Newsy

Mariusz Treliński: Po premierze w Nowym Jorku mieliśmy owacje na stojąco. To się nazywa American dream

2015-02-12  |  06:50

To spełniony American dream mówi Mariusz Treliński o sukcesie premiery „Jolanty/ Zamku Sinobrodego” w Metropolitan Opera. Spektakl w jego reżyserii został nagrodzony owacjami na stojąco i pochlebnymi recenzjami w prasie. Treliński już przygotowuje się do kolejnego przedstawienia na deskach nowojorskiego teatru. Przyznaje jednak, że to miasto nie jest idealnym miejscem do pracy.

Dyptyk „Jolanta/ Zamek Sinobrodego” składa się z dwóch jednoaktowych oper autorstwa Piotra Czajkowskiego („Jolanta”) i Beli Bartóka („Zamek Sinobrodego”). Spektakl powstał w koprodukcji warszawskiego Teatru Wielkiego Opery Narodowej oraz nowojorskiej Metropolitan Opera. Polska premiera miała miejsce w grudniu 2013 roku. Na deskach jednej z najbardziej prestiżowych oper świata spektakl miał zadebiutować 26 stycznia 2015 roku, przedstawienie zostało jednak przesunięte na czwartek, 29 stycznia, z powodu śnieżycy, jaka nawiedziła Nowy Jork.

Mariusz Treliński nie ukrywa, że odwołanie początkowego terminu premiery wpłynęło destrukcyjnie na całą ekipę, która od kilku tygodni była skoncentrowana wyłącznie na nowojorskim debiucie.

– Żartowaliśmy wszyscy, że dobrze, odwołamy bankiet, w końcu po to przyjechaliśmy do Nowego Jorku, żeby się napić szampana i się dobrze zabawić. Ale dwie godziny potem już było smutniej, dlatego że odwołano dwa spektakle na Broadwayu. I kolejne dwie godziny, kiedy my cały czas robimy światła, pracujemy nad spektaklem, to ma być o siódmej wieczorem tego dnia, dowiadujemy się, że burmistrz ma o czwartej ogłosić stan wyjątkowy po raz pierwszy od nie wiem ilu lat. Metro i wszystkie prywatne pojazdy mają zniknąć z terenu miasta, bo zagrożenie jest tak duże, że może sparaliżować miasto. I odwołano spektakl, a myśmy zostali tacy nadzy i bosi – mówi Mariusz Treliński w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.

Reżyser żałuje też widzów, którzy przyjechali do Nowego Jorku specjalnie po to, by wesprzeć polską ekipę. Spośród kilkudziesięciu osób – rodzin, znajomych, przyjaciół członków ekipy – blisko połowa nie mogła czekać do czwartku i musiała wrócić, nie obejrzawszy spektaklu. Treliński uważa, że to niepotrzebny stres był przyczyną tego, że jego zdaniem odbiór opery w Warszawie był znaczniejszy silniejszy niż w Nowym Jorku. Jestem jednak dumy, że spektakl zrobiony niemal w całości przez Polaków i przy wykorzystaniu polskiej technologii odniósł w Stanach Zjednoczonych sukces. Dyptyk „Jolanta/ Zamek Sinobrodego” zebrał bowiem dużo pochwał i pozytywnych recenzji ze strony nowojorskiej publiczności i krytyków.

Mieliśmy owacje na stojąco, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. To się nazywa chyba American dream, który się spełnił, z czego bardzo się cieszę, ale to również wielki sukces całej opery.To jest jakby cała wizja, która przyszła od nas, nasze warsztaty, to powstało po prostu w Polsce – mówi Mariusz Treliński.

