Mówi: | Marek Kaliszuk |
Funkcja: | aktor |
Marek Kaliszuk: Chciałbym poczucia stabilizacji. Nie chcę martwić się, czy w ogóle wrócę do pracy
Aktor podkreśla, że dostaje wiele sygnałów od widzów, którzy z utęsknieniem czekają na moment, kiedy znów pójdą na koncert czy do teatru. Co prawda wydarzenia kulturalne emitowane online w pewnym stopniu zaspokajają potrzebę kontaktu ze sztuką, ale nie jest to jednak rozwiązanie na dłuższą metę. On sam doskonale czuje się zarówno na deskach teatru, jak i na estradzie, dlatego ubolewa nad tym, że pandemia tak spowolniła jego życie zawodowe. W ubiegłym roku miał też ukazać się jego debiutancki album, prace zostały jednak przerwane. Artysta wierzy jednak, że w końcu uda się zrealizować wszystkie niedokończone projekty.
Marek Kaliszuk wciąż angażuje się w nowe projekty, jednak mimo wszelkich starań pandemia i związane z nią obostrzenia całkowicie pokrzyżowały jego plany zawodowe. Teatry zostały zamknięte, wstrzymano prace nad nowymi spektaklami, koncerty odwołano, a projekty muzyczne stanęły pod dużym znakiem zapytania.
– Pandemia spowodowała, że niektóre premiery teatralne się nie odbyły, niektórych projektów nie udało się skończyć. Mnie nie udało się też wydać płyty, mimo że taki był plan, ale na początku roku praca po prostu spowolniła, a potem było już za późno, żeby skończyć. Poza tym myślę, że ta cała sytuacja nie sprzyja takim przedsięwzięciom – mówi agencji Newseria Marek Kaliszuk.
By nie stracić kontaktu z odbiorcami, artyści tymczasowo proponują im koncerty i spektakle online. W ten sposób chcą wypełnić pustkę, która powstała po zamknięciu instytucji kultury. Choć widzowie dzięki temu mają pewną namiastkę tych wydarzeń, to jednak zarówno jedna, jak i druga strona odczuwa duży niedosyt.
– Mam takie poczucie i przekonanie, że żywego kontaktu artysty z publicznością nic nie zastąpi. Te próby przekazywania czy teatru, czy koncertów online być może są fajne i dobre na chwilę, na raz, na dwa, może na trzy, natomiast w dalszej mierze myślę, że to mimo wszystko nie ma racji bytu. Mimo że cały nasz świat się cyfryzuje i wszystko się przenosi do online’u, to jednak nie ma szans, by na stałe przeniosły się tam emocje związane z bezpośrednim kontaktem człowieka z człowiekiem i widza z artystą. To jest forma przejściowa, żebyśmy wszyscy mogli przeczekać i mieć ten kontakt z muzyką, z teatrem – mówi aktor.
Marek Kaliszuk nie ukrywa, że bardzo tęskni za sceną, za nowymi wyzwaniami zawodowymi i pracą bez ograniczeń. Wierzy też, że za kilka miesięcy wszystko wróci do normalności i znów będzie można spotykać się z widzami na żywo w teatrach i w salach koncertowych. Artysta nie boi się tego, że odbiorcy za bardzo przyzwyczają się do świata online i odejdą od placówek kultury. Jego zdaniem prawdziwi miłośnicy sztuki nie zadowolą się półśrodkami.
– Myślę, że ci, którzy kochają teatr, kochają muzykę na żywo, bezwzględnie wrócą, bo dostaję dużo takich sygnałów, że publiczność i widzowie czekają. Oczywiście ten proces może trochę potrwać, bo po pierwsze, ze względów finansowych wiele osób straciło pracę, jest w tej chwili w cięższej sytuacji i jeszcze przez jakiś czas na pewno będzie. Po drugie, być może będzie nam wszystkim towarzyszył jeszcze jakiś lęk i strach, czy to jest bezpieczne, ale myślę, że to wróci do normy i za jakiś czas sale będą znowu wypełnione – mówi aktor.
Marek Kaliszuk podkreśla, że początek tego roku jest zupełnie inny od wszystkich. Zazwyczaj w tym czasie robiło się plany na kolejne miesiące. W tej sytuacji trudno jednak o jakiekolwiek sprecyzowane zamiary. Mimo wszystko artysta ma nadzieję, że uda się doprowadzić do skutku przynajmniej kilka projektów.
