Newsy

Anna Prus: Po powrocie z wolontariatu w Wietnamie wygrałam dwa castingi. Dobra energia wraca

2016-11-07  |  06:50

Aktorka spędziła miesiąc w buddyjskim sierocińcu w Sajgonie. Jako wolontariuszka pomagała w pracach w ogrodzie i opiece nad dziećmi. Twierdzi, że doświadczenie to wzbogaciło ją jako człowieka i natchnęło pozytywną energią. Gwiazda przekonuje, że warto pomagać potrzebującym, nawet na mniejszą skalę. Do działalności dobroczynnej przekonała już dwie swoje koleżanki.

Anna Prus chętnie udziela się charytatywnie. Aktorka uważa, że znane osoby powinny dawać przykład i zachęcać innych do wspierania potrzebujących. Ona sama przekonała do działalności charytatywnej dwie swoje koleżanki aktorki. Gwiazda jest jednak zdania, że liczy się każde, nawet najmniejsze wsparcie, a pomagać może każdy człowiek. Nie trzeba decydować się na zagraniczny wolontariat, żeby wesprzeć ludzi, którzy tego potrzebują.

– Zacznijmy od własnego środowiska. To jest bardzo ważne, bo wyjechać też zawsze możemy, ale najważniejszy jest w ogóle pomysł, że chcemy coś zrobić, a nie tylko siedzieć przed telewizorem i oglądać seriale – mówi Anna Prus agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Rok temu aktorka zdecydowała się spędzić miesiąc w Wietnamie jako wolontariuszka w sierocińcu buddyjskim. Twierdzi, że od dłuższego czasu myślała o tego typu wyjeździe, a w grudniu 2015 roku postanowiła to marzenie zrealizować. Miała wówczas przerwę w projektach zawodowych, odczuwała przygnębienie i potrzebowała zmiany w swoim życiu.

– Miałam jakiś taki bardziej szary miesiąc. Czasami tak mamy, szczególnie my, kobiety, i myślę sobie, muszę coś zrobić, przecież nie będę siedziała w domu – mówi Anna Prus.

Gwiazda znalazła w internecie stronę Stowarzyszenia Jeden Świat, będącego częścią międzynarodowej organizacji dobroczynnej. Wysłała aplikację i została przyjęta jako wolontariuszka w Sajgonie. Wybrała Wietnam, od lat bowiem fascynowała ją kultura Azji. Na miejsce poleciała zupełnie sama, w sierocińcu szybko jednak zaprzyjaźniła z innymi wolontariuszami, pochodzącymi m.in. z Japonii, Niemiec, Hiszpanii i Brazylii. Do dziś utrzymuje z nimi kontakt.

– Wstawaliśmy codziennie o 6 rano, o 8 dojeżdżaliśmy dwoma autobusami za miasto, praca z łopatą u mnichów w ogrodzie do 11. Było bardzo gorąco, były koszulki na przebranie, ponieważ tam było tak gorąco, taka wilgotność, że byliśmy cali mokrzy po 15 minutach pracy. Potem była drzemka w świątyni na podłodze – mówi Anna Prus.

Po lunchu wszyscy wolontariusze spędzali czas na zabawie z dziećmi. Aktorka twierdzi, że nikomu nie przeszkadzał fakt, że dzieci nie mogły się z nimi porozumiewać inaczej niż poprzez gesty i zabawę, ponieważ nie znały angielskiego. O 16 przychodził czas na kąpiel – maluchy były myte w wiadrach lub miskach, w sierocińcu nie było bowiem łazienki. Brakowało nawet tak podstawowych środków higieny osobistej jak szczoteczki do zębów.

– To było przerażające. Mówiłam innym wolontariuszom, że zamiast ciastek kupmy im szczoteczki, uczmy te dzieci czegokolwiek. Może nie zmienimy od razu całego świata, ale chociaż takie malutkie rzeczy mówi Anna Prus.

Aktorka poleca tego typu wolontariat każdemu. Twierdzi, że czas spędzony w Wietnamie był dla niej wyjątkowym doświadczeniem, które wzbogaciło ją jako człowieka. Do Polski wróciła pełna pozytywnej energii.

– Już pomijając to, że wygrałam dwa castingi, więc jednak energia dobra wraca. Jeżeli coś dajemy, to na pewno do nas powróci coś dobrego mówi Anna Prus.

Niedawno aktorka ponownie zaangażowała się w działalność dobroczynną, tym razem w Polsce. Wystąpiła w roli gospodyni charytatywnego koncertu w Łazienkach Królewskich zorganizowanego przez Fundację Joanny Radziwiłł Opiekuńcze Skrzydła. Dochód z koncertu, którego gwiazdami byli Olga Bończyk, Zbigniew Wodecki i Sławomir Uniatowski, zostanie przeznaczony na remont domu funkcyjnego dla dzieci z warszawskiej Pragi.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Gwiazdy

Iga Baumgart-Witan: To jest ostatni rok mojej kariery. Na emeryturze chciałabym się zająć sportem niezawodowym, może zakocham się w telewizji

Ponad dwie dekady swojego życia biegaczka poświęciła sportowi. Nie ukrywa, że w niektórych momentach bardzo trudno było jej pogodzić sferę prywatną z intensywnymi treningami i wyjazdami na zawody, ale zawsze mogła liczyć na wsparcie i pomoc ze strony męża. Na bieżni spędzała dużo czasu i jak zauważyła, bardzo ucierpiały na tym jej relacje przyjacielskie i koleżeńskie. Wkrótce Iga Baumgart-Witan kończy karierę. Zamierza jednak nadal działać w sporcie, szkolić innych i współpracować z klubami. Kusi ją też telewizja.

Media

Problem patotreści w internecie narasta. Potrzebna edukacja dzieci, rodziców i nauczycieli

Co czwarty nastolatek (26 proc.) ogląda w sieci tzw. patostreamy, wulgarne, obsceniczne i nacechowane przemocą widowiska lub transmisje internetowe nadawane na żywo w serwisach streamingowych i mediach społecznościowych – wynika z raportu NASK „Nastolatki 3.0”. To zjawisko mające na młodych ludzi negatywny wpływ wciąż zyskuje na znaczeniu w przestrzeni internetowej, a prawo nie nadąża za rozwojem technologii. Specjaliści zauważają, że nie jest to tylko chwilowa moda, ale poważny problem społeczny, który wymaga zintegrowanych działań edukacyjnych i informacyjnych.

Media

Adam Kszczot: Bardzo żałuję, że nie da się drugi raz wystartować w „Tańcu z gwiazdami”. W tym roku planuję za to z żoną pójść na kurs tańca

Biegacz zapewnia, że doskonale czuje się na parkiecie i choć musi jeszcze popracować nad techniką, to taniec sprawia mu mnóstwo przyjemności, poprawia nastrój i dodaje pozytywnej energii. Wiosną ubiegłego roku Adama Kszczota można było oglądać w „Tańcu z gwiazdami”. Partnerowała mu Katarzyna Vu Manh. Niestety jego przygoda z formatem trwała bardzo krótko.