Newsy

Katarzyna Bosacka: Paragonów grozy można uniknąć. Trzeba tylko z głową wybierać restauracje i dokładnie czytać menu

2022-10-06  |  06:21

– ​Paragony grozy są wynikiem naszych złych wyborów, pośpiechu, niedokładnego zapoznawania się z menu i braku precyzji – uważa Katarzyna Bosacka. Dziennikarka nie rozumie oburzenia tych, którzy się skarżą, że zbyt dużo zapłacili w jakimś lokalu gastronomicznym. Składając zamówienie, mieli przecież przed oczami jadłospis, gramaturę i ceny posiłków. Te wszystkie aspekty trzeba wziąć pod uwagę i w przypadku wątpliwości trzeba je jak najszybciej rozwiać albo po prostu poszukać tańszej restauracji. Jej zdaniem, by uniknąć przykrych niespodzianek, trzeba unikać lokali w centralnych miejscach popularnych kurortów, zapoznać się z opiniami internautów na temat danego miejsca lub – jeśli to możliwe – samemu przygotowywać posiłki.

Ze względu na rosnące z dnia na dzień ceny żywności, prądu, gazu czy benzyny nieuniknione są również podwyżki w lokalach gastronomicznych. Niektórzy ich właściciele jednak zbyt mocno windują stawki, zwłaszcza w sezonie wakacyjnym, i stosują różne sztuczki, dzięki którym finalnie wydajemy więcej, niż zakładaliśmy. Katarzyna Bosacka zauważa, że to klient powinien realnie oceniać poziom podwyżek i decydować o tym, gdzie chce zjeść i za jaką cenę. Niewiedza natomiast może słono kosztować.

– Najgorsze jest to, kiedy idziemy, nie wiemy, jakie to miejsce, nie wiemy, co jemy, dostajemy coś, co jest słabe, i jeszcze płacimy za to krocie. Wtedy rzeczywiście jest duży problem – mówi agencji Newseria Lifestyle Katarzyna Bosacka.

Aby nie płacić horrendalnie wysokich rachunków, wcale nie trzeba zamawiać z kalkulatorem w ręku, wystarczy świadomie wybrać lokal gastronomiczny, zapoznać się z dostępnym menu i cennikiem, tak by już na początku rozwiać wszystkie wątpliwości.

– Jeśli jedziemy do jakiegoś popularnego ośrodka turystycznego, to wiadomo, że najwyższe ceny są zawsze w samym centrum, czy to nad morzem, czy na głównym deptaku. A jeśli wybierzemy te miejsca, które są gdzieś na obrzeżach i troszkę trzeba będzie do nich dojść, ale za to spalimy więcej kalorii i nabędziemy troszkę zdrowia, to tam rzeczywiście będziemy mogli zjeść dużo taniej – mówi.

Katarzyna Bosacka radzi też, by wybierać lokale gastronomiczne nie pierwsze z brzegu czy też dobrze reklamowane, ale sprawdzone i polecane przez innych klientów.

– Sprawdzajmy opinie w internecie. Są różne blogi, są różne strony, nawet lokalne, które oceniają restauracje, jadłodajnie, wtedy też możemy czerpać z tego godne polecenia miejsca – mówi dziennikarka.

Jej zdaniem dobrym sposobem na zaoszczędzenie sporej sumy jest również samodzielne przygotowywanie posiłków, zwłaszcza jeśli wakacje spędzamy w większym gronie.

– Weźmy ze sobą jakiś sprzęt, jakąś minikuchenkę, czajnik, a może w ogóle w miejscu zakwaterowania jest kuchenka i możemy sobie zrobić fajne śniadanie. Szukajmy też odpowiednich przepisów w internecie, nauczmy się gotować, wróćmy do tej kuchni, dlatego że nie dość, że będzie taniej, to też będzie smacznie i zdrowo, bo wiadomo, że do swojej własnej jajecznicy nie wrzucimy przeterminowanego boczku, który jest lekko śmierdzący, tylko wybierzemy dla siebie najświeższe i najlepsze składniki – mówi Katarzyna Bosacka.

Taki właśnie sposób dziennikarka testowała w ostatnie wakacje. Razem z synem eksperymentowali w niewielkiej kuchni i połączyli przyjemne z pożytecznym.

– Miałam taką umowę z naszym dziewięcioletnim synem, że będziemy ćwiczyć kuchnię azjatycką, bo on jest wielkim fanem, więc przywiozłam ze sobą do domku kempingowego, w którym była maleńka kuchenka, mnóstwo najróżniejszych przypraw i sosów azjatyckich. I w zasadzie powstało tam wiele potraw – mówi.

Katarzyna Bosacka podkreśla, że wysokie rachunki również się pojawiły, ale nie były one zaskoczeniem, bo menu wybierane było z pełną świadomością i znajomością cen. W pewnych miejscach po prostu zawsze jest drogo, przez co prawdopodobieństwo „paragonu grozy” jest w nich bardzo duże.

– Były paragony grozy, bo jeśli chce się iść na dobrą rybę – a ja mam takie miejsce np. w miejscowości Stilo, gdzie moim zdaniem są najlepsze ryby na Wybrzeżu – to ja wiem, że jeśli pójdę tam i wezmę tatara, który kosztuje, i wezmę miętusa, łososia czy flądrę, to wiem, że one będą duże, świeżutkie i to nie będzie tanie, ale to jest mój wybór. Więc czy zapłaciłam paragon grozy? Chyba nie, bo spodziewałam się, że tak będzie – tłumaczy dziennikarka.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Uroda

Konsument

Sztuczna inteligencja wzbudza w Polakach głównie ciekawość i obawy. Ponad połowa widzi w niej zagrożenie

Prawie połowa Polaków twierdzi, że myśląc o sztucznej inteligencji, odczuwa zaciekawienie, ale aż 39 proc. przyznaje, że są to głównie obawy. Dotyczą one niewłaściwego wykorzystania SI, utraty kontroli nad nią i marginalizacji roli człowieka na rynku pracy. Na razie jednak tylko 11 proc. badanych używa narzędzi opartych na sztucznej inteligencji w swojej pracy. Chociaż rozwiązania te zyskują zwolenników, to wciąż duża grupa pracowników nie wie, w jaki sposób mogłyby one wspomóc ich w obowiązkach zawodowych – wskazuje badanie „Polacy o AI. Codzienność, nadzieje, obawy”.

Ochrona środowiska

Polski rynek roślinny rozwija się wolniej niż na Zachodzie. Kraje z największą konsumpcją mamy szansę dogonić za kilkanaście lat

Wartość rynku roślinnego w Polsce przekroczyła już wartość 1 mld zł. Roślinne zamienniki nabiału stanowią ponad połowę tej kategorii, a silną pozycję w sprzedaży mają alternatywy dla mleka – wynika z raportu Polskiego Związku Producentów Żywności Roślinnej. Polski rynek z rocznymi wydatkami rzędu 4,23 euro na osobę wciąż jednak odbiega od kwot wydawanych na żywność roślinną na Zachodzie. Branża liczy na wsparcie państwa w wykorzystaniu potencjału konsumentów.