Komunikaty PR

Myślę w czerni i bieli. Rozmowa z Szymonem Brodziakiem

2023-06-15  |  22:10
Biuro prasowe
Kontakt
Olga Kisiel-Konopka
OKK! PR

ul. Świętojesrska5/7
00-236 Warszawa
biuro|okkpr.pl| |biuro|okkpr.pl
882444811
www.okkpr.pl

Jeden z najbardziej znanych i cenionych polskich fotografów, który słynie z wyrazistych, przepełnionych emocjami i swoistą magią, czarno-białych zdjęć kreacyjnych i portretów – Szymon Brodziak, opowiada o budowaniu swojej marki osobistej, procesie twórczym oraz konotacjach z architekturą. Rozmawiamy z okazji jubileuszu jego autorskiej galerii, startu Brodziak Academy oraz konkursu, w którym nagrodą jest sesja portretowa autorstwa „mistrza monochromu”.

Powiedział pan kiedyś, że jednym z pana celów podczas pracy jest zrobienie takiego zdjęcia, którym ktoś będzie chciał ozdobić swoje mieszkanie czy dom. Poza fotografiami artystycznymi, ma pan w dorobku sesje komercyjne dla producentów wyposażenia wnętrz. Odnoszę wrażenie, że temat aranżacji i architektury wnętrz to nieodłączny element pana życia zawodowego – czy jest równie ważny w życiu prywatnym?

Szymon Brodziak: Faktycznie, moja twórczość na wielu płaszczyznach łączy się z wystrojem wnętrz, architekturą i designem – w dużej mierze wynika to z zamiłowania do piękna. Uwielbiam otaczać się obiektami i sztuką, które mnie inspirują i sprawiają, że moja codzienność jest bogatsza i ciekawsza. Z taką też myślą stworzyłem moją autorską galerię Brodziak Gallery, gdzie dzielę się swoją twórczości. Moją misją jest wzbogacanie wnętrz, w których mieszkamy i nas samych. Upiększam konkretne projekty, konkretne wnętrza, ale przede wszystkim chodzi o to, żeby fotografią poruszać wyobraźnię i wzbogacać doznania estetyczne, aby odbiorca mógł budować własną historię na temat tego, co tworzę. Kwintesencją jest moje motto „jesteś tym, co widzisz” – to zaproszenie do mojego świata, któremu daję upust poprzez tworzenie czarno-białych fotografii.

Zamiłowanie do prezentowania fotografii we wnętrzach wynika również z mojej osobistej definicji dobrego zdjęcia, czyli takiego, które sam chciałbym powiesić na ścianie i na co dzień wchodzić z nim w interakcję. Chciałbym żeby mnie inspirowało, pobudzało moje wewnętrzne ja i wyobraźnię, żeby pełniło szerszą funkcję, niż tylko dekoracyjna, by zbudować z nim osobistą relację. Za każdym razem, kiedy biorę do ręki aparat, staram się, aby efektem sesji zdjęciowej w danym dniu było choć jedno zdjęcie, które rzeczywiście będzie się kwalifikować do tego, żeby podzielić się nim ze światem.

Kolejny aspekt związany z wnętrzami wynika z tego, że moja największa muza, Ania – moja żona i przyjaciółka – jest architektem wnętrz. Mówię o niej „muza” z ogromnym osobistym zaangażowaniem, ponieważ jest nią w pełnym tego słowa znaczeniu. Zawsze mnie wspierała w trudnych momentach, dzięki niej jestem tym, kim jestem i stworzyłem to, co udało mi się stworzyć. Właśnie dzięki Ani zrodziła się we mnie miłość do wspomnianej wcześniej architektury wnętrz, do otaczania się pięknem i tworzenia go. Od czasu do czasu Ania staje też przed moim obiektywem – jej postać widnieje na niektórych ujęciach dostępnych do wykorzystania w projektach na konkurs „Zrób to po swojemu”,  organizowany przez markę Samsung.

The Frame to telewizor, który umożliwia pobranie z biblioteki wybranych dzieł sztuki oraz wyświetlenie ich z realistycznym oddaniem detali. Zdjęcia na ekranie The Frame wyglądają jak wydrukowane na matowym papierze fotograficznym. To sprawia, że kiedy z telewizora nie korzystamy, zamienia się w obraz ozdabiający wnętrze. Dzieła sztuki można zmieniać, dopasowywać do nastroju czy aranżacji mieszkania. Czy często zmienia pan sztukę wokół siebie?

