Przegląd mediów

październik 2022

Dla kogo te obligacje?

2022-10-24  |  11:01
Przegląd mediów

Wbrew pięknoduchom, którzy sądzą, że amerykański parasol to wystarczająca rękojmia naszego bezpieczeństwa, polskie siły zbrojne konsekwentnie realizują program zakupowy. I dobrze. Podobnie jednak, jak w przypadku CPK wymaga to znacznych, by nie powiedzieć, że przekraczających aktualne możliwości budżetu państwa, nakładów.

Obie przywołane kwestie są na tyle odrębne z racji specyfiki trybu i czasu realizacji zamówień oraz końcowego przeznaczenia, że nie ma tu prostych analogii, wszakże dostrzegalne podobieństwa, gdy idzie o sposób kreowania niezbędnych do realizacji obu celów kapitałów, każe postawić tytułowe pytanie. Zacznijmy jednak od początku…

Na poniedziałek 24 października BGK zapowiedział pierwszą transzę obligacji na rzecz Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. Papiery o zapadalności 5- i 10-letniej objęte są gwarancjami Skarbu Państwa, a ich oprocentowanie ustalone na 8,25 proc. W stosunku rocznym wydaje się ono atrakcyjne, w stosunku do dostępnych na rynku ofert. Również w sytuacji, kiedy rosnąca inflacja i słabnący złoty nie zachęcają do lokowania oszczędności w bankach.

Odrębna sprawa to brak środków przeznaczonych do realizacji KPO, a co za tym idzie osłabienie impulsu prorozwojowego, tak potrzebnego w czasie, kiedy tempo wzrostu gospodarczego w Europie spada, ceny surowców i ich dostępność stoją pod znakiem zapytania, a rosyjska agresja w Ukrainie wzmaga poczucie niepewności.

W tej sytuacji skierowaliśmy pytanie do emitenta – BGK oraz beneficjenta – MON, o przyczyny, dla których pozbawiono indywidualnych odbiorców możliwości ich nabycia.

Odpowiedzi, mimo że uprzejme i poprawne językowo wprawiły mnie w prawdziwe zakłopotanie, gdyż meritum (mówiąc najoględniej) jest tyleż formalistyczne, co nieprzekonujące.

I tak – Centrum Operacyjne MON, a więc faktycznego i rzec by się chciało merytorycznego beneficjenta – odpisało, za pośrednictwem Wydziału Prasowego, że „podmiotem właściwym do odpowiedzi na pytania dotyczące warunków sprzedaży wspomnianych obligacji jest ich emitent – Bank Gospodarstwa Krajowego”. Nie wydaje się, aby owo wyjaśnienie (formalnie bez zarzutu), mogło kogokolwiek przekonać. Być może dlatego nikt nie zdecydował się sygnować imiennie tego „wyjaśnienia”.

Odmiennie rzecz się miała w przypadku Banku Gospodarstwa Krajowego, gdzie Bartosz Polek – Ekspert ds. Informacji PR w Zespole Informacji PR Biura Informacji Zewnętrznej BGK (przyznacie Państwo, że tytuły robią wrażenie), wyjaśnił, że „uczestnikami aukcji obligacji, a więc nabywcami na rynku pierwotnym, mogą być tylko te rodzaje instytucji, które zostały wskazane w liście emisyjnym BGK. Taka sprzedaż obligacji w formie aukcji organizowanych przez Narodowy Bank Polski jest zgodna z przepisami ustawowymi. Obligacje te są wprowadzane do obrotu na rynku regulowanym Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie i wtedy podlegają wolnemu obrotowi”.

Wydawałoby się, że wszystko jest transparentne, a nawet racjonalne, tyle tylko, że listy emisyjne, BGK opublikował 17 października, zatem odwołanie się do Ustawy nie wydaje się argumentem rozstrzygającym, skoro nieledwie w tym samym czasie Sejm zmienił stan prawny w zakresie koniecznym do włączenia samorządów w proces dystrybucji i sprzedaży węgla.

Skoro w pierwszej sprawie inicjatorem i podmiotem sprawczym mógł być Pan Premier, co stało na przeszkodzie, aby „statystyczny Kowalski” wsparł szczytny cel, a przy okazji, chronił swoje oszczędności. Wszak całkiem niedawno Mateusz Morawiecki zachęcał do tego Rodaków przy okazji innych obligacji. Co do drugiej kwestii rzecz wydaje się prostsza, ale tylko z pozoru, gdyż skala inwestycji w CPK wg. cen aktualnych szacowana na 8 miliardów euro stanowiłaby wyzwanie dla gospodarek, znacząco większych od naszej. Zwłaszcza w sytuacji, gdy wg. założeń wstępnych 60 proc. finansowania stanowić ma dług – zaciągnięty w formie obligacji lub kredytu konsorcjalnego.

