To właśnie struktura tej filmowej opowieści, stanowiła dla mnie inspirację do stworzenia portretu przełomu ustrojowego w naszym kraju. Pierwszy tytuł sequela to Zjazd. Pod tą nazwą książka startowała i wygrała w konkursie. Akcja prequela dzieje się w latach 1981-1985. Powrót Wilka rozgrywa się w ciągu około 30 godzin, 2 i 3 września 2005. Postanowiłem zmienić oba tytuły, by nawiązywały do siebie i stanowiły komplet. Łącznikiem dla tytułów obu części stało się słowo Wilk, pseudonim głównego bohatera. W prequelu jest to postać silna i męska. W sequelu, po powrocie do Polski, pokazuję słabość Wilka. Emigracja odcisnęła na nim wyraźne piętno. Myślę, że dla większości ludzi jest to niezwykle mocne doświadczenie. W naszym kraju każdy zna kogoś kto wyjechał albo sam opuścił Polskę na dłużej w poszukiwaniu lepszego życia. Zatopiony w beznadziei stanu wojennego, ja też chciałem wyjechać, ale na szczęście, nie udało mi się. Moją ojczyzną jest język polski. Bez niego nie miałbym szansy zostać pisarzem. W Powrocie Wilka chciałem opisać historię wyjazdów i powrotów poprzez ukazanie losów pojedynczego bohatera. Problem emigracji jest niezwykle obszerny i był już podejmowany wiele razy, ale zawsze będzie miejsce na przyjrzenie się tematowi z innej strony.
„Wilk” kojarzy się z samotnikiem. Czy można zgadywać, że ten człowiek powracający z emigracji jest w swojej podróży sam? Że na miejscu także czeka go samotność, przynajmniej na początku?
Wilk został zmuszony do opuszczenia kraju przez oficera Służby Bezpieczeństwa, z którym wszedł w niebezpieczną grę. Na skutek dramatycznych okoliczności musiał uciekać z kraju i zostawić dziewczynę oraz swoje dziecko, które nosiła w łonie. Trafił do Kanady. Powiodło mu się całkiem nieźle, ale pozostała w nim niewyleczona trauma. W końcu Wilk pogrąża się w depresji, a jego kanadyjska żona przekonuje go, że najlepszym sposobem zmierzenia się z demonami przeszłości jest odwiedzenie Polski. Płynie więc swoim jachtem z Kanady do Gdyni. W Trójmieście odbywa rodzaj psychoterapii, mierząc się ze swoją przeszłością. Pretekstem jest zjazd załogi - grupy, która zawiązała się w lecie 1981, żeby wyremontować stary jacht. Mieli zamiar na nim żeglować, ale po wybuchu stanu wojennego, gdy stało się to niemożliwe, postanowili drukować podziemną gazetkę, którą nazwali Załoga.
Konfrontacja z demonami przeszłości to także motyw wspomnianego filmu „Dawno temu w Ameryce”…
Tak, tam też jest bohater Noodles, grany przez Roberta de Niro, który spotyka się po latach z dawnymi przyjaciółmi. Akcja toczy się wokół kobiety, dziecka i pieniędzy, które zniknęły. Także w mojej powieści te motywy występują, stąd mówimy o podobieństwie strukturalnym do filmu, chociaż akcja wygląda zupełnie inaczej. Na ekranie odbywa się również rywalizacja o miłość pomiędzy Noodles, a Maximilianem 'Maxem' Bercoviczem – w tej roli James Woods. Jest jeszcze jedna analogia. Jedna z postaci Sergio Leone, właśnie Bercovicz, z członka gangu staje się sekretarzem stanu i w finale popełnia samobójstwo. W Powrocie Wilka, jeden z członków załogi kandyduje na prezydenta i… nie mogę powiedzieć jak to się kończy, żeby nie zdradzić jednej z wielu tajemnic, które zawiera ta powieść.
Powróćmy do tematu emigracji, która stanowiła konkretną inspirację do napisania „Powrotu Wilka”. Czy moglibyśmy powiedzieć o tym coś więcej?
Emigracja jest często wstrząsającym doświadczeniem życiowym. Nie ma gwarancji dobrego zakończenia – nawet, jeśli ktoś nie musiał przed niczym uciekać, bo wyjechał z własnej woli, by spróbować nowego życia. Zjawisko migracji nigdy się nie skończy – choć jesteśmy w stanie określić czasowo jej konkretne fale, to przecież ludzie nieustannie wyjeżdżają i będą wyjeżdżać z kraju, by potem do niego wrócić, z krótką wizytą lub na zawsze. Ów motyw, obecny już w historii Odyseusza, stał się jednak wątkiem centralnym w mojej książce dopiero po jakimś czasie od rozpoczęcia pisania. Początkowo chciałem tylko dać świadectwo czasów, które ulegną zapomnieniu, jeśli nie zostaną opisane w sposób atrakcyjny, także dla młodszego czytelnika. Zależało mi także na stworzeniu obrazu przemian ustrojowych z perspektywy Trójmiasta, a szczególnie Gdańska lat 80., który był jednym z centralnych miejsc dla historycznych wydarzeń tamtych lat. Ja sam nie byłem działaczem opozycji, więc w książce próbowałem złożyć hołd tym ludziom, którzy walczyli za wolną Polskę – nie chciałbym by to zabrzmiało nazbyt patetycznie – ich motywacje były różne. Często bardziej niż walka o wolność, liczyła się dla nich miłość, przyjaźń, przygoda, władza. Wpletli oni jednak swoje losy w słuszną sprawę i zapłacili za to wysoką cenę. Co wcale nie znaczy, że byliby szczęśliwsi nie podejmując walki.
Tak, trudno to porównać do czasów wojny, czy do XIX w. i romantycznych uniesień. Rzadko kiedy ktoś angażował się w patriotyczną walkę dla samej idei. Nie można było oczekiwać takiego heroizmu.
Wydaje mi się, że heroizm ma często swoje źródła w osobistych motywacjach, które z wielkimi ideami mają niewiele wspólnego. Wilk początkowo planował wyjechać bez podejmowania żadnej walki, ale poznał dziewczynę, zdecydował się zostać i zaryzykować, by zasłużyć na jej miłość. Kiedy wraca, okazuje się, że świata, który zostawił już nie ma. Myślę, że wielu ludzi mogłoby opowiedzieć podobną historię.
Dziękuję za rozmowę.
Kontakt dla mediów:
Agencja Face It!
Anna Grubińska,
Tel.: +48 604 211 111,
e-mail: a.grubinska@agencjafaceit.pl