S.B.: Lubię wprowadzać drobne zmiany – trochę przearanżować jadalnię albo zamienić aranżację obrazów czy fotografii na ścianach, chociaż muszę przyznać, że w domu robię to znacznie rzadziej niż w galerii. Galeria ma taką specyfikę, że jest obiektem publicznym, wielu gości do nas wraca, w związku z tym wraz z zespołem dbamy o to, żeby każda wizyta była nowym doznaniem, pewnym rodzajem niespodzianki. Zmieniamy ekspozycję analogową, czyli klasyczne, oprawione fotografie na archiwalnym papierze. W utrzymaniu efektu nowości i atrakcyjności wnętrza pomagają nam również telewizory Samsung The Frame, dzięki którym o wiele łatwiej jest mi przedstawić swoją twórczość i jej wszechstronność. Podczas jednej wizyty w galerii, przy kawie, mogę na telewizorze The Frame zaprezentować kilkadziesiąt fotografii w przepięknej rozdzielczości, niesamowitej jakości, która nie odbiega od zawieszonych obok fotografii analogowych. Pokazywanie takiej liczby oprawionych prac byłoby szalenie kłopotliwe – zajmowałoby miejsce i czas, wymagało mnóstwo wysiłku i nakładów finansowych. To ogromna przewaga i benefit posiadania takiego telewizora we wnętrzu, tym bardziej, że niejednokrotnie goście naszej galerii ulegają złudzeniu, że to wcale nie jest ekran – traktują go jak jeden z eksponatów, jak jedno z oprawionych dzieł, które po prostu wisi na ścianie.

Nagrodą dla zwycięzcy w konkursie jest sesja portretowa pana autorstwa. Czym różni się praca nad sesją portretową, np. ze znaną gwiazdą od sesji kreacyjnej?

S.B.: Sesje portretowe, wizerunkowe, są osadzone w kontekście studyjnym. Pracuję z postacią, w zbliżeniu. Liczą się emocje, budowanie warstwy emocjonalnej i ewentualnego napięcia czy tajemnicy przez bardzo subtelne gesty, wyraz twarzy, układ ramion, ustawienie sylwetki. Te ograniczone środki wyrazu stają się bardzo mocne – przy odpowiednim poprowadzeniu bohatera sesji, który nie ma doświadczenia, możemy uzyskać ciekawy, dobry portret. Natomiast sesja kreacyjna wybiega poza warunki studia. Osadzam historię w konkretnej lokalizacji, często jest to wnętrze – loftu, fabryki, lotniska – i dla mnie ta przestrzeń jest najważniejsza. To ultrainspirujący pierwiastek, który powoduje, że od razu widzę, co się ma wydarzyć na zdjęciu. Mam taki sposób patrzenia w moim procesie twórczym, że dostrzegam, co mogłoby się wydarzyć i cała reszta moich działań jest tylko dążeniem do najwierniejszego odwzorowania wizji w mojej głowie. Późniejszy ewentualny casting, dobór bohaterów sesji, stylizacji – to wszystko jest predefiniowane przez to, w jakim miejscu się znajduję.

Niezależnie od doświadczenia zwycięzcy konkursu przed obiektywem, sesja na pewno będzie niezapomnianym przeżyciem, ponieważ zawsze – zarówno ja, jak i moja ekipa produkcyjna, czyli makijażystka, fryzjer, stylistka – dbamy o to, aby atmosfera na planie była jak najmilsza. To, co zapisuje się na zdjęciach jest pochodną tego, jak się czujemy. 

A dlaczego robi pan tylko czarno-białe fotografie?

S.B.: Ponieważ nigdy nie zrobiłem dobrego kolorowego zdjęcia, które chciałbym powiesić na ścianie i na nie patrzeć. Jeśli chodzi o tworzenie – myślę i widzę w czerni i bieli, po prostu automatycznie  w ten sposób rejestruje moje wizje. Ponadto uważam, że fotografia czarno-biała ma swoją określoną magię, klimat, który nawiązuje do fotografii klasycznej, analogowej. I stąd wywodzi się moje zafascynowanie monochromem – swoją przygodę rozpoczynałem, kiedy w Polsce dominowała jeszcze fotografia analogowa. Robiłem zdjęcia na kliszach, wywoływałem je, później setki godzin spędzałem w ciemni fotograficznej powiększając odbitki. Nostalgia i miłość do monochromu i magicznych, analogowych czasów, kiedy obraz wyłaniał się w chemikaliach powodują, że tylko i wyłącznie w ten sposób się potrafię komunikować. Wtedy czuję, że obrazy, które tworzę, mają swoją określoną moc.

W tym roku Brodziak Gallery w Poznaniu świętuje jubileusz dziesięciolecia. Czy kiedy zaczynał pan przygodę z fotografią, wiedział pan, że to będzie sposób na życie?

