Tajemnice silników V8 Lexusa
Widlaste, ośmiocylindrowe silniki w nowych autach odchodzą w niepamięć. W świecie restrykcyjnych norm emisji spalin, downsizingu i elektryfikacji tylko nieliczne marki mogą sobie pozwolić na wytwarzanie jednostek napędowych, które zdają się mieć duszę i niemal każdy samochód czynią lepszym. W tym elitarnym gronie jest również Lexus, którego modele wciąż mogą być napędzane benzynowymi V8. Poznajcie tajemnice silników V8 Lexusa.
Pracują aksamitnie, ale na wysokich obrotach pokazują swoje dzikie oblicze. Cechuje je wybitna kultura pracy i uzależniające brzmienie. Choć w nowych autach są dziś coraz rzadsze, możemy je spotkać pod maskami Lexusów. Miłośnicy motoryzacji kochają silniki V8 i trudno się temu dziwić. Jednostki tego typu mają całą masę zalet i trudno będzie z nich zrezygnować całkowicie.
Flagowa limuzyna zasługiwała na to, co najlepsze
Dobrze jest spojrzeć w przeszłość, by dowiedzieć się, jak to się wszystko zaczęło. Początek silników V8 w Lexusie to jednocześnie początek historii marki, bo w pierwszym modelu Lexusa, czyli LS 400 zastosowano właśnie 4-litrowe V8. Silnik był tak doskonale wyważony, że marketingowcy stworzyli słynny spot reklamowy, w którym na masce ustawiono piramidę z kieliszków, a auto rozpędzono na hamowni do ponad 235 km/h. Szklana budowla pozostała nienaruszona, a co bardziej dociekliwi właściciele tego modelu nawet po latach z powodzeniem powtarzali ten wyczyn w używanych samochodach. Silnik V8 z serii UZ, który trafił pod maskę LS 400, wykorzystywał aluminium i zapewniał doskonałe parametry, również na tle ówczesnej konkurencji. Rywale nie zasypiali jednak gruszek w popiele, dlatego stała ewolucja była konieczna, by Lexus, we wczesnych latach 90. wiodący w swojej klasie, nie pozostał w tyle.
Druga generacja i elektryfikacja
Tak po latach narodziła się V-ósemka z serii UR. Jednostki, które zastąpiły sprawdzone motory z serii UZ wykorzystywały wiele rozwiązań poprzednika, uzupełniając je o szereg zaawansowanych, nowoczesnych technologii i umożliwiając współpracę z układem hybrydowym, który z czasem stał się kolejnym znakiem rozpoznawczym Lexusa. Debiut jednostek z serii UR miał miejsce w 2006 roku, a pierwszym modelem, w którym się pojawiły, był Lexus LS 460. Rola pioniera ponownie przypadła flagowej limuzynie, ale to inny model przyczynił się w największym stopniu do popularyzacji 5-litrowego silnika o oznaczeniu 2UR-GSE, który jest stosowany do dziś i przez lata dał się poznać jako wybitne dzieło inżynierii.
Sport w genach
Motor o pojemności 5 litrów i mocy 423 KM po raz pierwszy pojawił się pod maską Lexusa IS F. To wyjątkowy model, który zapoczątkował linię sportowych aut Lexusa i dał podwaliny pod dywizję F, znaną z tworzenia sportowych, bezkompromisowych modeli. Tylnonapędowy, piekielnie szybki sedan klasy średniej był modelem, od którego wszystko się zaczęło.
Prace nad jednostką 2UR-GSE przeprowadzano z udziałem Yamahy, a silnik w 2008 roku był jak na swoje czasy niebywale zaawansowany. Kolejne modyfikacje przeprowadzono dopiero w 2014 roku, a motor został ponownie dopracowany na potrzeby modeli GS F i RC F. Sedan klasy wyższej i sportowe coupe otrzymały V8 o mocy sięgającej 477 KM, a jedną z ważniejszych różnic między silnikami poprzedniej generacji była zdolność do pracy zarówno w cyklu Otta jak i Atkinsona. Niezauważalna zmiana, możliwa dzięki elektronicznie sterowanym czasem otwarcia zaworów sprawia, że nowoczesne jednostki pozwalają jeździć ekonomicznie, zupełnie tak, jakby pod maską pracował o wiele mniejszy i słabszy silnik. Osiągi, brzmienie i kultura pracy pozostały jednak na nieprzeciętnie wysokim poziomie.
Japońskie V8 jest w ofercie do dziś
Silnik V8 pracuje również pod maską modelu LC 500. Grand tourer o futurystycznej stylistyce jest napędzany klasyczną jednostką napędową, która budzi wyjątkowe emocje. Trudno odmówić silnikom V8 charakteru i nie dziwi fakt, że również dziś są one w cenie. Widlaste ósemki jedna za drugą znikają z ofert producentów i obecnie trudno je spotkać nawet w ofercie marek premium. Choć elektryczne auta są bezemisyjne, gwarantują świetne osiągi i podróż w ciszy, nie sposób będzie nie zatęsknić za kultowymi, dopracowanymi w szczegółach silnikami V8. Niech nam żyją spalinowe bestie, póki można się z nimi spotkać na drogach!

