Mówi: | Lidia Trawińska |
Funkcja: | współwłaścicielka Centrum Medycznego VIMED |
Dzięki terapii ketogenicznej można stracić 10 proc. masy ciała w dziesięć dni
– Terapia ketogeniczna to żywienie dożołądkowe. Przez nos wprowadzamy sondę do żołądka i karmimy pacjenta mieszanką aminokwasów. Już po pierwszym podaniu mieszanki nie jesteśmy głodni. W czasie terapii ketogenicznej nie wolno spożywać innych pokarmów, ponieważ przy spożyciu jakichkolwiek węglowodanów natychmiast pojawia się bardzo silne uczucie głodu i trzeba przerwać terapię – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Lidia Trawińska, współwłaścicielka Centrum Medycznego VIMED.
Dieta ketogeniczna polega na wyeliminowaniu z diety wszystkich węglowodanów. Posiłki muszą się składać tylko z białek i tłuszczów. Taki sposób żywienia prowadzi do ketozy – stanu, w którym organizm jako źródła energii używa wyłącznie własnych zapasów. Dietetycy podkreślają, że podczas tej terapii następuje intensywne spalanie tkanki tłuszczowej bez redukcji tkanki mięśniowej. Największą zmianę widać w okolicy brzucha, bioder i ud.
– W ciągu 10 dni można stracić około od 6 do nawet 10 kg, oczywiście zależy to od masy ciała. Średnio od 0,6 do 0,8 proc. dziennie, więc jest to szybka utrata. Ale przede wszystkim pacjent w trakcie terapii bardzo dobrze się czuje, spalanie tłuszczu wywołuje reakcję ketogenezy, która sprawia, że pacjenci nie czują głodu i mają bardzo dobry nastrój – tłumaczy Lidia Trawińska.
Terapia ketogeniczna pozwala na zmniejszenie masy ciała u każdego pacjenta. To czasem ostatnia deska ratunku dla osób bardzo otyłych i takich, które nie kwalifikują się do zabiegów bariatrycznych.
– Bywa tak, że u niektórych osób nie można zmniejszyć masy ciała, stosując nawet diety bardzo mocno ograniczające. Metabolizm się spowolnił i pacjenci nie reagują. Są miejsca na naszym ciele, z których bardzo trudno pozbyć się tkanki tłuszczowej, a w tej terapii możemy ją w bardzo szybki sposób zredukować – dodaje Lidia Trawińska.
Terapia ketogeniczna nie wymaga hospitalizacji i nie ogranicza normalnego funkcjonowania. Jej koszt to ok. 1800 zł.
Czytaj także
- 2024-06-06: Produkcja prądu z odnawialnych źródeł coraz częściej ograniczana. W ten sposób marnujemy rekordowe ilości taniej zielonej energii
- 2024-07-01: Nawyki żywieniowe z dzieciństwa przekładają się na ryzyko otyłości w dorosłym życiu. Naukowcy zbadali wpływ podawanych dzieciom napojów
- 2024-05-22: Tylko 20 proc. oświetlenia w gminach jest po modernizacji. Motywacją do inwestycji są znaczące oszczędności energii
- 2024-05-28: Ograniczenie importu surowców z Rosji przyspiesza transformację energetyczną Europy. Dekarbonizacja może się jednak wiązać z protestami części grup społecznych
- 2024-05-31: Tylko co 20. palacz jest w stanie samodzielnie rzucić papierosy. Dziś Światowy Dzień Bez Papierosa
- 2024-04-05: Dostęp do badań profilaktycznych i skutecznych terapii największymi wyzwaniami systemu ochrony zdrowia. Polska prezydencja w UE może być okazją do zmian w tym zakresie
- 2024-04-04: Już nawet częściowa rezygnacja z mięsa i nabiału przynosi efekty zdrowotne. Znacząco redukuje też ślad węglowy
- 2024-03-18: Dorota Szelągowska: Dwadzieścia lat temu sięgnęłam swojego dna. Miałam ataki paniki i przez kilka miesięcy nie wychodziłam z domu
- 2024-03-04: Naukowcy zbadali korzyści dla organizmu z postu przerywanego. Wyniki mogą posłużyć stworzeniu nowych strategii walki z otyłością
- 2024-02-22: Światowe tempo redukcji emisji CO2 dalekie od deklaracji poszczególnych państw. UE z najbardziej ambitnym podejściem
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
![](/files/1922771799/n-innowacje_1.png)
Jedynka Newserii
![](/files/1922771799/n-biznes_1.png)
Konsument
![](/files/1922771799/murawski-gniazdownicy-foto-1,w_274,_small.jpg)
Co trzecia osoba w wieku 25–34 lata nadal mieszka z rodzicami. Większość gniazdowników pracuje
1,7 mln, czyli 33 proc., młodych Polaków to tzw. gniazdownicy. – To osoby w wieku od 25 do 34 lat, które nadal mieszkają z rodzicami, nie posiadają własnych dzieci, współmałżonka, nie są również po rozwodzie lub nie są wdowcami – tłumaczy Paweł Murawski, konsultant z Głównego Urzędu Statystycznego. Zjawisko to jest silniejsze wśród mężczyzn i na obszarach mniej zaludnionych. W dużych miastach i aglomeracjach odsetek gniazdowników jest znacznie niższy.
Media
Robert El Gendy: Jestem śpiochem i przychodzę do studia w ostatniej chwili. Raz nie obudziłem się na czas i dopiero telefon z redakcji postawił mnie na nogi
![](/files/1922771799/el-gendy-wstawanie-foto,w_133,_small.jpg)
Prezenter „Pytania na śniadanie” zaznacza, że lubi sobie pospać, dlatego prowadzenie porannego programu to dla niego prawdziwe wyzwanie. Musi się bowiem sporo natrudzić, by być w studiu telewizyjnym na czas. Zazwyczaj nie udaje mu się jednak obudzić wraz z dźwiękiem pierwszego budzika i zdarzyło się, że z głębokiego snu wyrwał go dopiero telefon od produkcji „Pytania na śniadanie”.
Problemy społeczne
Ukraińcy mają podobne problemy związane z ochroną zdrowia, co Polacy. Problemem jest długi czas oczekiwania na wizytę i wysokie koszty leków
![](/files/1922771799/zdrowie-ukraincy-foto_1,w_133,r_png,_small.png)
Długi czas oczekiwania, wysokie koszty leczenia i zakupu leków – to największe bariery w dostępie do opieki zdrowotnej, z jakimi mierzą się uchodźcy z Ukrainy w Polsce – wynika z raportu GUS i WHO. – Problemy stają się coraz bardziej podobne do tych charakterystycznych dla całego systemu ochrony zdrowia. Mniej mają charakter nagły, który był charakterystyczny dla okresu tuż po wybuchu wojny – wskazuje dr Dominik Rozkrut, prezes Głównego Urzędu Statystycznego. Większość przypadków, z powodu których Ukraińcy potrzebują pomocy lekarza, to ostre schorzenia. Co czwarty leczy się z powodu choroby przewlekłej. Wyzwaniem pozostają szczepienia ukraińskich dzieci: wskaźnik wyszczepienia rośnie, ale jest poniżej poziomu wśród polskich dzieci.