Dźwięk silnika V10 i 9 000 obrotów. Tak wygląda przejażdżka Lexusem LFA
Są samochody proste, służące do jazdy z punktu A do B, ale są również auta owiane legendą i takie, o których nie da się po prostu zapomnieć. Lexus LFA to jeżdżące dzieło sztuki, które od czasu premiery w 2009 roku niezmiennie imponuje swoim brzmieniem, osiągami i rozwiązaniami technicznymi. 15-minutowy film z jazdy Lexusem LFA obejrzało już kilkuset tysięcy widzów kanału Tedward.
Co sprawia, że motoryzacja jest aż tak fascynująca? Poparta przykładami odpowiedź na to pytanie mogłaby być bardzo obszerna, ale mówiąc najkrócej jak się da, jest to zasługa jej różnorodności. Na rynku są takie samochody, które mają odpowiadać na potrzebę przemieszczania się z punktu A do punktu B, ale też takie, których głównym zadaniem było przesuwać granice, zapierać dech w piersiach i pokazywać, na co stać ich konstruktorów.
Do elitarnego grona takich modeli należy Lexus LFA, który zadebiutował w 2009 roku i do dziś imponuje ogromną ilością zaawansowanych i nowoczesnych rozwiązań. Japońskie coupe powstawało przez ponad 9 lat, a efektem prac była ściśle limitowana wersja produkcyjna. LFA był wytwarzany przez 2 lata, a cała produkcja zakończyła się na 500 sztukach pojazdu, co oznacza, że jeden samochód zjeżdżał z taśmy fabryki w Motomachi średnio co 1,5 dnia.
Film, na który czekali widzowie
Spotkać się z Lexusem LFA miał okazję popularny youtuber Tedward. Jego kanał subskrybuje prawie 200 tys. widzów, a w filmach, które publikuje, możemy oglądać wyjątkowe auta z punktu widzenia kierowcy. Film z Lexusem LFA należy do najpopularniejszych nagrań twórcy.
Auto, które Tedward przedstawia w filmie, to jeden z egzemplarzy, który jako nowy trafił na rynek północnoamerykański. To rzadkość, bo w USA zostało sprzedanych zaledwie 178 sztuk! Widoczny na nagraniu Lexus LFA został polakierowany na standardowy kolor Pearl Gray, ale został wyposażony przez obecnych właścicieli w 20-calowe felgi stworzone specjalnie na jego potrzeby. Biorąc pod uwagę fakt, że seryjne, oryginalne felgi do tego auta to wydatek około 10 000 zł za sztukę, można śmiało powiedzieć, że na tym samochodzie nikt nie oszczędzał. Nic dziwnego - LFA to doskonała inwestycja, ale o tym za chwilę.
9 500 obrotów na minutę
W filmie youtuber pokazuje samochód z zewnątrz i w środku, zaglądając również do jego bagażnika jak i pod maskę. Najciekawsza jest oczywiście jazda, bo binauralnie nagrany dźwięk podkreśla jeden z największych walorów samochodu – brzmienie wysokoobrotowego, 4,8-litrowego silnika V10.
Gdy wolnossąca jednostka budzi się do życia, ciarki same przechodzą po plecach. Silnik, który jest mniejszy od tradycyjnego V8 i lżejszy od typowej V-szóstki, osiąga maksymalne obroty na poziomie 9 500 na minutę! Ta wartość, w połączeniu z liczbą cylindrów sprawia, że Lexus LFA brzmi jak drogowy odpowiednik samochodu Formuły 1, co, biorąc jego proces powstawania i właściwości, nie jest wcale przesadnie wyniosłym określeniem. Lexus LFA zrodził się bowiem na torze wyścigowym. Tak koncepcja, jak i późniejszy jej rozwój to historia, której lwia część rozgrywa się na obiektach takich jak tor testowy Shibetsu czy słynny Nürburgring.
Taka szansa na inwestycję już się nie powtórzy
Twórca filmu pokazuje również działanie sekwencyjnej skrzyni biegów oraz całą masę ciekawostek, innowacji i rozwiązań, które charakteryzują LFA. Spostrzeżenia youtubera i jego niemożliwa do ukrycia ekscytacja stanowią doskonałe uzupełnienie tego, co w nagraniu mówi samo za siebie – wyjątkowego, piekielnie drogiego i równie kultowego auta. Zakup Lexusa LFA nie jest dziś prosty. Samochód na rynku wtórnym jest bowiem o wiele droższy niż w salonach. W niemieckim mobile.de, który nierzadko obfituje w oferty ciekawych aut, na sprzedaż są obecnie zaledwie dwa Lexusy LFA. Na portalu bringatrailer.com w 2021 sprzedał się jeden egzemplarz japońskiego coupe. Miał przebieg zaledwie 72 mil i jako nowy kosztował 388 900 dolarów. Jak dobrą inwestycją był jego zakup? Cena mówi sama za siebie. Obecny właściciel zapłacił za niego… 808 000 dolarów!
Uber przekazał kierowczyni Mustanga - finał konkursu Uber Dreams
Prido prezentuje ofertę na Black Friday i Cyber Monday
MUZEA MOTORYZACYJNE - POMYSŁ NA JESIENNE WYCIECZKI
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Farmacja
Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi
Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.