Rejestracja samochodów za granicą. Czy to się nadal opłaca? Kto może skorzystać?

Rower wodorowy odporny na mrozy - alternatywa na zimowe trasy

Uber przekazał kierowczyni Mustanga - finał konkursu Uber Dreams
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Żywienie

Sylwia Bomba: Nigdy nie stosowałam ozempicu. Dla mnie zdrowie jest ważniejsze niż efekt wizualny
Celebrytka uważa, że leków typu Ozempic nie powinno się stosować jako złotych środków na odchudzanie. Bo choć pozwalają one w dość krótkim czasie pozbyć się zbędnych kilogramów, to odbywa się to kosztem zdrowia. Aby więc bezpiecznie i trwale zredukować masę ciała, trzeba przede wszystkim zmodyfikować dietę i prowadzić aktywny styl życia. To długi, ale wart starania proces. Ze swojego doświadczenia Sylwia Bomba wie, że nie ma jednej cudownej tabletki, dzięki której bez żadnego wysiłku uzyskamy wymarzony rozmiar S.
Handel
Dzięki sztucznej inteligencji przesyłki mogą trafiać do klientów tego samego dnia. Liczba takich dostaw w Amazon znacząco rośnie

Prognozy rynkowe wskazują, że wart ok. 10 mld dol. globalny rynek dostaw realizowanych jednego dnia będzie w kolejnych latach dynamicznie rosnąć. Wpływają na to przede wszystkim oczekiwania konsumentów co do szybkich i terminowych doręczeń. Zarówno firmy kurierskie, jak i sklepy internetowe coraz mocniej inwestują w ten trend. W Amazon opcja Same-Day Delivery jest już możliwa w 135 lokalizacjach w Europie, a w tym roku przybędzie 20 kolejnych. W I kwartale br. Amazon dostarczył w tym trybie o 80 proc. paczek więcej niż przed rokiem. Głównie były to produkty z kategorii niezbędnych przedmiotów codziennego użytku.
Moda
Klaudia Zioberczyk: Doszłam już do takiego momentu, że jak wchodzę do sklepu, to mówię: wcale tego nie potrzebuję. Teraz stawiam na jakość, a nie na ilość

Modelka zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba być bardzo ostrożnym, by nie dać się nabrać na różne sztuczki marketingowe, nie ulegać czarowi wyprzedaży i promocji, a zamiast tego kompletować swoją garderobę z ponadczasowych zestawów, które będzie można wykorzystać na różne okazje. Klaudia Zioberczyk uważa, że greenwashing, czyli wywoływanie u konsumentów poszukujących towarów eko mylnego wrażenia, że oferowany produkt taki właśnie jest, to nieuczciwa praktyka. Temu zjawisku postanowiła więc dokładnie się przyjrzeć w swojej pracy magisterskiej.