Newsy

Leszek Stanek: jeszcze mnie nikt nie wykasował z Facebooka, więc chyba sodówka mi nie odwaliła

2017-06-07  |  06:46

Aktor nie czuje się gwiazdą, nie uważa też, że popularność uderzyła mu do głowy. Twierdzi, że jest osobą skromną i wycofaną, dlatego blask fleszy na początku kariery bardzo go onieśmielał. Podkreśla też, że jego celem nie jest sukces sam w sobie, lecz realizacja zawodowych marzeń.

Leszek Stanek stał się znany polskiej publiczności dzięki udziałowi w serialu TVP2 „Tancerze”, w którym przez dwa lata wcielał się w postać Kuby Krzysztonia. Ogromną popularność przyniosło mu jednak dopiero reality show „Azja Express”, emitowane na antenie stacji TVN jesienią 2016 roku. Mimo to aktor twierdzi, że nie czuje się gwiazdą show-biznesu.

– Jestem osobą  publiczną, poniekąd rozpoznawalną. Natomiast gwiazdy są na firmamencie niebieskim i niech tam pozostaną – mówi Leszek Stanek agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Aktor twierdzi, że nigdy nie miał osobowości gwiazdy. Doskonale pamięta stres, który towarzyszył mu, gdy po raz pierwszy pozował fotografom na tzw. ściance. Wspomina, że absolutnie nie odnajdywał się w tej nowej dla siebie sytuacji.

Z natury jestem wbrew pozorom osobą bardzo skromną i wycofaną. Więc to było dla mnie coś nowego, a wiadomo, że nowe rzeczy często przysparzają nam stresu – mówi Leszek Stanek.

Aktor zapewnia, że sukces sam w sobie i związana z nim popularność nie jest jego celem. Pragnie przede wszystkim realizować swoje zawodowe plany i marzenia. Podstawą jest więc dla niego praca, ewentualny sukces potraktuje jako bonus. Aktor zapewnia też, że popularność nie wpłynęła na jego postrzeganie własnej osoby i stosunek do innych ludzi.

Do dzisiaj jeszcze mnie nikt nie wykasował z Facebooka, więc jednak chyba ta sodówka mi nie uderzyła do głowy – mówi Leszek Stanek.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

NEWSERIA POLECA

Bezpieczeństwo najważniejsze dla pacjentów decydujących się na zabiegi korekty wad wzroku

Wady refrakcji, takie jak krótkowzroczność, astygmatyzm czy starczowzroczność, można skutecznie i trwale usunąć. Kwestii bezpieczeństwa zabiegów korekcji wad wzroku dotyczy najwięcej obaw pacjentów, którzy myślą o takim kroku. Tutaj z pomocą przychodzą certyfikaty spełnianych norm jakości, akredytacje poszczególnych placówek oraz potwierdzenie kwalifikacji lekarzy chirurgów.

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Dawid Kwiatkowski: Padłem ofiarą oszustów, którzy na mnie nieuczciwie zarabiali. Teraz jestem też swoim księgowym, liczę pieniądze i sprawdzam umowy

Artysta przyznaje, że w branży muzycznej są ludzie, którzy zamiast wspierać młodych wykonawców w budowaniu kariery, po prostu chcą tylko zarobić na swoich „podopiecznych”. Dawid Kwiatkowski przestrzega więc wszystkich, którzy stają na scenie „Must Be the Music” i innych talent show, by nie ufali każdemu, kto się do nich odezwie po programie i zaproponuję współpracę, bo bardzo możliwe, że będzie mu zależało tylko na tym, by wykorzystać ich „pięć minut” dla własnych korzyści. On sam również padł ofiarą takich oszustów i musiał walczyć z nimi w sądzie.

Prawo

Tak zwana sztuczna twórczość coraz popularniejsza. Wyzwaniem pozostają kwestie praw autorskich

Rosnąca popularność narzędzi AI spowodowała, że powstaje coraz więcej „dzieł sztuki”, będących wytworem działania algorytmów, które potrafią m.in. tworzyć muzykę dopasowaną do preferencji i nastroju, malować obrazy, a nawet pisać poezję czy scenariusze filmowe. To rodzi szereg wyzwań dotyczących praw autorskich. Są także wątpliwości dotyczące ochrony dzieł, z których AI się uczy. Narzucanie prawnych zakazów i obostrzeń może jednak nie przynieść efektów.

Podróże

Radosław Majdan: W Grecji zaginęła mi walizka. To jest kraj lekkoduchów, wszystko odkładają na jutro, a pracę traktują drugorzędnie

Były piłkarz przyznaje, że z perspektywy uczestników program „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory” to bardzo wymagające przedsięwzięcie. Dla niego ten format okazał się nie tylko testem fizycznym, ale także emocjonalnym, bo trzeba było stawić czoła zarówno rywalom, jak i własnym słabościom. Radosław Majdan zdradza też, że emocji nie brakowało już na lotnisku. Tuż po przylocie do Grecji okazało się bowiem, że jego walizka zaginęła. Na szczęście miał przy sobie kilka zapasowych ubrań.