Mamy szansę, by zbudować nowy, lepszy świat
Świat się zatrzymał. Co to oznacza, czego nas uczy, jakie możemy z tej sytuacji wyciągnąć wnioski i jak dodać sobie i innym otuchy, by przetrwać czasy pandemii? O tym rozmawiamy z pianistką Beatą Szałwińską, która musiała kilkanaście dni temu odwołać zaplanowany koncert w Warszawie i nie mogła wrócić do swojego domu w Luksemburgu ze względu na odwołany lot….
Jesteś wciąż w Polsce…
Tak, jestem na dobrowolnej kwarantannie w moim domu w Warszawie. Niedawno podróżowałam samolotem i chcę być odpowiedzialna. Utknęłam w Warszawie, choć miałam wyjechać 15 marca do siebie, do Luksemburga. Tego dnia akurat odwołano loty i musiałam zostać… W tej szczególnej sytuacji cieszę się, że jestem blisko rodziców, którym mogę pomóc, ale bardzo tęsknię za moim Luksemburgiem, rodziną, przyjaciółmi, psami – za moim miejscem na ziemi…
Ale czujesz się dobrze?
Jestem na szczęście zdrowa, ale czuję się zła i zdenerwowana. Nie mogę spać, jestem wyprowadzona
z równowagi. Ta cała sytuacja powoduje we mnie bunt, bo mam wrażenie, że koronawirus został wywołany przez konsumpcyjne podejście do świata, poczucie bezkarności i arogancji ludzkości, życia wielu osób w totalnej pogardzie dla natury, dla naszej planety. Ja nigdy z takim podejściem się nie zgadzałam, zawsze starałam się żyć zgodnie z rytmem przyrody, czerpać piękno związane z cyklami życia. To dlatego na swój dom nie wybrałam miasta, lecz piękną luksemburską wieś… Z mojego okna mogę rozkoszować się widokiem pól i łąk, po których biegają sarny. I teraz na pewno też tak właśnie tam jest… Widzę to oczyma wyobraźni
i tęsknię…
Jaka była Twoja pierwsza myśl, gdy to wszystko się zaczęło?
To, że nic nie jest dane na zawsze… To, że jeśli my ludzie gwałcimy naturę, to ta natura się na nas zemści…
I coś w tym jest, bo teraz słyszę od moich znajomych, że gdy ludzie zamknęli się w swoich domach, w Wenecji znowu pojawiły się ryby, a na Sardynii można spotkać stada delfinów. Ziemia została zwrócona naturze.
A przecież byliśmy ostrzegani…
Byliśmy ostrzegani wielokrotnie. Planeta wysyłała sygnały, klimat się niepokojąco szybko ocieplał, epidemie co jakiś czas już się pojawiały, ale my nieustannie ignorowaliśmy wszelkie alarmy. Byliśmy skłonni zbyt szybko zapominać o tym, co się dzieje, nawet jeśli o tym dyskutowaliśmy, to nie chcieliśmy wyciągać wniosków, zatracaliśmy się w tu i teraz… Żyliśmy tak, jakbyśmy byli całkiem sami w kosmosie. Aż pojawił się koronawirus, który wstrząśnie całym światem… I z tego wstrząsu nie wyjdziemy już tacy sami…
Świat się zmieni?
Niewątpliwie… Świat już nigdy nie będzie taki sam, już jest inny. I w pewnym sensie ten świat na szczęście się zmieni. To może być jakaś szansa. Po całej tej tragedii – po niepotrzebnych śmierciach, upadku gospodarczym, trzeba będzie przewartościować swoje myślenie. Może zapomnimy o konsumpcjonizmie, zaczniemy cieszyć się małymi rzeczami, dostrzegać piękno wokół siebie, doceniać w życiu samo życie a nie posiadanie. Mam nadzieję, że razem się z tego wszystkiego otrząśniemy i zbudujemy nowy, lepszy świat.
Ale czy powinniśmy się bać?
Powinniśmy się bać przede wszystkim krzywdzenie drugiej istoty, która obok nas na tym świecie jest i żyje. Do tej pory człowiek szedł jak czołg, niszczył wszystko, co stanęło na jego drodze. I to się teraz mści, takie poczucie niesprawiedliwej władzy, pogarda dla otoczenia, dla roślinności, dla zwierząt, klimatu…
A sztuka, jaka powinna być teraz jej rola czy artyści mogą dodać innym otuchy?