Z pytaniem o możliwości nabycia akcji, a raczej ich brak, przez osoby indywidualne, zwróciliśmy się do sekretariatu pana ministra Marcina Horały, który jednak do momentu zamknięcia materiału nie znalazł czasu, by odpowiedzieć. W sprawie jest zresztą koreański ślad, podobnie jak w odniesieniu do zakupów uzbrojenia, jako że wśród inwestorów branżowych Mikołaj Wild prezes Spółki CPK wymienia zarządcę lotniska Inczon w Seulu. To jednak dalszy etap, ponieważ wstępne 40 proc. funduszy pochodzić ma z objęcia akcji operatora „Portu Solidarność” podzielonych w ten sposób, że Skarb Państwa i państwowe osoby prawne obejmą 51 proc.

Aż ciśnie się na usta pytanie, dlaczego właściciele nieruchomości, które zostaną przejęte w związku z projektem, nie mogliby, jako akcjonariat, czerpać pożytków z inwestycji, która tak czy inaczej, odmieni ich życie, a w każdym razie jego dotychczasowy kształt?

O komentarz poprosiliśmy także Pana Piotra Araka – Dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Stwierdził On, jak następuje: „Udział prywatnych inwestorów jest przewidziany w ogłoszonym przez CPK planie finansowania, a inflacja, z którą boryka się cały świat, nie musi oznaczać, że nie będzie chętnych na zainwestowanie w ten projekt. Trzeba pamiętać, że pomimo niesprzyjających warunków zewnętrznych CPK wciąż jest atrakcyjny inwestycyjnie jako obiekt, który zastąpi część istniejącej infrastruktury lotniskowej. Istnieje też ważny argument ekonomiczny: finansowanie dłużne w Polsce często jest bezpośrednio powiązane z WIBOR-em, więc wraz ze wzrostem stóp procentowych będzie rosła ich opłacalność – szybciej niż lokat. Z drugiej strony wciąż mamy do czynienia z ryzykiem, które trudno dziś oszacować – stwarzają go duże koszty finansowania tej inwestycji w obliczu obecnej sytuacji makroekonomicznej (inflacja, wysokie ceny surowców, napięty rynek pracy), a także koszty odbudowy Ukrainy”.

Na tym w zasadzie można by skończyć, gdyby nie fakt, że nie ma w czasach niepewności zbyt wielu okazji do bezpiecznego lokowania pieniędzy, a cóż dopiero w sytuacji, kiedy taka lokata miałaby wesprzeć cel – w jednym przypadku społecznie użyteczny, natomiast w drugim cel priorytetowy, w tym rozumieniu, że bezpieczeństwo nie ma ceny. Potrzebuje za to stabilnych ekonomicznie fundamentów. Zatem jeszcze raz stawiamy pod rozwagę decydentów dopuszczenie Polaków do bezpośredniego finansowania istotnych strategicznie, w każdym tego słowa znaczeniu, celów.

Maciej Małek

Newseria nie ponosi odpowiedzialności za treści oraz inne materiały (np. infografiki, zdjęcia) przekazywane w „Biurze Prasowym”, których autorami są zarejestrowani użytkownicy tacy jak agencje PR, firmy czy instytucje państwowe.

Informacje z dnia: 24 października

Medium

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Farmacja

Diagnostyka obrazowa w Polsce nie odbiega jakością od Europy Zachodniej. Rośnie dostępność badań i świadomość pacjentów

Na podstawie wyników diagnostyki obrazowej, czyli m.in. tomografii komputerowej, USG, RTG czy rezonansu magnetycznego, podejmowanych jest nawet 80 proc. decyzji klinicznych. – Diagnostyka obrazowa będzie miała coraz większe znaczenie w medycynie – mówi prof. nadzw. dr hab. n. med. Jakub Swadźba, założyciel i prezes zarządu Diagnostyka SA. Jak ocenia, ten segment w Polsce jest już na światowym poziomie, a ostatnie lata przyniosły znaczący postęp związany z upowszechnieniem nowych technologii i nowoczesnych rozwiązań.

Problemy społeczne

Zmęczenie i spadek motywacji coraz częstszym problem polskich pracowników. Niewielu może liczyć na wsparcie pracodawców

Polacy należą do najdłużej pracujących społeczeństw w Europie, co przekłada się też na wysoki odsetek osób odczuwających zmęczenie w pracy. Najczęstsze tego symptomy to znudzenie i brak motywacji, które na początku mogą się wydawać niepozorne, ale w dłuższej perspektywie mogą prowadzić do wypalenia zawodowego. Choć o zdrowie psychiczne pracowników najlepiej zatroszczą się oni sami, to również pracodawcy mają tutaj swoją rolę do odegrania. Czterech na 10 jednak nie dostrzega tego problemu.