Newsy

Martyna Wojciechowska: Wyjeżdżam z programem po to, żeby dać siłę i odwagę kobietom. Czuję też, że wpływam na życie kobiet w Polsce

2018-08-16  |  05:55

Podróżniczka przekonuje, że kraniec świata może mieć wiele znaczeń, dlatego podejmuje każde trudne wyzwanie i pokazuje historie, obok których nie można przejść obojętnie. Jej program ma już dziesięć lat, a to oznacza ponad osiemdziesiąt odcinków, siedemdziesiąt odwiedzonych krajów i pół tysiąca dni w drodze. W jubileuszowym sezonie programu „Kobieta na krańcu świata” prowadząca zaprosi widzów do najdalej na północ wysuniętej osady ludzkiej na Spitsbergenie, Salwadoru i Czadu.

Program „Kobieta na krańcu świata”, w tym roku dziesiąty, jubileuszowy, a więc absolutnie wyjątkowy sezon. To też taka okazja do tego, żeby spojrzeć za siebie, żeby się zastanowić, jak wiele przeżyłam ja, cała ekipa programu, jak wiele ten program znaczy dla widzów, ile kobiet ośmielił, ilu dał inspirację. To jest dla mnie powód do wielkiej satysfakcji, wielkiej dumy, ale też ogromne zobowiązanie, bo skoro dziesiąty sezon, to po prostu musi być wyjątkowy i taki będzie, obiecuję – mówi agencji Newseria Martyna Wojciechowska, dziennikarka.

Bohaterkami programu Martyny Wojciechowskiej są kobiety w różnym wieku, o różnym kolorze skóry, wyznawczynie różnych religii, pracujące w różnych zawodach. Razem z nimi dziennikarka dzieli radości i smutki, zachwyca się pięknem przyrody, poznaje smak regionalnych potraw i odkrywa miejsca nieznane polskiemu widzowi. Fani jej cyklu w tym sezonie również nie poczują się zawiedzeni.

– Udaliśmy się w tym roku na krańce krańców świata, z uśmiechem o tym mówię, ale rzeczywiście pamiętam doskonale, że kilka razy byłam spakowana, żeby wyjechać na Spitsbergen, miałam nawet bilet lotniczy, i to się nie udawało z różnych przyczyn. I nareszcie, kiedy wylądowaliśmy w tym najdalej na północ wysuniętym krańcu świata, tam zrealizowaliśmy niezwykły film dokumentalny o kobiecie, która jest przewodnikiem po Arktyce i naprawdę pokazuje, jak żyć w tym surowym klimacie. Byłam przeszczęśliwa – mówi Martyna Wojciechowska.

Na Spitsbergenie przez jedną czwartą roku panuje noc, natomiast później słońce nie zachodzi wcale. Martyna Wojciechowska pokaże, jak w takich warunkach wygląda życie mieszkańców tego regionu i z jakimi trudnościami muszą się zmagać każdego dnia. Z kolei w Salwadorze podróżniczka podejmie niezwykle trudny temat restrykcyjnych regulacji antyaborcyjnych. Spotka się z kobietami, które na skutek różnych powikłań straciły ciąże i zostały oskarżone o morderstwo.

– Udaliśmy się do Salwadoru, gdzie jest w tej chwili najostrzejsze prawo antyaborcyjne, gdzie prawa człowieka, prawa kobiet są łamane każdego dnia, gdzie ogrom potworności, z którymi się tam zetknęliśmy, jest po prostu porażający. Sam Salwador to najbardziej niebezpieczne miejsce na świecie i najbardziej niebezpieczne miejsce dla kobiet z pewnością do życia. Nazwaliśmy to krótko: piekło dla kobiet – mówi Martyna Wojciechowska.

W jubileuszowym sezonie dziennikarka dotrze też do żyjącej w Czadzie społeczności Wodaabe. To właśnie tam mężczyźni mają obowiązek podobać się kobietom.

