Newsy

Piotr Gąsowski: Miałem w życiu wiele pechowych zdarzeń. Przyjaciele radzili, żebym je opisał

2017-03-09  |  06:55

Aktor opublikował swoją debiutancką książkę. Z humorem i dystansem do siebie opisał w niej największe porażki swojego życia. Zdradził, co łączyło go z Robinem Williamsem i jak skończyła się jego przygoda na planie filmu porno. Gąsowski twierdzi, że lubi śmiać się z samego siebie i nie ma problemu z przyznaniem się do niepowodzeń. Do napisania książki zachęcali go znajomi oraz zaprzyjaźnieni pisarze.

Pierwsza książka Piotra Gąsowskiego nosi tytuł „Co mi w życiu nie wyszło”. Pomysł na tak oryginalny rodzaj autobiografii autor zaczerpnął z życia twierdzi, że porażki to nieodłączna część życia każdego człowieka, o którym mało kto lubi jednak mówić. Tymczasem jego zdaniem niepowodzenia są znacznie ciekawsze od sukcesów. Aktor podkreśla również, że jest wyjątkowym pechowcem i spotkało go w życiu wiele niefortunnych zdarzeń.

– Przyjaciele zawsze mi powtarzali: „Piotrek, ty musisz to jakoś opisać, to są niesamowite rzeczy, które się tobie przydarzają, bo ilość pecha na centymetr kwadratowy twojego ciała jest tak duża, że może obdzielić przynajmniej 10 osób” – mówi Piotr Gąsowski agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Gospodarz programu „Twoja twarz brzmi znajomo” twierdzi, że podczas pisania nie przyświecał mu konkretny cel. Lubi śmiać się z samego siebie i chciał pokazać, że człowiek nie musi traktować własnej osoby wyłącznie poważnie i może podchodzić do swoich sukcesów i porażek z dystansem, a nawet humorem. Na początku pracy nad książką aktor napisał na próbę dwa rozdziały, które przeczytały wyłącznie bliskie mu osoby.

– Okazało się, że wzbudziło to zainteresowanie nie tylko moich znajomych, lecz także osób, które cenię pisarsko, powiedzieli: „Pisz, pisz”. I postanowiłem napisać o tym, co mi w życiu nie wyszło, i stąd wziął się tytuł – powiedział Piotr Gąsowski podczas nagrania w Przystanku Powiśle.

Aktor opowiada o swoich życiowych niepowodzeniach w sposób dowcipny i z dużą dozą autoironii. Opisuje m.in. pogoń za reżyserem eksperymentalnego spektaklu po korytarzach TVP, rolę u boku Robina Williamsa, która została ostatecznie wycięta z filmu, pracy za granicą w charakterze hydraulika i stroiciela fortepianów w trudnych latach 80., a także nieudaną przygodę na planie filmu pornograficznego.

– Nie wyszło mi zostanie gwiazdą filmów pornograficznych i z tego akurat się cieszę. Dlaczego to nie wyszło, to już odsyłam do lektury, bo na razie państwo nie przeczytają, to będą np. państwo myśleć, że nie miałem wystarczających walorów albo na przykład byłem spłoszony – mówi Piotr Gąsowski.

Aktor pracował nad książką „Co mi w życiu nie wyszło” przez pięć lat. Początkowo pisanie przychodziło mu bez trudu, napisał siedemnaście rozdziałów, dwanaście z nich zostało jednak skradzionych. Gąsowski przeżył wówczas kryzys, nie był bowiem w stanie odtworzyć utraconego tekstu. Próbował pisać, większość tekstu wyrzucał jednak do kosza, a w końcu na dwa lata zawiesił pracę z przekonaniem, że nigdy książki nie skończy. Dopiero była partnerka, Hanna Śleszyńska, zmotywowała go do ponownego pisania.

– Powiedziała: „Piotrek, przestań jojczyć, zacznij pisać od nowa, może te rozdziały ci się odkleją, może ci się nie odkleją i pomyśl sobie, czy może być lepsza puenta książki o tytule „Co mi w życiu nie wyszło?”, że ktoś ci tę książkę podprowadził” – mówi Piotr Gąsowski.