Od samego początku czułem, że fotografia jest moją wielką pasją. Wszystkie moje dalsze decyzje, działania i dążenia wynikały z wewnętrznego ognia i miłości do czarno-białej fotografii. Nie mam wykształcenia fotograficznego i nie do końca wiedziałem, jak się potoczy moje życie zawodowe. Jedyne, co udało mi się zdefiniować na dość wczesnym etapie, to postanowienie, że wyspecjalizuję się w czerni i bieli do tego stopnia, że gdy ktoś spojrzy na jakąkolwiek czarno-białą fotografię, pomyśli „Brodziak!”.  W momencie, kiedy skojarzenie mojego nazwiska z tym rodzajem fotografii będzie na tyle silne, jeśli uda mi się to osiągnąć, powiem „ok, dopiąłem swego”. Zdefiniowałem tę wizję jako student i ona dała mi paliwo, żeby w tym kierunku dążyć, pracuję nad tym od 25 lat. Oczywiście po drodze zrobiłem mnóstwo kolorowych zdjęć, kampanii, również ze znanymi osobami, ale nigdy się nie chwaliłem tym, co robię w kolorze. Z prostego powodu – to co pokazujemy na zewnątrz, komunikujemy jako nasze, prędzej czy później w jakiejś formie wraca. Nie chciałem wysyłać sprzecznego komunikatu w świat, że Szymon Brodziak robi wszystko.

Kończę teraz nagrywanie kursu online Brodziak Academy – to kolejny odłam mojej działalności jako artysty, skierowany do młodych fotografów, ale nie tylko. Opowiadam o konsekwencji i determinacji, zdefiniowaniu pomysłu na siebie i o tym, że warto się specjalizować. W momencie kiedy zdecydujemy, co jest źródłem naszej najczystszej inspiracji, okazuje się, że w tej specjalizacji jest tak dużo do odkrycia, do pokazania, że nagle odkrywa się zupełnie nowy wszechświat, w którym są nieskończone możliwości. Cały czas mam przeświadczenie, że najlepsze fotografie i projekty są jeszcze przede mną, chcę się uczyć i rozwijać. Brodziak Academy bazuje na moim doświadczeniu fotograficznym, jednak dużo informacji i wskazówek kieruję do artystów wszelakich, którym opowiadam, jak wytyczyć swoją drogę, ścieżkę kariery, rozwoju, twórczości, nie rozdrabniać się w działaniach i komunikowaniu swojej twórczości. Moja konsekwencja, wizja i estetyka pracują na mnie, są wizytówką, tworzą spójny przekaz – jeśli Brodziak, to czerń i biel.

Dziesięciolecie galerii pokazuje, że jest potrzeba otaczania się pięknem i sztuką wśród Polaków. Nadrzędną misją galerii jest dzielenie się twórczością i opowiadanie historii za pomocą kadrów fotograficznych. Mój wspólny mianownik z architektami, to upiększanie przestrzeni, w których żyjemy. Synergia na linii fotograf – architekt jest bardzo ważna. Jestem wdzięczny i zaszczycony faktem, że współpracuję z wieloma bardzo dobrymi architektami, którzy sprawiają, że coraz bardziej powszechna jest świadomość, że warto inwestować w fotografię i się nią otaczać. Wspólnie tę misję wypełniamy. A ja z kolei staram się dostarczać tę „kropkę nad i” w końcowej fazie, kiedy aranżacja jest już gotowa – wkracza Brodziak z czarno-białymi fotografiami i pięknie się udaje wszystko wykończyć.

A czy w rozwoju kariery pomógł panu udział w konkursach?

S.B.: Konkursy są nieodzownym elementem budowania marki osobistej. Podczas 25 lat mojej działalności twórczej wysłałem setki zgłoszeń. Nie zawsze wygrywałem, ale istotna jest determinacja. Jeśli nie udało się za pierwszym, drugim czy trzecim razem, nie oznacza to, że twoja twórczość nie jest dobra. Po prostu są rozmaite konkursy i kryteria, różne jury. Z tych konkursów i prac, które nie dostały nagród, starałem się wyciągnąć wnioski, przyjąć każdą porażkę jako lekcję, która przybliża mnie do sukcesu. Na następne edycje wysyłałem inne zdjęcia, bardziej dopracowane, klarowne, unikalne – bardziej moje. Konkursy nie tylko pomagają budować portfolio, ale też świadomość, kim jesteś jako artysta. Wysłanie prac na konkurs, poddanie się weryfikacji i ocenie jury, które ma szerokie spojrzenie, widziało i oceniało setki tysięcy fotografii czy innych dzieł, to fantastyczne wyjście poza swoją strefę komfortu. Jeżeli uda ci się zdobyć nagrodę czy wyróżnienie – masz jednoznaczny, obiektywny wskaźnik, że to, co robisz, jest na tle innych twórców zauważalne, unikalne, wartościowe. To też wskazówka dla dla innych, że warto z tobą pracować, bo robisz świetne rzeczy, jesteś w czołówce. To bardzo ważny aspekt. W tym roku zgłosiłem moje nowe prace do trzech różnych konkursów fotograficznych. Niezależnie od tego, czy wynik będzie pozytywny czy nie, będę robił to dalej.

