Newsy

Dorota Goldpoint przygotowała stroje dla solistów opery „Don Giovanni”. „Czuję się wyróżniona i jestem podekscytowana, że mogłam być częścią tej historii”

2021-06-16  |  06:01

Projektantka podkreśla, że zawsze jej wielkim marzeniem było stworzenie kostiumów dla solistów opery. Dlatego też z ogromną satysfakcją przyjęła propozycję współpracy od Michała Znanieckiego, reżysera spektaklu „Don Giovanni” w Warszawskiej Operze Kameralnej. Dorota Goldpoint nie tylko doskonale zrealizowała jego wizję artystyczną, ale też dołożyła sporo swoich pomysłów i inspiracji. Efekt końcowy był oszałamiający. Mimo że kostiumy były obszerne i miały skomplikowaną konstrukcję, to artyści nie czuli się w nich skrępowani. Zastosowano również kilka sztuczek – na przykład, by dodać sukni objętości, ukryto w niej balony, z kolei w innym przypadku trzeba było użyć specjalnej techniki po to, by spódnica wyglądała tak, jakby była zawieszona w powietrzu.

29 maja odbyła się największa premiera 30. Festiwalu Mozartowskiego w Warszawie – „Don Giovanni” w reżyserii Michała Znanieckiego. Scenografię do spektaklu stworzyli Rafał Olbiński i Luigi Scoglio, kierownictwem muzycznym zajął się Tadeusz Kozłowski, zaś kostiumy zostały zaprojektowane przez samego reżysera, a wykonane przez pracownię Doroty Goldpoint.

– Pewien zarys i koncepcję kostiumów stworzył reżyser Michał Znaniecki. Pokazał moonboardy, które były kierunkiem do stworzenia kostiumów. Miałam tę niezwykłą przyjemność realizować tę wizję artystyczną. To, z czego się najbardziej cieszę, to że artyści bardzo dobrze się czuli w tych kostiumach i po pierwsze, one były bardzo okazałe i gabarytowo olbrzymie, a po drugie, mimo swoich dość specyficznych konstrukcji były wygodne. I dla artystów to jest bardzo istotne, że im te kostiumy też się podobały – mówi agencji Newseria Lifestyle Dorota Goldpoint, projektantka mody.

Jak wspomina, konsultacje z reżyserem były bardzo nietypowe i odbywały się głównie poprzez łącza internetowe.

– Konsultacje odbywały się na Zoomie, na WhatsAppie, mieliśmy kilka telekonferencji. Nie była to praca typowa, gdzie się spotykamy, omawiamy różne rzeczy, pokazujemy sobie pewne fragmenty tych konstrukcji. Musieliśmy sobie nawzajem zaufać i myślę sobie, że to jest z jednej strony duże wyzwanie, że Michał tak do końca zaufał mi. W pierwszej rozmowie powiedział mi, że gdy dowiedział się, że to ja będę te kostiumy szyła, to wiedział, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Był to dla mnie największy komplement od tak cudownego artysty, znanego na całym świecie, podziwianego, więc musiałam sprostać tym oczekiwaniom i myślę, że tutaj już wszyscy muszą to ocenić indywidualnie – mówi.

Projektantka zapewnia, że dała od siebie bardzo dużo, by wizja reżysera była zrealizowana w stu procentach. Zadbała o odpowiednie fasony i kolory, które dodawały szyku i podkreślały charakter spektaklu.

– Mając na uwadze to, że scenografię tworzył Rafał Olbiński, to w przypadku jednej sukni głównej bohaterki, Donny Anny, zainspirował mnie jeden z obrazów i starałam się odtworzyć taką wizję, trochę jak uwięziona kobieta w klatce, trochę uwięziona w wizjach seksualnych Don Giovanniego. Połączyłam to z żółtym kolorem, który daje nam pewne konotacje do pięknego śpiewającego ptaka w klatce, a trochę właśnie takiej kobiety uwięzionej w tych wizjach. A trochę też chciałam wprowadzić intensywne trzy kolory, szczególnie w ostatniej scenie w I akcie, gdzie jest pomarańcz, żółć, turkus i fiolet w męskiej marynarce. I wydaje mi się, że to zagrało, te kolory zagrały i wydaje mi się, że to wyszło bardzo pięknie – mówi.

Dorota Goldpoint jest niezwykle podekscytowana realizacją tego projektu, ale nie ukrywa też, że obawiała się reakcji na efekt końcowy zarówno solistów, jak i twórców spektaklu.

– Robiłam kostiumy dla solistów, dla tych głównych artystów. I dla Don Giovanniego centralny kostium, i dla Donny Anny, więc drżałam na myśl o tym, jak to zostanie ocenione. Mogę tylko powiedzieć, że jak te kostiumy po raz pierwszy zobaczył na przymiarkach Michał Znaniecki, to powiedział coś cudownego, że bardzo mu się to podoba, że właściwie nie pomylił się, mówiąc, że dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, jak choćby suknia Zerliny, która w środku ma balony. Ale to pozostawię w tajemnicy, może państwo rozpoznacie, jak te balony zostały przygotowane – mówi projektantka.

Zdradza też, że jest wyjątkowo dumna z jednej kreacji, której poświęciła najwięcej czasu i uwagi.

