Newsy

Monika Richardson: Co roku na święta organizujemy zjazd rodzinny w pięknym dworku w Wielkopolsce. Do śniadania wielkanocnego siada 40 osób

2024-03-28  |  06:19

Była prezenterka podkreśla, że spędzanie świąt z dala od domu to duży komfort. Wtedy bowiem zamiast robić wielkie zakupy i stać godzinami w kuchni, przygotowując tradycyjne menu, można naprawdę odpocząć i nacieszyć się spotkaniem z bliskimi. Monika Richardson z ekscytacją czeka więc na wyjazd do Wielkopolski, gdzie od lat celebruje Wielkanoc w dużym, rodzinnym gronie.

Właścicielka Richardson School zauważa, że święta to dla niej odpoczynek od bieganiny i codziennych obowiązków. W tym czasie stawia bowiem przede wszystkim na miłą, rodzinną atmosferę.

– Co roku z rodziną ze strony mojej mamy jeździmy na zjazd rodzinny w Wielkopolsce. Takie miejsce wybraliśmy już prawie 15 lat temu, tam są potomkowie mojej śp. babci Ziuty i jednej z jej sióstr, więc jest w kim wybierać. Moja mama ma pięćdziesięcioro dwoje kuzynów, no i co roku jest tak, że do śniadania wielkanocnego siada około 40 osób. Mam nadzieję, że w tym roku będzie tak samo. Jest w tym coś głęboko wzruszającego i ja to uwielbiam. Jest też sporo dzieci, więc jest z kim organizować śmigusa dyngusa – mówi agencji Newseria Lifestyle Monika Richardson.

Była prezenterka podkreśla, że dzięki takiemu sposobowi spędzania Wielkanocy unika przedświątecznej gorączki. Jej zmartwieniem nie są gruntowne porządki, duże zakupy i lista tradycyjnych potraw. Nie traci też czasu w kuchni.

– Specjalnie wybraliśmy takie miejsce, to jest prywatny dworek, w którym mamy pełną obsługę łącznie z posiłkami. My kobiety nie siedzimy więc w kuchni z wypiekami na twarzy, spocone i nie męczymy się, żeby przygotować kolejne danie. I to też jest część uroku tego miejsca i tego czasu, dlatego na tę Wielkanoc nie będę niczego gotować. W ogóle nie przygotowuję potraw wielkanocnych – mówi.

Zamiast krzątaniny w kuchni Monika Richardson czerpie radość ze spotkania z bliskimi. Jej zdaniem warto pielęgnować wielowiekowe wielkanocne zwyczaje, bo one scalają rodziny, często rozrzucone po całym świecie.

– Nie gotujemy, tylko skupiamy się na czasie spędzanym wspólnie. Jedziemy więc do tej Wielkopolski na obiad w Wielką Sobotę i później bardzo aktywnie spędzamy czas: chodzimy na spacery, gramy w siatkówkę, jeździmy na przejażdżki konne, kto ma psa, to bierze go ze sobą. Potem mamy śmigusa dyngusa – dodaje.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Podróże

Radosław Majdan: W ferie jedziemy z chłopcami w góry. Nie umiem jeździć na nartach i nie ciągnie mnie na stok

W przerwie między nagraniami do różnych projektów telewizyjnych i internetowych były piłkarz, a obecnie komentator sportowy wybiera się na odpoczynek. W planach są dwa kierunki: najpierw zagraniczny kurort narciarski, a później jakieś egzotyczne miejsce. Radosław Majdan zaznacza jednak, że sam nie potrafi jeździć na nartach, bo jako zawodowy sportowiec miał zapisane w kontrakcie, że nie może ryzykować na stoku. Ten wyjazd organizuje jednak z myślą o synach i ma nadzieję, że najmłodszy Heniu też szybko połknie bakcyla jak jego bracia.

Problemy społeczne

Polacy nie wiedzą zbyt dużo o chorobach mózgu. Jeszcze mniej o tym, jak o niego dbać

Choroby mózgu nie są zbyt rozpowszechnionym tematem wśród Polaków. Znacznie więcej wiedzą o zdrowiu ogólnie czy otyłości. Tym samym trudno im wskazać konkretne choroby, a tym bardziej powiedzieć coś o związanej z nimi profilaktyce. O tzw. higienie mózgu słyszał tylko co trzeci badany, a 13 proc. rozumie, czym ona jest. Dlatego też eksperci wskazują na większą potrzebę edukacji w tym zakresie.

Film

Joanna Kurowska: W tym kraju aktorzy są na końcu przewodu pokarmowego. Nikt nas nie broni, nie mamy związków zawodowych jak w USA

Aktorka nie szczędzi gorzkich słów pod adresem środowiska polskich filmowców. Jest rozgoryczona tym, że w branży nie można na nikogo liczyć nawet wtedy, kiedy dochodzi do utraty pracy, mobbingu czy nadużyć finansowych. Artyści się nie wspierają, a rywalizacja o role i obawa przed konsekwencjami wyrażania krytyki wobec reżyserów czy producentów powodują, że atmosfera jest niezwykle napięta. Joanna Kurowska zwraca też uwagę na konieczność przeprowadzenia reformy Związku Artystów Scen Polskich. Jej zdaniem to sztuczny twór, który w rzeczywistości nie dba o aktorów, nie broni ich praw i interesów.