Newsy

Makijaż paryski – klasyczna kreska i czerwone usta w nowej odsłonie

2014-06-02  |  07:00

Francuzki uwielbiają szykowny minimalizm w modzie i urodzie. Perfekcyjna czarna kreska na powiece i intensywnie czerwone lub różowe usta to efektowna podstawa ich świetnego wyglądu. W tym sezonie wizażyści proponują jednak odejście od klasycznej wersji paryskiego makijażu. Kreska nadal powinna być idealnie narysowana, jednak nie musi już być czarna. Z kolei szminkę można nakładać opuszkami palców, aby uzyskać efekt naturalnego rozmycia, które przypomina ślady po winie lub owocach leśnych.

Makijaż paryski charakteryzuje się dwoma istotnymi elementami. Po pierwsze jest to graficzna kreska, a po drugie są to mocne usta. Dzisiaj ta zasada trochę się zmienia, jeżeli chodzi o kolorystykę. Kreska nie musi być już wykonana wyłącznie za pomocą czarnego, graficznego eyelinera. W tej chwili na topie jest kolor kobaltowy, purpurowy. Natomiast ważne jest, żeby zachować odpowiedni, ostry kształt kreski – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Małgorzata Smelcerz, makijażystka firmy Sephora.

Ostra, graficzna kreska powinna być dość długa. Jej zadaniem jest podkreślenie linii rzęs, ich optyczne zagęszczenie. Perfekcyjnej kresce na powiece towarzyszą intensywne usta, które mogą być w kolorze czerwieni, maliny, purpury. Można malować je na dwa sposoby. W klasycznej wersji powinny najpierw zostać obrysowane konturówką w odcieniu szminki, a następnie dokładnie wypełnione kolorem. Ciekawą odmianą tego makijażu jest uzyskanie efektu zaróżowionych warg.

– Inna wersja zakłada, że usta wyglądają na lekko rozmyte. Jak ten efekt osiągnąć? Wystarczy wziąć jakąś ciemną i intensywną pomadkę i nałożyć ją za pomocą palca. Można nawet delikatnie wacikiem kosmetycznym przetrzeć sobie kontur ust, żeby ten makijaż był jeszcze bardziej niewyraźny, rozmyty. Rzecz polega na tym, aby uzyskać jakby delikatnie różany efekt, jak po wypiciu lampki wina – tłumaczy makijażystka.

Technika rozmycia jest dobrym rozwiązaniem dla kobiet, które mają niewielkie ust, a nie chcą rezygnować z ciemnych kolorów, gdyż nie pomniejsza optycznie tak jak w przypadku precyzyjnego pokrycia szminką. Dodatkowo można też rozświetlić łuk Kupidyna nad górną wargą za pomocą jasnego cienia albo jasnego korektora, aby usta wydawały się pełniejsze. Dobranie odpowiedniej techniki oraz wygodnego w użyciu eyelinera jest też kluczem do sukcesu w rysowaniu kresek.

 – W mojej kilkuletniej praktyce wypracowałam metodę, która zawsze mi wychodzi i którą polecam. Mianowicie jest mi potrzebny ścięty pędzelek i kremowy eyeliner. Pędzelka używam, aby najpierw wyprofilować odpowiedni kształt kreski. Wystarczy spojrzeć przed siebie w lustro, zastanowić się, w którym miejscu kończy nam się dolna powieka i postarać się wydłużyć ją w kierunku końca brwi. To idealny moment, żeby zakończyć naszą kreskę – mówi Małgorzata Smelcerz.

Kremowe eyelinery są nie tylko łatwe w aplikacji, lecz także charakteryzują się dużą trwałością, nie rozmazują się na powiece. Dostępne są też płynne tusze do kresek, jednak ich nakładanie wymaga wprawnej ręki, gdyż każde drgnięcie zostawia po sobie ślad w postaci nierówności. Wygodnym rozwiązaniem są eyelinery w pisaku, które jednak zazwyczaj szybko wysychają. Niezależnie od typu eyeliner zawsze powinien być nakładany jak najbliżej linii rzęs, aby nie zostawić żadnych prześwitów, ponieważ każde takie niedopracowanie jest później widoczne.

Paryski makijaż ust i dobrze wyprofilowana kreska pasują absolutnie każdemu. Oczywiście można by pomyśleć, że są takie typy oka jak na przykład opadająca powieka, które nie powinny być podkreślane za pomocą kreski. Natomiast według mnie, jeżeli jest ona odpowiednio wyprofilowana, to naprawdę potrafi unieść opadający kącik i sprawić, że spojrzenie nie będzie smutne, tylko będzie wyglądało bardzo promiennie – zapewnia Małgorzata Smelcarz, makijażystka firmy Sephora.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Farmacja

Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi

Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.