Newsy

Polkom brakuje samoakceptacji. Najbardziej nie mogą się pogodzić z kształtem swojego brzucha, nóg i nosa

2018-10-15  |  06:00

Badania przeprowadzone na zlecenie WHO pokazują, że co najmniej 90 proc. młodych Polek narzeka na swój wygląd, a jedynie 5 proc. ankietowanych w pełni akceptuje swoje ciało i dobrze czuje się nago. Najczęstszym powodem kompleksów jest kształt brzucha i dodatkowe kilogramy. Zdaniem dr Katarzyny Jasiewicz w większości przypadków taka postawa wynika z niskiego poczucia własnej wartości pielęgnowanego od pokoleń. 

Choć obcokrajowcy zgodnie twierdzą, że Polki są piękne, to dla pań ten głos niespecjalnie się liczy. Wolą więc postrzegać się jako niedoskonałe i obsesją wręcz stają się dla nich kolejne fałdki na brzuchu, cellulit na udach czy zmarszczki.

– Badania wykazują, że prawie 90 proc. Polek znalazło w swoim ciele coś, czego nie jest w stanie zaakceptować. Brzuch wiedzie prym, od niego często zaczyna się w ogóle problem z akceptacją ciała. Następnie mamy pretensje do naszych nóg, stóp, dłoni, twarzy, nosa, ust, do biustu, oczywiście nie omijamy uszu i koloru oczu. Po prostu jeżeli bardzo chcemy siebie skrzywdzić, to zawsze znajdziemy coś, do czego możemy się w samych sobie przyczepić – mówi agencji Newseria dr Katarzyna Jasiewicz, autorka książki „Ciałoterapia”.

Nie mogąc pogodzić się z niedoskonałościami lub upływem czasu, kobiety starają się ze wszystkich sił upiększyć i zatrzymać czas bądź zamykają się w sobie, czując się gorszymi. Niezadowolenie z wyglądu negatywnie odbije się na ich życiu, a nawet może je popchnąć w stronę poważnej choroby, np. anoreksji czy bulimii.

– Z upływem lat albo uczymy się życia z tym defektem, bo on bardzo często jest zauważany tylko przez nas, albo wpływa on na jakość naszego życia i powoduje, że np. nie wychodzimy na plażę w dwuczęściowym kostiumie, bo za wszelką cenę musimy ukryć brzuch, choć inne koleżanki po prostu go nam zazdroszczą – mówi dr Katarzyna Jasiewicz.

Zdaniem dr Katarzyny Jasiewicz brak samoakceptacji i krytyczne podejście do swojego wyglądu może być wynikiem sposobu myślenia wpojonego przez rodziców. Jeśli na przykład matka nie lubi swojej sylwetki, to istnieje duże ryzyko, że i jej córka będzie miała taki sam problem.

– Jeżeli dziecko wychowuje się w rodzinie, gdzie matka często mówi, że mogłaby być ładniejsza albo że właśnie ma defekty, to wyszukuje również te defekty u siebie. Często jest tak, że małe naczynko na twarzy w okresie wzrostu dziecka pęknie i mamy przybiegają do gabinetów medycyny estetycznej, chcąc natychmiast je zamknąć, zwracając dziecku uwagę na to, że właśnie ma coś, co jest złe i należy to usunąć – mówi dr Katarzyna Jasiewicz.

Rodzice więc od najmłodszych lat powinni uczyć swoje dzieci akceptacji swojego ciała i troski o nie. Muszą też wpajać swoim pociechom, że niedoskonałości w wyglądzie nie są czymś złym i trzeba je traktować je jako atut, a nie wadę.

Do pobrania

Czytaj także

Transmisje online

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

roche_banner

Jedynka Newserii

Gwiazdy

Farmacja

Chorzy na stwardnienie rozsiane zyskują coraz lepszy dostęp do terapii. Udostępnienie podskórnych form podania leków może zrewolucjonizować ich leczenie i jakość życia

Lekarze wskazują, że zmiany w leczeniu stwardnienia rozsianego (SM) są jednym z największych osiągnięć medycyny w ostatnich latach. Wraz z pojawianiem się kolejnych leków i włączaniem ich do refundacji neurolodzy mają możliwość coraz lepszej personalizacji leczenia uwzględniającej styl i plany życiowe pacjenta. To o tyle istotne, że SM jest chorobą młodych ludzi, aktywnych zawodowo i społecznie, często kobiet, które mają plany macierzyńskie. W tym kontekście istotne jest nie tylko szybkie włączenie leczenia, w tym dobór odpowiedniej terapii w zależności od przebiegu choroby i jej intensywności, ale też zwiększanie dostępności nowych, wygodniejszych form podawania leków.

Edukacja

Czytanie książek już niemowlakom ułatwia im opanowanie języka. Efekty są jeszcze lepsze, jeśli rodzice czytają regularnie

Regularne czytanie książek nawet niemowlętom w wieku poniżej 12 miesięcy ułatwia im opanowanie umiejętności językowych – dowiedli naukowcy z Marshall University School of Medicine. Dotychczas było to potwierdzone u starszych dzieci. Ważna jest jednak systematyczność – rodzice, którzy zobowiązali się czytać jedną książkę dziennie, notowali lepsze postępy językowe swoich pociech. Tymczasem problem opóźnionego rozwoju mowy może dotyczyć nawet 15 proc. polskich dzieci i nie wszystkim udaje się szybko dogonić rówieśników.