Od kilku lat w Polsce trwa moda na pisanie książek przez gwiazdy. Pozycje swojego autorstwa opublikowały m.in. Ilona Felicjańska, Michał Piróg, Kinga Rusin, Anna Mucha i Omenaa Mensah. Piotr Gąsowski nie obawia się jednak łatki kolejnego celebryty o literackich ambicjach. Twierdzi, że praca nad książką była rodzajem fanaberii, nie wynikała natomiast z potrzeb finansowych bądź wizerunkowych. Podkreśla też, że swoją pierwszą książkę napisał samodzielnie, bez pomocy profesjonalnych ghostwriterów.

Przyszedłem do wydawnictwa już z gotowym materiałem. Wydawnictwo nie mówiło, co by chciało, to nie była książka pisana na zamówienie, to była książka, z którą przez ostatnie 5 lat żyłem, była takim moim pluszakiem, odnosząc się do lat dzieciństwa – mówi Piotr Gąsowski.

Książka „Co mi w życiu nie wyszło” ukazała się na początku marca nakładem wydawnictwa Edipresse Książki.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Edyta Herbuś: Rozmawiałam z produkcją na temat mojej ewentualnej roli w „Tańcu z gwiazdami”. Wierzę, że stworzą taką, która będzie dla mnie inspirująca

Tancerka przyznaje, że kiedy dostała propozycję udziału w ostatniej edycji „Tańca z gwiazdami”, to choć miała apetyt na powrót do tej produkcji, po rozważeniu wszystkich za i przeciw jednak ją odrzuciła. Z jednej strony miała już inne zobowiązania zawodowe, a z drugiej – zależało jej na tym, by powrócić do show nie tylko w charakterze instruktorki, ale zaprezentować się widzom z nieco innej strony. Edyta Herbuś wierzy, że w przyszłości program przejdzie pewną metamorfozę i znajdzie się w nim rola skrojona właśnie dla niej. Nie ukrywa też, że ta edycja wyjątkowo przyciągnęła jej uwagę, bo skupiła bardzo charyzmatycznych uczestników.

Prawo

Sztuczna inteligencja coraz śmielej wkracza w produkcję muzyczną. Artyści i odbiorcy chcą jasnego oznaczania utworów generowanych przez takie narzędzia

Dziesięciokrotny wzrost przychodów rynku sztucznej inteligencji w tworzeniu muzyki przewidują analitycy w ciągu najbliższych 10 lat. Wokół tematu narasta coraz więcej kontrowersji, związanych m.in. z uczeniem się algorytmów na już skomponowanych dziełach czy wykorzystywania głosów wokalistów do tworzenia coverów śpiewanych przez SI. Jednocześnie ponad jedna trzecia muzyków przyznaje już, że wspierali się w swojej pracy sztuczną inteligencją. Artyści oczekują jednak jasno wytyczonych ram regulacyjnych dla tego typu narzędzi. Przede wszystkim miałyby one dotyczyć zgód na wykorzystanie własności intelektualnej i wyraźnego oznaczania muzyki komponowanej przez SI.

Handel

Po kiełbaski wege czy roślinne burgery sięga coraz więcej konsumentów. Branża roślinna będzie walczyć o utrzymanie takiego nazewnictwa

Kiełbasa bezmięsna, burger roślinny, parówka wegetariańska, stek vege – do takich nazw produktów wielu konsumentów zdążyło się przyzwyczaić i coraz chętniej po nie sięga. Pojawiają się jednak pomysły, by zakazać nazewnictwa charakterystycznego dla produktów mięsnych. Również w Polsce pojawiła się propozycja w tym zakresie ze strony poprzedniego składu resortu rolnictwa pod koniec ubiegłego roku. Zwolennicy uzasadniają ten pomysł ochroną interesów konsumenckich, ale badania pokazują, że tylko niewielki odsetek klientów pomylił produkt wegański i mięsny przy zakupie.