Jak wyglądają aukcje używanych aut w USA?
Internetowa aukcja samochodu w USA może trwać zaledwie kilka minut. Trzeba być jednak czujnym i dobrze znać realia, by okazyjny zakup nie okazał się tzw. “wtopą”. Potem należy jeszcze dopełnić wielu warunków, aby auto bez szwanku dotarło na stary kontynent. Dlatego lepiej całą operację zlecić wyspecjalizowanej firmie.
W USA działa ponad 170 domów aukcyjnych, które codziennie wystawiają na sprzedaż blisko 50 tys. aut. Dwa największe to IAAI i Copart. Jak mówią eksperci: IAAI to pełna “wolnoamerykanka”, Copart jest natomiast obwarowany różnymi regulacjami, ale przez to także lepiej zorganizowany. Obydwa domy prowadzą licytacje wyłącznie online. W każdym z nich jest około 150 tys. używanych aut na sprzedaż. Często są to pojazdy powypadkowe, zajęte przez komornika itp. Domy aukcyjne zamieszczają na swoich stronach zdjęcia każdego egzemplarza, ujmują ważne detale oraz dość szczegółowe opisy. Zawierają one m.in.: informacje o cenie wyjściowej, numer ewidencyjny, dane techniczne, często też przebieg pojazdu.
Zlecenie na Volvo XC60
Sebastianowi Pućkowskiemu z Kameleon Transport - przedsiębiorstwa od 12 lat sprowadzającego auta z USA - wystarczy rzut oka na fotografie zamieszczone na amerykańskiej stronie aukcyjnej, by stwierdzić, czy jest sens licytować dany samochód.
- Na bazie wieloletniego doświadczenia już po kilku informacjach i pobieżnym oglądzie uszkodzeń maszyny jestem w stanie stwierdzić, czy auto warte jest swojej ceny i czy mogę ze spokojnym sumieniem polecić je klientowi - Sebastian Pućkowski bez fałszywej skromności mówi, że jeszcze się nie pomylił, ale dodaje. - Choć w przypadku wątpliwości decydujemy się na wynajęcie rzeczoznawcy, który przyjeżdża na miejsce na dokładniejsze oględziny pojazdu.
Kameleon Transport rocznie sprowadza około 1000 samochodów, głównie z Ameryki. Tym razem otrzymał zlecenie na Volvo XC60. Sebastian Pućkowski zawęża obszar poszukiwań, wpisuje daty graniczne produkcji, od 2012 do 2017 roku i budżet jakim dysponuje klient oraz kilka innych istotnych danych. Można podać bardzo szczegółowe wymagania dotyczące np.: rodzaju silnika, napędu, dodatkowego wyposażenia, a nawet koloru. Wyskakuje ponad 20 rekordów. Po pięciominutowym przeglądzie ofert jest w stanie wybrać najlepszy egzemplarz. Licytacja ma się odbyć tego samego dnia za klika godzin.
Kiedy lepiej odpuścić
- Najważniejsze co trzeba ustalić zanim się do niej przystąpi, to stan prawny auta i rozmiar uszkodzeń - wyjaśnia Pućkowski z Kameleon Transport. - Sprawdzamy więc kto jest właścicielem samochodu. Na przykład firma ubezpieczeniowa to zawsze pewniejszy sprzedawca niż osoba prywatna. Koniecznie trzeba też sprawdzić historię samochodu. Za opłatą udostępniają ją odpowiednie amerykańskie agendy. Dla prywatnego odbiorcy to dużo ceregieli i dodatkowy koszt. Jako firma mamy wykupiony abonament i weryfikujemy historię w ramach usługi. Jeśli samochód miał poważny wypadek albo otrzymał tzw. “certificate of destruction” lepiej zrezygnować z licytacji.
Podczas tej aukcji na stronie Copart pod młotek pójdzie ponad 100 samochodów. W licytacji w tym domu aukcyjnym mogą wziąć udział tylko licencjonowani dealerzy. Wybrane Volvo rocznik 2017 (w wersji T6) to pozycja z numerem 57. W Kameleon Transport liczą około minuty na licytację każdej maszyny. Te w bardzo złym stanie nie budzą niczyjego zainteresowania i aukcja zamykana jest już po kilku sekundach. O te atrakcyjniejsze konkurenci walczą dłużej. Przebitki ustalane są na podstawie wartości pojazdu i mogą być na poziomie np. 50, 100 czy nawet 250 dolarów. Kameleon Transport licytuje Volvo z firmą z Litwy.
- Litwini i Węgrzy to nasi najczęstsi konkurenci. Interesują ich podobne auta, czyli marki lepszej klasy, młodsze roczniki, lekko uszkodzone, najlepiej z niedużym przebiegiem i “dobrymi” papierami. Dla porównania na przykład do Afryki kupowane są samochody tzw. “niebite”, ale starsze - wyjaśnia Pućkowski.
Na co trzeba uważać?
Firmie z Białegostoku udaje się kupić auto przebijając cenę wyjściową o 800 dolarów. Kiedy na ekranie pojawia się czerwony napis “Sold” oznacza to, że aukcja jest zakończona. Do wiadomości internautów podawana jest też suma za jaką sprzedany został samochód. Volvo poszło za 10 763 dol. (to kwota z opłatami Copart). Nabywca, zgodnie z regulaminem, ma teraz krótki termin na uiszczenie zapłaty i zabranie auta z placu w New Jersey. Przeważnie nie jest to więcej niż trzy dni.
- Początkujący kupcy, niezorientowani w realiach aukcji, nie są w stanie tak szybko zorganizować transportu. Za nieterminowe odebranie auta płaci się karę. Niezapłacenie w czasie też zwiększa cenę o 2 proc. dziennie. - ostrzega Sebastian Pućkowski. - Korzystający z naszych usług nie muszą się o to martwić.
Kameleon Transport dokonuje transakcji w imieniu klienta, który ma aż 7 dni na zwrot pieniędzy. Zajmuje się też odebraniem auta z placu aukcyjnego i przetransportowaniem go do kontenera w porcie.
- Tu też jest pułapka, w którą często wpadają mniej doświadczeni w handlu autami z USA. Kierowca, któremu zlecamy transport do portu ma obowiązek sfotografować pojazd zanim załaduje go na lawetę. Wtedy odbierający ma jasność, czy w trakcie transportu samochód nie został dodatkowo uszkodzony, czy dotarł w wyjściowym stanie. Wydaje się, że to detal, ale właśnie w nich tkwi diabeł - dodaje Pućkowski.
W przypadku wspomnianego Volvo trzeba było wykazać się dużym refleksem. Auto musiało opuścić plac tego samego dnia, kiedy zostało zlicytowane. Następnego było już w kontenerze na statku. Przygotowanie dokumentów przewozowych zajęło 48 godz. Po czterech tygodniach klient mógł już odpalić silnik.