– Choć planów jest bardzo wiele, to ciężko w tej chwili cokolwiek zaplanować, bo nie wiemy, co się wydarzy, i nie wiemy, kiedy w ogóle wrócimy do normalnego funkcjonowania. Natomiast chciałbym, żeby jednak w 2021 roku ukazała się moja płyta, która teraz niestety musi jeszcze chwilę poczekać. Liczę, że przynajmniej część tytułów teatralnych, w których biorę udział, również premiery, które się nie odbyły, które zostały przesunięte i co chwilę przesuwamy je na coraz później, ruszy i że uda nam się powoli zacząć to realizować – mówi.
Artysta zapewnia, że gdy tylko pandemia się skończy, ze zdwojoną siłą wróci do pracy, by nadrobić zaległości i nacieszyć się tym, co zostało na wiele miesięcy przerwane. Wierzy też, że będzie mógł polecieć na zagraniczne wakacje.
– Po pierwsze, rzucę się w wir pracy i mam nadzieję, że znowu będę mógł dużo śpiewać i dużo grać, ale na pewno będę chciał też gdzieś polecieć i uciec z dala od cywilizacji, od naszego codziennego pędu, od stresu, od tych negatywnych bodźców, żeby zupełnie się zresetować, odpocząć i złapać nową energię i po prostu odpocząć. Chciałbym, żeby było mało ludzi wokół, żeby było jak najwięcej dzikiej natury, no i żeby było ciepło i słonecznie – mówi Marek Kaliszuk.
Na razie aktor stara się nie załamywać rąk, tylko z optymizmem czeka na rozwój wydarzeń. Chce też jak najlepiej, a przede wszystkim z pożytkiem dla zdrowia wykorzystać czas wolny.
– Zawsze moim sposobem na stres, na jakieś niepowodzenia była aktywność fizyczna i ona w dalszym ciągu jest. Mimo że jest to bardzo utrudnione w tej chwili, bo właściwie wszystkie takie miejsca, w których można poćwiczyć, pobiegać, są zamknięte, jakoś sobie trzeba radzić. Więc ja ćwiczę w domu albo biegam na zewnątrz, mimo że aura nie sprzyja, to jednak zaciskam zęby i staram się tę aktywność utrzymywać, bo ona naprawdę bardzo dużo mi daje i podnosi mi nastrój przede wszystkim, a to jest bardzo ważne w tych trudnych i ciężkich czasach – mówi Marek Kaliszuk.
Jeśli natomiast chodzi o jego życzenia na 2021 rok, to nie są one zbyt wygórowane.
– Przede wszystkim zdrowia, bo ono jest najważniejsze, i jakiegoś poczucia stabilizacji, żebym mógł spokojnie funkcjonować i nie martwić się o to, czy wrócę w ogóle do pracy i czy będzie np. też z czego realizować kolejne projekty, bo nie oszukujmy się, nagrywanie płyty czy produkowanie spektakli to są też ogromne nakłady finansowe i te pieniądze skądś się muszą wziąć. Życzyłbym więc sobie zdrowia i chyba tego, żeby te plany się realizowały – dodaje aktor.
Czytaj także
- 2024-12-18: Co trzeci nastolatek nie rozmawia o pieniądzach z rodzicami. To ma wpływ na jego zachowania w świecie finansów
- 2024-12-19: Luna: Pewni ludzie i sytuacje mi nie służyły. Musiałam się oddzielić od przeszłości i zacząć nowy rozdział w swoim życiu
- 2024-12-23: Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem
- 2024-12-17: Wiktor Dyduła: W sylwestra po raz pierwszy będę pracował jako muzyk, a nie kelner
- 2024-11-21: Media społecznościowe pełne treści reklamowych od influencerów. Konieczne lepsze ich dopasowanie do odbiorców
- 2024-12-11: Miuosh: Trwa wielkie odliczanie do trasy koncertowej „Pieśni Współczesne. Tom II”. Biletów praktycznie już nie ma, więc dodajemy kolejne terminy
- 2024-11-14: Artur Barciś: Wystawy sklepowe są już świąteczne – to jest biznes. Jednak kolędy słuchane od listopada zaczynają się nudzić
- 2024-12-18: Piotr Szwedes: Teraz znowu zrobił się trend na brzydotę. Pokazujemy coś brudnego, siebie bez makijażu, że jesteśmy tacy prawdziwi
- 2024-10-28: Ochrona krajobrazu mało istotna w nowych inwestycjach. Mazurskie gminy chcą to zmienić
- 2024-11-05: Katarzyna Dowbor: Telewizja ma ogromną siłę i dzięki temu mogę zrobić coś dla innych. Nieważne, pod jakimi barwami – ważne, że się pomaga
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Muzyka
Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem
Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.