– W tym sezonie oprócz takich wyjątkowych marzeń, wyjątkowych destynacji ważnych także dla mnie, będzie naprawdę czad i mówię to dosłownie i w przenośni, ponieważ po raz pierwszy, z czego się bardzo cieszę, nareszcie zrobiliśmy to, jedziemy do Czadu. Ten odcinek i nie tylko, bo cały 10. sezon programu „Kobieta na krańcu świata”, będzie więc czadowy – mówi Martyna Wojciechowska.

Dziennikarka od lat udowadnia, że niemożliwe nie istnieje. Podróżując do najodleglejszych zakątków globu, pokazuje widzom nieznane oblicze świata i niezwykłych ludzi, którzy dzielą się z nią swoimi niepowtarzalnymi historiami. Większość z nich nigdy wcześniej nie ujrzała światła dziennego. Podróżniczka nie tylko rozmawia z bohaterkami o ich codziennym życiu, lękach, tęsknotach i marzeniach, lecz także porusza ważne problemy społeczne.

– W ciągu 10 lat realizacji tego programu było wiele bardzo emocjonujących i trudnych momentów, ale tak naprawdę jestem tam po to, żeby dać siłę i odwagę kobietom, żeby wypowiadały się w swoim własnym imieniu. Czasem po raz pierwszy w ogóle mają szansę się wypowiedzieć, po raz pierwszy mają możliwość powiedzenia czegoś pełnym głosem i wiem, że to dla nich też jest ważne. Czuję też, że przywożąc te materiały, te kolejne programy, filmy dokumentalne, w jakimś sensie wpływamy na życie kobiet tu w Polsce, które oglądają to i mówią: też tak mogę. Wierzę głęboko, że każda z nas ma w sobie tę siłę, tylko czasem sobie trzeba o tym przypomnieć – mówi Martyna Wojciechowska.

Martyna Wojciechowska nie kryje dumy z tego, że po dziesięciu latach „Kobieta na krańcu świata” to program międzynarodowy, emitowany we Francji, w Hiszpanii, Szwecji, Hongkongu, a także w Wietnamie.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Beata Tadla: Ludziom się wydaje, że na wizji wkładamy jakąś maskę, żeby nie pokazywać swojego stosunku do tego, o czym mówimy

Gospodyni „Pytania na śniadanie” bardzo ceni sobie to, że w porannym formacie nie trzeba przyjmować sztywnej pozy i karmić widza sztucznym uśmiechem, tylko można zachowywać się spontanicznie i naturalnie. Jak zapewnia, ona sama przed kamerami nie ukrywa emocji, czasem się wzrusza, a innym razem śmieje do łez. Zdaniem Beaty Tadli widzowie wyczują każdy fałsz, dlatego nie warto udawać i posługiwać się maskami. Trzeba być szczerym i otwartym. Ważna jest przy tym nić porozumienia ze swoim partnerem ekranowym, bo wtedy można sobie pozwolić na więcej.

Uroda

Wiktor Dyduła: W listopadzie wąsy są szczególnym symbolem dbania o zdrowie. Ale na nowy rok może je już zgolę

Co prawda charakterystyczny wąs od dłuższego czasu jest jego znakiem rozpoznawczym, ale wokalista nie chce się przywiązywać do takiego image’u. Już nawet był bliski zmiany, jednak postanowił jeszcze się wstrzymać, chociażby ze względu na to, że trwa listopad, który jest miesiącem solidarności z mężczyznami walczącymi z rakiem prostaty i rakiem jąder. Artyści, dziennikarze i sportowcy zapuszczają w tym czasie wąsy i tym samym zachęcają do badań profilaktycznych.

IT i technologie

Sztuczna inteligencja nie zastąpi pisarzy. Nie tworzy literatury, tylko książki dla zabicia czasu

Kwestia wykorzystania dzieł pisarzy do trenowania algorytmów sztucznej inteligencji budzi coraz większe kontrowersje. Część autorów kategorycznie zabrania takiego używania swoich prac, inni godzą się na to w zamian za proponowane przez niektóre wydawnictwa honoraria. Literaci są jednak zgodni co do tego, że teksty pisane przez SI nigdy nie wejdą do kanonu literatury pięknej. Technologia nie stworzy bowiem nowej wartości artystycznej, lecz powieli już istniejące schematy.