Wygraj przejazd supersamochodem na lotnisko! Easy Parking i Cylindersi zapraszają do konkursu

Nowego Mercedesa zamówisz w kolorze „Beczki” swojego dziadka albo wymarzonego klasyka

Specjalna oferta i dodatkowe rabaty na SUV-y i crossovery Toyoty. Wybiera je już połowa klientów
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Trwający Festiwal Mozartowski przyciąga tłumy melomanów. To jedno z najważniejszych wydarzeń w stolicy
Artystka zaznacza, że za sprawą Warszawskiej Opery Kameralnej jeszcze przez dwa tygodnie Warszawa będzie rozbrzmiewać Mozartem. Kolejna edycja festiwalu poświęconego temu wybitnemu kompozytorowi zajmuje ważne miejsce w kulturalnym kalendarzu stolicy i przyciąga tłumy melomanów. A przed nimi jeszcze sporo atrakcji. Alicja Węgorzewska szczególnie zaprasza na dwie premiery, jedną skierowaną do młodych odbiorców, drugą – dedykowaną koneserom. Niezwykle ciekawie zapowiada się także nowy sezon artystyczny w WOK-u. Twórcy już pracują nad kolejnymi spektaklami i nagrywają nowe płyty.
Muzyka
Mietek Szcześniak: Gdybym chciał zbudować karierę, tobym ją budował. Nigdy o tym nie myślałem, zawsze po prostu chciałem muzykować

Wokalista zaznacza, że płyta „Brothers”, którą nagrał z czarnoskórym chórem, to efekt jego amerykańskiej przygody. Nie planuje robić kariery za granicą, ale z entuzjazmem przyjął propozycję współpracy z ludźmi, którzy tak jak on kochają śpiewać i muzykować. Krążek utrzymany jest w klimacie starego rhytm’n’bluesa, gospelu i soulu. Producentem jest H.B. Barnum, który przez trzy dekady był kierownikiem muzycznym Arethy Franklin i produkował albumy Franka Sinatry.
Farmacja
Konieczna większa edukacja na temat dbania o zdrowie i dostępnych leków. To kluczowe dla rozwoju samoleczenia

Osoba o niskim poziomie świadomości zdrowotnej zapłaci ostatecznie za opiekę medyczną trzy razy tyle, ile osoba, która wie na ten temat więcej – wskazuje Jonathan Workman z AESGP. Świadomość to ważny element samoleczenia, czyli samodzielnego dbania o zdrowie i zajmowania się drobnymi dolegliwościami, które pełni coraz istotniejszą funkcję w przeciążonym systemie ochrony zdrowia. Dlatego eksperci wskazują na konieczność prowadzenia szeroko zakrojonych kampanii zdrowotnych, a w działania edukacyjne powinny się włączyć zarówno firmy farmaceutyczne, personel medyczny, jak i rząd.