„Powstanie Bohaterów” – wyjątkowa książka 9-letniej Ali i jej taty

O agresji w książkach Young Adult - rzeczywistość czy przesada?

Młode głosy. Co by było, gdyby nie Wattpad? - debata Czwórki i Big Book Cafe
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Moda

Klaudia Zioberczyk: Doszłam już do takiego momentu, że jak wchodzę do sklepu, to mówię: wcale tego nie potrzebuję. Teraz stawiam na jakość, a nie na ilość
Modelka zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba być bardzo ostrożnym, by nie dać się nabrać na różne sztuczki marketingowe, nie ulegać czarowi wyprzedaży i promocji, a zamiast tego kompletować swoją garderobę z ponadczasowych zestawów, które będzie można wykorzystać na różne okazje. Klaudia Zioberczyk uważa, że greenwashing, czyli wywoływanie u konsumentów poszukujących towarów eko mylnego wrażenia, że oferowany produkt taki właśnie jest, to nieuczciwa praktyka. Temu zjawisku postanowiła więc dokładnie się przyjrzeć w swojej pracy magisterskiej.
Konsument
Możliwość zakupu online może zachęcić kolejne grupy Polaków do ubezpieczeń zdrowotnych. Dziś korzysta z nich już prawie 5,5 mln osób

Polska jest jednym z liderów Europy w obszarze cyfryzacji sektora usług medycznych. Świadczą o tym m.in. popularność elektronicznych narzędzi zapewniających dostęp do danych zdrowotnych, e-recept czy wirtualna diagnostyka. Polacy są też otwarci na innowacje w zakresie ubezpieczeń zdrowotnych, z których korzysta już blisko 5,5 mln osób. Za pomocą nowej cyfrowej platformy Medicover chce zachęcić klientów do samodzielnej konfiguracji i zakupu polis online.
Żywienie
Wiktor Dyduła: Praca w charakterze kelnera jest bardzo ciężka fizycznie i psychicznie. Dlatego trzeba dawać napiwki, bo nawet 5 zł może zrobić komuś dzień

Zanim usłyszała o nim cała Polska, Wiktor Dyduła zarabiał między innymi jako animator zabaw dla dzieci, kelner i uliczny grajek. Każde zajęcie miało swoje plusy i minusy, ale jego najbardziej cieszyło to, że dzięki nim może poznawać ciekawych ludzi. Wokalista podkreśla, że ma duży szacunek do pieniądza i prawie zawsze daje też napiwki, bo wie, że to najlepsza forma docenienia pracy tych, którzy nas obsługują w kawiarni czy restauracji.