– Szczególnie jestem dumna z sukni Elwiry. To jest suknia szyta w bardzo specyficznej technice i ona wygląda tak, jakby miała spódnicę zawieszoną w powietrzu. Należało to osiągnąć jakąś techniką i to było duże wyzwanie i duży problem konstrukcyjny. Wiem, że artystki były zachwycone i ona jest z jednej strony bardzo zabudowana i obfita, ale z drugiej strony też wygląda bardzo seksownie na sylwetce i ona podoba mi się najbardziej – mówi Dorota Goldpoint.

Jak przyznaje, projektując stroje na premierę „Don Giovanniego” W.A. Mozarta, miała poczucie, że jest to wyjątkowa rola i wyjątkowy czas. Spektakl odbył się bowiem w ramach jubileuszowego 30. Festiwalu Mozartowskiego organizowanego przez Warszawską Operę Kameralną.

– Tutaj zbiegają się dwie bardzo ważne daty, jest to podwójny jubileusz, bo Warszawska Opera Kameralna w tym roku obchodzi swoje 60-lecie istnienia, a Festiwal Mozartowski organizowany jest przez nią już po raz 30. I oczywiście to jest najbardziej ekscytujące, że ja mogłam być też częścią tej historii i moim wielkim marzeniem było stworzyć właśnie oryginalne piękne kostiumy. Czuję się ogromnie wyróżniona tym faktem, że mogłam stworzyć te kostiumy, że mogłam pracować z tak znakomitymi artystami jak Michał Znaniecki i Rafał Olbiński i mogłam znaleźć się wśród tych wielkich nazwisk z moją artystyczną twórczością, z całym sercem, które włożyłam w te kostiumy – mówi projektantka.

Dorota Goldpoint zapewnia, że kostiumy przypadły do gustu również dyrektorce Warszawskiej Opery Kameralnej Alicji Węgorzewskiej.

– Alicja mi ufa, więc ja się bardzo z tego cieszę, ponieważ powierza mi swoje kostiumy i na scenę, i prywatnie, i do różnych ważnych projektów. Byłam więc bardzo szczęśliwa, gdy napisała mi, że kostiumy są naprawdę piękne, że jej się bardzo podobają. To jest coś, na co ja czekam, żeby usłyszeć opinię tak znakomitych osób jak Alicja, jak goście, którzy też będą to oglądali – dodaje.

Festiwal Mozartowski potrwa do 4 lipca.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Teatr

Eliza Rycembel: Sztukę „Czułe słówka” zrobiliśmy na podstawie znanego filmu. Udało się uwspółcześnić tę historię i przenieść ją na nasze realia

Już po pierwszych przedstawieniach Eliza Rycembel i Krzysztof Dracz widzą, że bardziej współczesna teatralna wersja obsypanego Oscarami kinowego hitu sprzed 40 lat również przypadła do gustu widzom. „Czułe słówka” w reżyserii Pawła Paszta to historia wzruszająca, ale nie ckliwa, z odpowiednią dozą akcentów dramatycznych i komediowych. Spektakl opowiada o trudnej relacji nadopiekuńczej matki i córki, która czując się przytłoczona jej miłością i oczekiwaniami, decyduje się na szybkie małżeństwo i opuszczenie domu.

Inwestycje

Polskie wybrzeże przyciąga coraz więcej turystów z zagranicy. Apartamenty nad morzem wracają do łask inwestorów

Polskie wybrzeże z każdym rokiem cieszy się rosnącym zainteresowaniem krajowych, ale i zagranicznych turystów – głównie z Niemiec, Czech, Szwecji i Norwegii. Tym, co przyciąga ich nad Bałtyk, są m.in. ceny, które wciąż pozostają konkurencyjne w stosunku do cen innych, popularnych destynacji wakacyjnych, jak i dobra baza noclegowa. Nadmorskie hotele i apartamenty w sezonie notują nawet ponad 90-proc. obłożenie, a zainteresowanie inwestowaniem w takie obiekty nie słabnie. Apartamenty typowo pod wynajem – wykończone pod klucz, w dobrej lokalizacji, z operatorem i gwarancją comiesięcznego zysku – są popularne wśród osób, którym zależy na zabezpieczeniu i pomnożeniu swoich oszczędności, które jednocześnie oczekują, by formalności związane obsługą lokalu były dla nich jak najmniej angażujące.

Media

Katarzyna Dowbor: Niektórym bohaterom programu „Nasz nowy dom” pomagam do dziś. A moje nazwisko otwiera drzwi, których inaczej nie można otworzyć

Prezenterka przyznaje, że historia wielu bohaterów programu „Nasz nowy dom” poruszyła ją do tego stopnia, że postanowiła im pomagać także na własną rękę, już poza kamerami. I mimo że teraz nie jest już związana z tym formatem Polsatu, to nadal ma kontakt z niektórymi uczestnikami i wspiera ich, jak tylko może. Katarzyna Dowbor podkreśla, że dużą satysfakcje daje jej to, że ktoś chętnie korzysta z jej rad i życiowego doświadczenia. Ma też żal do władz Polsatu, że nadal nie poznała powodów ich decyzji dotyczącej zmiany gospodyni programu, który tworzyła od podszewki.