Newsy

Radosław Liszewski: Różne rzeczy w życiu robiłem, ale nie mam planu B. Na razie żyję chwilą i jest dobrze

2018-12-27  |  06:50

Choć wokalista dużo już w życiu osiągnął, to na razie jeszcze nie zamierza odcinać kuponów od sławy. Popularność, jaką zyskują kolejne jego przeboje, uwielbienie ze strony fanów i energia, którą czerpie z koncertów, motywują go do dalszej pracy. Zapewnia, że drzemie w nim ogromny potencjał twórczy i ma w zanadrzu jeszcze wiele muzycznych niespodzianek.

– Jeszcze mam głowę pełną pomysłów, jeszcze mnie to nie nudzi. Wydaje mi się, że jestem człowiekiem konsekwentnym, bo jeżeli naprawdę zacznę się tym nudzić, przestanie to mnie bawić i kręcić, to już ja na tą scenę nie pójdę, zajmę się czymś innym. Ale na razie w ogóle nie widzę siebie inaczej i cieszę się tym. Jak nie scena, to praca w studio mnie pochłania. Na dobrą sprawę, gdyby mi ktoś powiedział: czy bym potrafił robić coś innego, to pewnie bym potrafił, ale nie chcę – mówi agencji Newseria Lifestyle Radosław Liszewski, lider zespołu Weekend.

Kariera Radosława Liszewskiego nabrała tempa 6 lat temu, po ogromnym sukcesie przeboju „Ona tańczy dla mnie”, który w serwisie YouTube osiągnął ponad 116 milionów wyświetleń. Później przyszły kolejne popularne hity, a grafik koncertowy zapełniał się w ekspresowym tempie. Lider zespołu Weekend jest także kompozytorem i aranżerem utworów dla innych wykonawców. Jako młody chłopak zaczynał od ciężkich, metalowych brzmień. Zanim został gwiazdą, był kierowcą i kasjerem w sklepie spożywczym.

– Różne rzeczy w życiu robiłem, nie tylko byłem na scenie. Ale nie wiem, czy jest plan B, żyję chwilą na razie i jest dobrze – mówi Radosław Liszewski.

Muzyk tłumaczy, że zazwyczaj nie robi żadnych postanowień noworocznych. Jeśli ma jakieś plany czy pomysły, to realizuje je w odpowiednim dla niego momencie, a nie wraz z symboliczną datą.

– Nie mam postanowień, dużo ćwiczę, dużo biegam, czasami lubię „puścić chmurkę” – tak przyznaję się. No to może niech będzie takie postanowienie noworoczne, żeby nawet czasami mnie nie kusiło „puścić chmurki”, ale to nie jest notoryczne w moim przypadku, nie piję też – deklaruje Radosław Liszewski.

Nowy rok artysta będzie witał w Zakopanem podczas „Sylwestra marzeń” z telewizyjną Dwójką.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Dawid Kwiatkowski: Padłem ofiarą oszustów, którzy na mnie nieuczciwie zarabiali. Teraz jestem też swoim księgowym, liczę pieniądze i sprawdzam umowy

Artysta przyznaje, że w branży muzycznej są ludzie, którzy zamiast wspierać młodych wykonawców w budowaniu kariery, po prostu chcą tylko zarobić na swoich „podopiecznych”. Dawid Kwiatkowski przestrzega więc wszystkich, którzy stają na scenie „Must Be the Music” i innych talent show, by nie ufali każdemu, kto się do nich odezwie po programie i zaproponuję współpracę, bo bardzo możliwe, że będzie mu zależało tylko na tym, by wykorzystać ich „pięć minut” dla własnych korzyści. On sam również padł ofiarą takich oszustów i musiał walczyć z nimi w sądzie.

Prawo

Tak zwana sztuczna twórczość coraz popularniejsza. Wyzwaniem pozostają kwestie praw autorskich

Rosnąca popularność narzędzi AI spowodowała, że powstaje coraz więcej „dzieł sztuki”, będących wytworem działania algorytmów, które potrafią m.in. tworzyć muzykę dopasowaną do preferencji i nastroju, malować obrazy, a nawet pisać poezję czy scenariusze filmowe. To rodzi szereg wyzwań dotyczących praw autorskich. Są także wątpliwości dotyczące ochrony dzieł, z których AI się uczy. Narzucanie prawnych zakazów i obostrzeń może jednak nie przynieść efektów.

Podróże

Radosław Majdan: W Grecji zaginęła mi walizka. To jest kraj lekkoduchów, wszystko odkładają na jutro, a pracę traktują drugorzędnie

Były piłkarz przyznaje, że z perspektywy uczestników program „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory” to bardzo wymagające przedsięwzięcie. Dla niego ten format okazał się nie tylko testem fizycznym, ale także emocjonalnym, bo trzeba było stawić czoła zarówno rywalom, jak i własnym słabościom. Radosław Majdan zdradza też, że emocji nie brakowało już na lotnisku. Tuż po przylocie do Grecji okazało się bowiem, że jego walizka zaginęła. Na szczęście miał przy sobie kilka zapasowych ubrań.