Cztery rzeczy, o których kierowca nie może zapomnieć przed zimą
Nie zostawiajmy tego na ostatnią chwilę! Kiedy temperatura na zewnątrz schodzi poniżej 10 stopni to znak, że najwyższy czas pomyśleć o samochodzie i przygotować go do zimy. Poniżej niezbędnik - cztery kroki, które należy wykonać, aby na zaśnieżonych drogach mieć spokojną głowę i sprawne auto.
Zanim zabierzemy się za konkretne działania sprawdźmy, czy mamy w samochodzie to, co powinniśmy mieć w razie nagłego ataku zimy, a więc: odmrażacz do zamków, skrobaczkę, łopatkę do śniegu i linkę holowniczą. Wymieńmy płyn w spryskiwaczu, bo ten letni przy minusowych temperaturach może zamarznąć, a puchnący lód rozerwać zbiornik. Zadbajmy też o kosmetykę. Samochód możemy umyć z woskowaniem, ale coraz popularniejsze jest też nakładanie powłok nanotechnologicznych czy ceramicznych. Uszczelki przy drzwiach najlepiej zakonserwować specjalnymi preparatami. W sklepach motoryzacyjnych dostępne są wygodne w użyciu, niebrudzące spraye.
A teraz czas na poważniejsze zabiegi.
Po pierwsze: kontrola akumulatora i alternatora
Taką usługę oferuje teraz bezpłatne niemal każdy warsztat samochodowy i punkt serwisowy. Trwa to kilkanaście minut, a jest podstawowym zabiegiem, jaki należy wykonać przygotowując się na niskie zimowe temperatury. Prawidłowo pracujący alternator zapewnia ładowanie od 13,5V do 14,5 V. Zarówno zbyt niski poziom ładowania jak i zbyt wysoki jest szkodliwy dla akumulatora. Urządzenia nowszej generacji wyposażone są w wzierniki, zwane popularnie magicznymi oczkami, które informują o stopniu naładowania.
- Akumulator warto kontrolować w warsztacie, gdzie wykonywane są zarówno badania w stanie spoczynku, jak i pod obciążeniem. Narzędzia pomiarowe używane przez mechaników dają wiarygodne wyniki i pozwalają ocenić realny stan akumulatora. Lepiej odpuścić sobie manipulowanie przy akumulatorze w domowych warunkach. Niefachowe podejście może zakończyć się poważną awarią elektroniki. – tłumaczy Paweł Zaborowski z warsztatu CUPPER w Białymstoku i dodaje – Pomocne może być także skontrolowanie alternatora, bo gdy ten szwankuje, może nie doładowywać akumulatora.
Mechanicy zalecają też, aby przynajmniej raz na kwartał naładować akumulator prostownikiem z zewnętrznego źródła. Jest to szczególnie ważne, jeśli samochodu używamy głównie do jazdy po mieście. Przy częstym rozruchu pobiera się dużo prądu, a potem czas pracy silnika jest zbyt krótki, by nadrobił zużycie energii. Bilans wychodzi ujemny, dlatego od czasu do czasu warto użyć prostowników, szczególnie zimą.
Po drugie: wymiana opon
Pojawiają się głosy, że mając na uwadze ostatnie zimy nie jest to niekonieczne, bo śniegu prawie nie było. Są też w sprzedaży tzw. opony całoroczne. Według Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego, mimo, że są droższe, to około 8 proc. Polaków korzysta z wielosezonowego ogumienia. Nie sprawdza, się ono jednak podczas prawdziwych zim, ponieważ droga hamowania na śniegu jest dłuższa, a tym samym zwiększa się ryzyko wypadku. Nadal więc większość kierowców decyduje się na coroczne przejście na zimówki. Nie zostawiajmy tego do momentu, aż spadnie pierwszy śnieg, bo wtedy zakłady są oblegane, trzeba odstać swoje w kolejce i trwa to po prostu dłużej.
Podczas wymiany pamiętajmy, że bieżnik zimowych opon, które mają zapewnić lepszą trakcję na śliskiej drodze i krótsze hamowanie powinien mieć co najmniej 4 mm. Poza tym opony należy wymieniać na nowe co pięć lat. Przy okazji wizyty u mechanika warto też sprawdzić, czy mamy w bagażniku zapasowe koło.
Po trzecie: uzupełnienie płynów eksploatacyjnych
Koniecznie skontrolujmy, a w razie potrzeby i uzupełnijmy płyn w chłodnicy. Poziom płynu w zbiorniku powinien być powyżej kreski oznaczającej minimum i poniżej maksimum. W Polsce zaleca się używać preparat, który spełnia swoją funkcję nawet przy temperaturach minus 30 stopni.
Płyn hamulcowy także warto kontrolować właśnie przed zimą, ponieważ stara substancja nie spełnia już tak dobrze swojej roli i może osłabiać działanie hamulców. Wymianę oleju silnikowego warto zaplanować tak, by wypadała właśnie przed najchłodniejszymi miesiącami. Dlaczego?
- Niższe temperatury sprawiają, że substancja smarująca gęstnieje i znacznie gorzej się rozprowadza po poszczególnych elementach – wyjaśnia Paweł Zaborowski.
Po czwarte: zabezpieczenie przed solą
To zadanie dla kierowców, którzy jeżdżą głównie po mieście. Dobrze - zanim przejedzie pierwsza piaskarka - dokładnie sprawdzić stan karoserii, czy nie ma na niej żadnych rdzawych plamek, szczególnie na podwoziu, nadkolach, progach. Sól sprawia, że korozja szybko się w tych miejscach rozprzestrzenia. Jeśli stwierdzimy zmiany na lakierze, dobrze udać się do mechanika, który zabezpieczy je specjalnymi środkami antykorozyjnymi.Warto zwrócić szczególną uwagę na samochodowe progi, gdzie sól często nanoszona jest po prostu na butach i przez to szybko ulegają dewastacji. W sklepach z akcesoriami samochodowymi dostępne są teraz niedrogie nakładki na progi. Są bardzo proste w instalacji, można to zrobić we własnym zakresie. Po ich zdjęciu progi wyglądają jakby auto niedawno opuściło salon.
- Wykonujemy nakładki progowe do ponad 40 modeli samochodów. To ważne, by były one dokładnie dopasowane do auta, ponieważ w innym razie mogą odstawać i stanowić zagrożenie dla użytkowników - mówi Piotr Świrko, prezes alu-frost, firmy specjalizującej się w produkcji nakładek na progi i zderzaki. - Nasze akcesoria samochodowe zrobione są w bardzo trwałej stali kwasoodpornej i stanowią świetne zabezpieczenie przed szkodliwym działaniem soli.
Potwierdzają to także kierowcy, dla których wydatek na tego rodzaju akcesoria nie jest wygórowaną kwotą za utrzymanie auta w dobrym stanie. Wielu decyduje się także na zakup nakładki na zderzak, który jest kolejnym newralgicznym miejscem, często atakowanym przez sól.
- Mamy w sprzedaży komplety w cenie 150 zł: nakładki na zderzak i na progi. Takie zabezpieczenie daje gwarancję, że auto przeżyje zimę bez większego uszczerbku - prezes Świrko zachęca do sprawdzenia skuteczności i jakości akcesoriów alu-frost.
Uber przekazał kierowczyni Mustanga - finał konkursu Uber Dreams
Prido prezentuje ofertę na Black Friday i Cyber Monday
MUZEA MOTORYZACYJNE - POMYSŁ NA JESIENNE WYCIECZKI
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Farmacja
Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi
Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.