Reżyser już przygotowuje się do pracy nad kolejnym spektaklem na deskach nowojorskiej opery. Będzie to trwająca ponad 4 godziny opera „Tristan i Izolda” Ryszarda Wagnera. We wrześniu 2016 roku spektakl ten otworzy sezon w Metropolitan Opera. Treliński przyznaje jednak, że Nowy Jork nie jest dla niego dobrym miejscem do pracy i zdecydowanie woli warszawski Teatr Wielki Operę Narodową. Nie bez powodu premiera spektaklu „Jolanta/ Zamek Sinobrodego” odbyła się najpierw w Polsce. Choć Metropolitan Opera należy do ścisłej czołówki najlepszych teatrów świata jego właściciele obawiali się, że nie podołają technologicznie. W spektaklu w ciągu godziny dwanaście razy zmieniana jest bowiem dekoracja, co dla Amerykanów było niemal niewykonalne. Treliński twierdzi też, że nie odpowiada mu także atmosfera Nowego Jorku.

– W Nowym Jorku, w mieście, które woła, huczy, nawołuje i atakuje, naprawdę niedobrze pracuje. Bo tam się fajnie jeździ na wakacje, tam się fajnie chodzi po sklepach, ogląda wystawy, ale jak mam tam pracować, to wolę już na końcu świata. Robiłem „Salome” w Pradze i tam było przepięknie, bo byliśmy tylko w operze, nawet nie wychodziliśmy na ulicę. Nadążenie za energią Nowego Jorku, tempem, w którym dzisiaj żyjemy, tempem SMS-ów, tekstów, komputera, jest bardzo trudne – mówi Mariusz Treliński.

14 lutego w cyklu „Met: Live in HD” widzowie wybranych kin i teatrów w blisko siedemdziesięciu krajach będą mogli obejrzeć transmisję opery „Jolanta/ Zamek Sinobrodego”. W Polsce pokaże ją m.in. Teatr Wielki Opera Narodowa.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Żywienie

Sylwia Bomba: Nigdy nie stosowałam ozempicu. Dla mnie zdrowie jest ważniejsze niż efekt wizualny

Celebrytka uważa, że leków typu Ozempic nie powinno się stosować jako złotych środków na odchudzanie. Bo choć pozwalają one w dość krótkim czasie pozbyć się zbędnych kilogramów, to odbywa się to kosztem zdrowia. Aby więc bezpiecznie i trwale zredukować masę ciała, trzeba przede wszystkim zmodyfikować dietę i prowadzić aktywny styl życia. To długi, ale wart starania proces. Ze swojego doświadczenia Sylwia Bomba wie, że nie ma jednej cudownej tabletki, dzięki której bez żadnego wysiłku uzyskamy wymarzony rozmiar S.

Handel

Dzięki sztucznej inteligencji przesyłki mogą trafiać do klientów tego samego dnia. Liczba takich dostaw w Amazon znacząco rośnie

Prognozy rynkowe wskazują, że wart ok. 10 mld dol. globalny rynek dostaw realizowanych jednego dnia będzie w kolejnych latach dynamicznie rosnąć. Wpływają na to przede wszystkim oczekiwania konsumentów co do szybkich i terminowych doręczeń. Zarówno firmy kurierskie, jak i sklepy internetowe coraz mocniej inwestują w ten trend. W Amazon opcja Same-Day Delivery jest już możliwa w 135 lokalizacjach w Europie, a w tym roku przybędzie 20 kolejnych. W I kwartale br. Amazon dostarczył w tym trybie o 80 proc. paczek więcej niż przed rokiem. Głównie były to produkty z kategorii niezbędnych przedmiotów codziennego użytku.

Moda

Klaudia Zioberczyk: Doszłam już do takiego momentu, że jak wchodzę do sklepu, to mówię: wcale tego nie potrzebuję. Teraz stawiam na jakość, a nie na ilość

Modelka zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba być bardzo ostrożnym, by nie dać się nabrać na różne sztuczki marketingowe, nie ulegać czarowi wyprzedaży i promocji, a zamiast tego kompletować swoją garderobę z ponadczasowych zestawów, które będzie można wykorzystać na różne okazje. Klaudia Zioberczyk uważa, że greenwashing, czyli wywoływanie u konsumentów poszukujących towarów eko mylnego wrażenia, że oferowany produkt taki właśnie jest, to nieuczciwa praktyka. Temu zjawisku postanowiła więc dokładnie się przyjrzeć w swojej pracy magisterskiej.