Mówi: | Maciek Żakowski |
Funkcja: | współwłaściciel restauracji MOMU.gastrobar, Aioli, Banjaluka |
Maciej Żakowski odnosi sukcesy w gastronomii. Wraz ze wspólnikami w listopadzie otwiera czwartą restaurację
Lokale, których współtwórcą jest Maciej Żakowski, codziennie pękają w szwach. Syn znanego dziennikarza podkreśla, że dobra restauracja to nie tylko odpowiednio dobrane menu, lecz także niepowtarzalny klimat i zaangażowanie wielu osób. Restaurator przyznaje, że obejrzał wszystkie odcinki „Kuchennych rewolucji”.
– Tajemnicą sukcesu restauracji są dwie rzeczy: po pierwsze to, w jaki sposób jedzenie wkomponowane jest w koncept i atmosferę. I ten klimat objawia się we wszystkich szczegółach: od języka, jakim napisana jest karta, po muzykę w danym lokalu. A druga rzecz, to jest ciężka praca i ona tylko wtedy przynosi efekty, kiedy jest pełna pasji, nieprzypadkowa – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Maciej Żakowski, współwłaściciel restauracji MOMU.gastrobar, Aioli i Banjaluka.
Maciej Żakowski jest współwłaścicielem trzech bardzo popularnych warszawskich lokali: Aioli, MOMU i Banjaluki. W pierwszej połowie listopada planowane jest otwarcie kolejnej restauracji pod szyldem Aioli, tym razem przy pl. Konstytucji w Warszawie.
– Wiąże się to z wielkim wyzwaniem. To jest plac, który przysnął. Jest placem przejezdnym, zaniedbanym, parkingowym, tymczasem zasługuje na to, żeby być pełnym życia, naprawdę gastronomicznym i kulturalnym sercem Warszawy. Myślę, że nasz lokal może być początkiem zmian w tej okolicy – uważa Maciej Żakowski.
Restaurator zdradza, że jest wielkim fanem Gordona Ramsay’a i Magdy Gessler. Przyznaje, że obejrzał wszystkie odcinki „Kuchennych rewolucji”.
– Przyjaźnię się z Magdą Gessler chyba już 15 lat i dużo do mojego życia wniosła. Mówię tu o sposobie myślenia, konstrukcji konceptu restauracyjnego, atmosfery. Uczyłem się też z „Kuchennych Rewolucji”. One pokazują, że gastronomia to zespół, emocje i relacje między ludźmi – mówi Maciej Żakowski.
Żakowski jest również współorganizatorem pierwszej edycji Warsaw Restaurant Weekend – święta gastronomii, festiwalu dla miłośników jedzenia i ciekawych restauracyjnych smaków. Od 7 do 9 listopada ponad trzydzieści restauracji zaprezentuje gościom to, co mają w swojej kuchni najlepsze.
– Po to właśnie jest Warsaw Restaurant Week, żeby pokazać, że konkurencja właściwie nie jest pomiędzy tymi autorskimi lokalnymi konceptami prowadzonymi przez rodzinne firmy, ale pomiędzy nami wszystkimi i negatywnymi trendami w kulturze gastronomicznej jedzenia, czyli junk foodem, niską jakością, komercjalizacją, niewłaściwą piramidą żywieniową – tłumaczy Maciej Żakowski.
Czytaj także
- 2024-11-18: Maciej Rock: „Must Be the Music” to jeden z moich ulubionych programów. Szczególnie wspominam Korę
- 2024-11-26: Maciej Rock: „Halo tu Polsat” to bardzo trudny program. Jesteśmy przed kamerami przez trzy godziny i cały czas musimy zachować energię
- 2025-01-03: Maciej Rock: Nie mam ulubionego gatunku muzyki ani wykonawcy. Zetknięcie się z artystami wykonującymi muzykę rockową, mroczną czy disco polo jest niezwykle fascynujące
- 2024-11-13: Katarzyna Dowbor: Mamy z synem umowę, że nie rozmawiamy o pracy. Cieszę się, że został ciepło przyjęty przez widzów TVN i ma dobre wyniki oglądalności
- 2024-10-08: Magda Bereda: Chcę się totalnie poświęcić muzyce. Właśnie Piotr Rubik w Miami, a ja w Warszawie tworzymy wspólną płytę
- 2024-09-26: Magda Bereda: Udział w „Tańcu z gwiazdami” to był ciężki czas. Nie mam do nikogo żadnego żalu za oceny, choć czasami były za bardzo krytyczne
- 2024-09-18: Magda Bereda: Boję się o moich znajomych z Wrocławia. Dostali ostrzeżenie, że może ich zalać
- 2024-08-30: Katarzyna Cichopek: Mamy z Maciejem tyle zajętości związanych z produkcjami Polsatu, że musieliśmy zrobić sobie przerwę od naszego podcastu
- 2024-09-20: Mateusz Gessler: Gastronomia mocno się zmienia, bo i portfele naszych klientów się zmieniają. Widać, że zamawiają mniej
- 2024-10-22: Cezary Pazura: Jako reżyser filmu „Weekend” dostałem manto od branży i spokorniałem. Ale chętnie bym jeszcze raz stanął za kamerą
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Uroda
Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem
W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.
Gwiazdy
Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu
Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.
Media
Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu
Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.