Więcej: https://szymonbrodziak.com/pl/

Więcej o konkursie: https://konkurstheframe.pl/

Newseria nie ponosi odpowiedzialności za treści oraz inne materiały (np. infografiki, zdjęcia) przekazywane w „Biurze Prasowym”, których autorami są zarejestrowani użytkownicy tacy jak agencje PR, firmy czy instytucje państwowe.
Źródło informacji: OKK! PR
Ostatnio dodane
komunikaty PR z wybranej przez Ciebie kategorii
Dom Przed nami upalne dni – koniecznie zadbaj o przesłony na okna! Biuro prasowe
2024-07-02 | 13:00

Przed nami upalne dni – koniecznie zadbaj o przesłony na okna!

Utrzymanie komfortowej temperatury w domu ma kluczowe znaczenie dla naszego zdrowia, lepiej się czujemy, jesteśmy bardziej wydajni w pracy. Skutecznym sposobem na osiągnięcie właściwej
Dom Wyznania miłosne w architekturze
2024-07-01 | 08:00

Wyznania miłosne w architekturze

W świecie architektury, za fasadami monumentalnych budowli, kryją się niezwykłe historie miłości, pasji i zawiści. Jedną z nich jest życie ikonicznej Eileen Gray - kobiety bez formalnego
Dom Delektuj się latem z Fiskars
2024-06-28 | 14:00

Delektuj się latem z Fiskars

Lato to doskonały czas na urządzenie pikniku z przyjaciółmi albo rodziną. Tym razem użyjmy do przygotowania i serwowania pysznych dań produktów Fiskars, a gotowanie

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Katarzyna Pakosińska: Siostrzeństwo kobiet jest jeszcze w powijakach. Natomiast w „Pytaniu na śniadanie” mam wspaniałe koleżanki, a Kinga Dobrzyńska jest dla nas jak mama

Prezenterka TVP ubolewa nad tym, że kobiety nadal dość często postrzegają siebie nawzajem jako rywalki i zamiast się wspierać, to jedna drugiej wbija szpilkę. Katarzyna Pakosińska zauważa, że damska solidarność wciąż jest rzadkością, a dużo częściej ze względu na niską samoocenę i różne uprzedzenia kobiety rzucają sobie kłody pod nogi. Jednocześnie podkreśla, że miała ogromne szczęście, trafiając do ekipy „Pytania na śniadanie”. W tej redakcji może bowiem rozwijać skrzydła kariery i liczyć na wsparcie ze strony innych kobiet.

Handel

Konsumenci w coraz lepszych nastrojach. Mogą być dźwignią polskiej gospodarki

Dane z gospodarki wskazują, że inflacyjny szok jest za nami, a Polacy ruszyli na zakupy. – Konsument przestał aż tak bardzo patrzeć na każdą wydawaną złotówkę – mówi Agnieszka Górnicka, prezeska zarządu Inquiry. Wciąż jednak ostrożnie podchodzimy do przyszłości i planowania większych zakupów. Podejście konsumentów do cen, ale też kanału zakupowego to jeden z elementów, do którego branża handlowa musi się przystosowywać. Zmiany w sektorze wymuszają też kwestie regulacyjne. Wśród istotnych wyzwań na najbliższe miesiące będzie system kaucyjny i ewentualny powrót do handlowych niedziel.

Media

Aleksandra Popławska: Tantiemy z internetu to są zarobki za naszą pracę i nam się należą. W Europie wszyscy powinniśmy działać na podobnych prawach

W piątek zakończyła się batalia środowiska filmowego o tantiemy z platform streamingowych. Dzięki nowym przepisom twórcy i wykonawcy utworów audiowizualnych oraz wykonawcy utworów słownych i słowno-muzycznych będą uzyskiwać stosowne wynagrodzenie za udostępnianie ich dzieł w sieci. Za nowelą głosowało 417 posłów, 18 było przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Aktorzy mogą więc wreszcie odetchnąć z ulgą. Aleksandra Popławska i Krzysztof Dracz są jednak rozgoryczeni tym, że tak długo musieli czekać na takie rozwiązanie. Stosowne rozporządzenie powinno wejść w życie już trzy lata temu.