Oczywiście, że mogą – o ile mają w tej chwili na to siłę. Artyści są takimi samymi ludźmi, jak inni – w tak samo trudnej sytuacji jak ci, którzy stracili pracę w usługach, turystyce czy gastronomii. A w sytuacji zagrożenia życia, sztuka staje się luksusem i jest w pewnym sensie skazana na zejście na bardziej odległy plan. Ale z drugiej strony sztuka na pewno potrafi zainspirować, dodać otuchy. Spójrzmy, co się dzieje na włoskich balkonach – artyści wychodzą, śpiewają, grają i czują, że to pomaga wszystkim mniej się bać. Artyści powinni więc dzielić się swoim pięknem, być dalej artystami i działać tam, gdzie się działać da – o ile oczywiście umieją poradzić sobie w tej sytuacji… Ja na razie nie jestem w stanie grać, zbyt mocno martwię się o moich bliskich, przyjaciół, znajomych, o to, co będzie dalej… Potrzebuję czasu, by się otrząsnąć…
Jesteś myślami w Luksemburgu… Jakie tam są nastroje?
W Luksemburgu sytuacja odbierana jest jako dramatyczna. To jest maleńki kraj z 600 tysiącami mieszkańców – miejsce, gdzie życie toczyło się do tej pory stabilnie i bezpiecznie, gdzie nie ma żadnych perturbacji. Teraz kraj zamienił się w wielki szpital, hale targowe przystosowywane są dla chorych – Luksemburg przyjmuje zarażonych z Belgii, Hiszpanii i Francji. Rząd zachowuje się wspaniale, jestem pełna podziwu dla wszystkich działań, które podejmuje. Społeczeństwo jest zdyscyplinowane, wszyscy zdają sobie sprawę, że kraj jest otoczony ogniskami epidemii. Luksemburczycy są zdeterminowani, by jakoś to przetrwać i by cała Europa
i cały świat wspólnie sobie poradzili.
Poradzimy sobie, prawda?
Mam wielką nadzieję. I choć przeżywamy prawdziwą katastrofę, to wierzę, że ta sytuacja daje nam też szansę, by zbudować nowy lepszy świat. I do tego budowania lepszego jutra na pewno przyda nam się artystyczne piękno w każdym wymiarze, ogólnoludzka życzliwość i dużo, dużo cudownej muzyki, z którą wszystko wydaje się możliwe…
SYLWESTER LAST MINUTE. Jak zaplanować sylwestrowy wypad w jeden dzień?
MP3 | Stres Polaków. 75% zmaga się z napięciem każdego tygodnia
Nowy Rok w harmonii z naturą – ekologiczne postanowienia na 2025
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Muzyka
Krystian Ochman: Uwielbiam musicale i bardzo chciałbym wrócić na taką scenę. Nigdy nie grałem w polskim musicalu, ale mógłbym spróbować
Zwycięzca 11. edycji programu „The Voice of Poland” podkreśla, że ma duży sentyment do amerykańskich musicali. W kilku muzycznych spektaklach już zagrał i nie wyklucza powrotu na scenę właśnie w takiej roli. Krystian Ochman zaznacza, że wolałby się zmierzyć z jakimś testem w języku angielskim, ale polski projekt też byłby dla niego ciekawym wyzwaniem.
Regionalne – Mazowieckie
Większe bezpieczeństwo przechowywanych w magazynach dzieł sztuki. Muzeum Narodowe w Warszawie przeniesie je do nowego budynku
Kupiony ze wsparciem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego budynek przy ulicy Puławskiej będzie służył Muzeum Narodowemu w Warszawie jako magazyn wielkogabarytowych dzieł sztuki. To tu jeszcze w tym roku mają trafić zbiory z magazynu w Tarczynie, który według opinii NIK nie spełnia niezbędnych norm technicznych. W ciągu dwóch–trzech lat w nowym budynku powstanie także przestrzeń wystawiennicza dla kolekcji mebli i wzornictwa należących do MNW.
Problemy społeczne
Czas oczekiwania na usługi opieki długoterminowej jest zbyt długi. Pacjenci i ich rodziny gubią się w skomplikowanym systemie
Zarządzanie opieką długoterminową w Polsce funkcjonuje w rozbiciu na dwa sektory: ochrony zdrowia i pomocy społecznej. Brak koordynacji między nimi powoduje, że opieka jest udzielana fragmentarycznie i nie zawsze efektywnie – wynika z raportu Banku Światowego. Co roku tego typu usług potrzebuje co najmniej pół miliona osób, a czas oczekiwania na nie jest zbyt długi. To efekt m.in. niedofinansowania sektora i braku kadr.